Grafikę stworzył Northink
Grafikę stworzył Northink
dr Włodzimierz Nikitenko dr Włodzimierz Nikitenko
67
BLOG

Urok mądrości

dr Włodzimierz Nikitenko dr Włodzimierz Nikitenko Osobiste Obserwuj temat Obserwuj notkę 2


Warto umrzeć, aby odkryć,
               czym jest życie…

            / J.S.Eliot /


Od chwili, gdy kolejny delikatny głos, a właściwie rodzaj pisku, no może tylko… kwilenia  obwieszcza każde nowe, zdrowe życie niemowlęcia przychodzącego na świat, rozpoczyna się cyklicznie „od początku” etap kolejnego, starannego kształcenia pod postacią – lekcji życia. Przebiega ona w największej i najdoskonalszej „Uczelni” świata, jaką pozostaje planeta Ziemia. Otóż według fundamentalnych zasad logiki kultur i egzotyki Wschodu, absolutnie każde życie ma określony sens. Jak drzewo objawia „nowe” życie każdej wiosny rozwijającymi się liśćmi, kwieciem, owocem, oraz niepowtarzalnym urokiem, które umrą jesienią, by z kolejną wiosną znowu się „odrodzić”, tak podobnie przebiega ludzkie życie. Zbudowani z miliardów komórek tworzących narządy, układy, a wreszcie określone ciało, żyjemy i doświadczamy wciąż czegoś nowego, z czego w finale wyciągamy trafne bądź nie, właściwe lub tylko pozorne wnioski – „mądrości”, przydatne w dalszym postępowaniu bieżącego życia. Aby nie było to nużące, a może nawet przerażające, każda sytuacja i zdarzenie jest diametralnie różne od poprzedniego. Inne są warunki, okoliczności, czas, otaczające nas postacie… Za każdym razem w kolejnych scenach życia inaczej wyglądamy, w innej rodzinie się rodzimy, czegoś zupełnie innego od okresu dzieciństwa do zmierzchu naszego życia się uczymy i doświadczamy. Tak jak dom zbudowany jest z cegieł tworzących mur, a mur  z kolei tworzy ściany, a ściany poszczególne pomieszczenia…, tak każde życie ludzkie składa się z kolejnych mniejszych bądź większych, płytkich bądź głębokich, lekkich bądź ciężkich różnorodnych doświadczeń. Każde kolejne życie (wcielenie), raz uczy nas pokory, a raz chamstwa; raz dumy i przyjmowania zaszczytów, a raz poniżenia, a może nawet upodlenia; raz miłości, a raz nienawiści; raz pozostajemy uczciwi, innym razem fałszywi; raz jesteśmy bogaci, kiedy indziej biedni; raz piękni, a raz przeciętni bądź szkaradni; raz wysocy, a raz niscy; raz otyli, a raz chudzi; raz sprytni i przebiegli, a raz ślamazarni i powolni; raz mądrzy a raz…
Śmierć stanowi w tym ciągu tylko rodzaj „przerywnika” – odpoczynku przed kolejną trudną „życiową lekcją”. Zmieniamy tylko (ciało jakie „przywdziejemy” tym razem), szerokość geograficzną gdzie chcemy nauczyć się bądź doznać czegoś innego, czasami płeć z żeńskiej na męską lub odwrotnie, okoliczności otoczenia i środowiska, postacie i warunki towarzyszące oraz dziesiątki innych drobnych zdaje się ale istotnych szczegółów…. Dopiero pewna określona suma wszystkich kolejno następujących po sobie żyć (wcieleń – według kultur Wschodu), pozwala nam samym – a może z pomocą sił wyższych – wydać werdykt czy i czego się naprawdę nauczyliśmy, oraz czy możemy, czy też nie wkroczyć na kolejne wyższe płaszczyzny rozumienia, mądrości, pojmowania. Czasami, całkiem niespodziewanie, jakoby zupełnym przypadkiem otrzymujemy pomoc od tychże trudnych do określenia nawet sił w spełnieniu naszego kolejnego zadania (życia). Więcej, siły te mogą przybierać różne wymiary i postacie: czasami w formie bardzo wyraźnego przeczucia mających nastąpić wypadków. Czasami przez postawienie niby przypadkowej postaci na naszej drodze, która swoimi słowami bądź czynami pozwoli nam coś wreszcie zrozumieć. Czasami zupełnie jakby przypadkowo słyszymy określony fragment jakiejś rozmowy, bądź mamy możliwość wczytania się w jakiś tekst, bądź tylko jego wycinek, który wpłynie na całe pozostałe nasze życie. Innym razem, nagłe „sekundowe” olśnienie pomaga zrozumieć jakiś arcytrudne bądź błahe z pozoru zdarzenie, zachowanie, sytuację…. Na pewno niezwykle rzadko może nas dotknąć także dar jasnowidzenia bądź zdolności uleczenia. Dzięki tym wszystkich jedynym, chwilowym lub niby „przypadkowym” zdarzeniom możemy szybciej, pełniej i głębiej w krótszym niż normalnie czasie zrozumieć i pojąć znacznie więcej, niż na przestrzeni nawet kilku kolejnych żyć.
