Dziś 13 grudnia 2015 roku doszło do kolejnego,
bulwersujacego, bezprecedensowego zawłaszczenia,
jakiego dokonał pisowski rząd kierowany przez Beatę Szydło.
Kierowany oczywiście tylko w teorii, bo jak doskonale
wie każdy zwolennik demokracji, w praktyce rządem kieruje tyran
i uzurpator, dyktator nad dyktatorami Pan Jarosław Kaczyński.
Znów bez żadnych konsultacji z opozycją, bez zgody
Trybunału Konstytucyjnego, w tajemnicy przed autorytetami oralnymi
z mediów zaprzyjaźnionych z mężem Krystyny Zachwatowicz
reżimowy rząd stworzony przez PiS czyli partię,
która wygrała demokratyczne wybory, ośmielił się
zawłaszczyć budynek - siedzibę KPRM w Warszawie
w Alejach Ujazdowskich 1/3 i bezczelnie nazwał Salę Kolumnową
tegoż budynku imieniem śp Anny Walentynowicz
https://www.premier.gov.pl/wydarzenia/aktualnosci/glowna-sala-
w-kancelarii-premiera-bedzie-nosic-imie-anny-walentynowicz.html
Cała ta pisowska hucpa miała miejsce przed południem
co wskazuje, że dyktatorzy chcieli ukryć rzecz całą w cieniu
V Marszu Wolności i Solidarności. Marszu który zgromadził
około 80 tysięcy moherów, faszystów i patriotów, jednak według
stołecznego Ratusza silny wiatr i opady deszczu były
powodem rejterady ciemnogrodzian, którzy w jakże śmiesznie
niskiej ilości jedynie około 15 tys dotarli do mety Marszu.
Zupełnie odwrotnie niż miało to miejsce wczoraj,
kiedy to 20 tys ozdobionych opornikami "obrońców demokracji"
dwoiło się i troiło by ich beznadziejnie bezsensowna wędrówka
wyglądała na 50-cio tysięczny przemarsz sił postępu i nowoczesności,
co zaspokoiłoby pobożne życzenia stołecznego Ratusza
i oczywiście wspomnianych mediów zaprzyjaźnionych z mężem itd
Pełną perfidię zawłaszczenia podkreśla data 13 grudnia.
rocznica wprowadzenia Stanu Wojennego przez dwóch nieżyjących
już bandytów, z których jeden dla miłośników demokracji
oraz Trybunału Konstytucyjnego jest Człowiekiem Honoru,
a od drugiego posiadacza rąk splamionych polską krwią
postępowcy wzięli byli i się "odpieprzyli" wezwani do czynu
przez Arcykapłana Świątyni AntyPiSa z parafii na ul Czerskiej.
A przecież dla zachowania choćby pozorów
demokracji, wystarczyłoby nazwać w tymże budynku jakiś
niepozorny kącik imieniem "Wyrzuconej z MKS" bądź
"Zamożnej emerytki" czy "Słynnego Łamistrajka" i KOD
miałby jeden powód do pyszczenia się mniej. No ale nie ma.
To i bardzo, ale to bardzo dobrze. Lubię obserwować
bezsilną złość przegranych, przecież bycie pisowskim
hejterem mnie do tego zobowiązuje i czyni dumnym.