Bardzo pozorne dobra doczesne m.in. w postaci pieniędzy, sławy, znajomości czy popularności… będą zawsze jednym z czynników, wprowadzających celowe zaburzenie lub zamieszanie (a może religijne ?!), jako najprawdziwsza „próba charakteru”, dojrzałości, rozumienia głębi problemu. Czy dana konkretna osobowość pojęła już co to jest i jakie ma wymiary rzeczywista wartość życia i jak można ją przybliżyć, osiągnąć dla siebie, jak ją cenić i faktycznie uszanować. Niejednokrotnie może nas także prowadzić w odwrotnym kierunku. Ku lekkomyślności, braku odpowiedzialności, beztroski, wiecznej i niekończącej się zabawie, nastawieniu na hedonizm,  bądź najzwyklejsza jakże częsta pochopność, gotowa nas doprowadzić do odwrócenia prawidłowego pojmowania rzeczy, zdarzeń, okoliczności. Czasami rzucić nawet daną postać w wir społecznego poniżenia pod postacią jakże skrajnie zrozumianego celebryctwa, amoralności wyglądu lub zachowania, gwiazdorstwa, zanurzenia w świat używek, zbrodni, bądź jakiejś bliżej nieokreślonej skrajności…. Wszystko oczywiście przy naszej pełnej świadomości założenia, że absolutnie każde ludzkie życie, tworzy całkiem odrębną i na pewno skomplikowaną, hermetyczną oraz niedostępną nikomu w pełni zamkniętą całość. Całość, którą można postrzegać całkowicie osobno, indywidualnie, albo też w grupie, zbiorowo. Na pewno jednak nie jest, nigdy nie był i nie będzie to jakiś określony z góry schemat bądź przyjęty znany szablon. Brak „seryjności” daje się już naocznie odczuć nawet chociażby u bliźniaków jednojajowych, a co dopiero...
Niestety, jak mówią złośliwi: „…karawana idzie dalej…”. Końcówka wieku XX, może zbyt wyraziście, natarczywie i nad wyraz przytłaczająco uświadomiła człowiekowi w pełni coraz bliżej postępujący upadek obowiązującego przez wieki, a akceptowanego do tej pory . Otóż nagle uświadomił sobie człowiek, jak bardzo można cierpieć z powodu niedostatku miłości, bliskości, serdecznego ciepła i zrozumienia. Nasilające się problemy emocjonalne, rozbijają w nicość nawet tak bardzo pożądane dążenie utrzymania bariery wysokiego statusu życia materialnego. Uświadamiają w jaskrawym blasku coraz bardziej postępującą bezdenną pustkę duchową faktycznej i najprawdziwszej więzi z innym człowiekiem. Jakże popularny jawi się ostatnimi czasy obraz dziecka (czy aby tylko?) milczącego, „wyłączonego” bądź „zaczytanego” w swoim telefonie komórkowym. Poszukującego czegoś, czego samo nie potrafi choćby w dużym przybliżeniu określić… Z kolei starsze pokolenia, pominąwszy modę (bo już wiele „rzeczy” nie wypada), bądź elektroniczne „cuda” (niewielu teraz z nich chce uczyć się surfować po internecie) nawraca, a może naprawdę chroni się (nie mówiąc wprost – ucieka) ku tradycjom Kościoła i wiary. Czas jednak wyraźnie ruszył do przodu… choć i świątynie oraz płynąca z nich interpretacja także uległa nad wyraz istotnym już zmianom. W bardzo dużym stopniu zaczyna obecny człowiek poszukiwać przyczyny takiego stanu rzeczy. Wcale pokaźne grupy „nawracają się” z kolei na modną filozofię taoizmu,  rozpatrując zagadnienia losu, przeznaczenia, karmy … Zbliżamy się nawet ku granicom podpatrywania własnych zakamarków podświadomości.
Czy więc istnieją, a jeżeli tak to gdzie i jakie ścieżki wyjścia, bądź ominięcia nawarstwiających się problemów. Owszem, jest ich nawet wiele…. Jedną z nich jest m.in. medycyna. Jednakże obecnie ta dziedzina, chcąc dopomóc coraz większej rzeszy przeciętnych, ale coraz bardziej zagubionych postaci dnia codziennego, próbuje zalecać wachlarz różnorodnych terapii, podszywając się ku granicom jednej z najstarszych maksym świata starożytnego: „jestem człowiekiem i nic co ludzkie, nie jest mi obce”.  Otóż dla pokolenia osób bardziej dojrzałych, serwuje się rodzaj „tradycji” połączonej z najnowszymi zdobyczami współczesnej technologii. Główne jej założenia tona pewno: lekomania – serwowanie wszechwładnie na wszystkie lub tylko poszczególne dolegliwości, która natychmiast likwiduje ból i znienawidzone cierpienie. Do tego, aby było nowocześnie, dokłada wszechwładne stosowanie potrzebnych, a w większości jednak zbędnych naświetleń i prześwietleń – od rentgena począwszy do tomografu włącznie. Dlaczego (?!), otóż dlatego, by zanadto nie wysilać własnego, lekarskiego (a więc jakże cennego) mózgu… Przecież ten plastikowo-metalowy elektroniczny automat z kolorowymi lampkami wskaże na podstawie skomplikowanego wykresu, która komórka jest ewentualnie uszkodzona i jak wygląda, a przecież wiemy z teorii jak powinna hipotetycznie wyglądać… Nader często, można także usłyszeć w gabinecie „wielkich medyków”: „… to już ten wiek (…) … teraz już tak będzie…”. Niestety, dalej nikt w szerokiej płaszczyźnie nie docenił wciąż jeszcze i nie upowszechnia najprawdziwszego, bo jednak wciąż życiodajnego ruchu, spokojnych ćwiczeń fizycznych z tańcem i pląsami włącznie. Nie mówiąc już o tym, że w pogoni za niemalże (tak przez wielu dosłownie postrzeganą i wciąż najwyżej stawianą jako sedno życia) kasą, wciąż znikomie docenia się wartość i konieczność regularności „normalnych” różnorodnych posiłków (tylko w ustalonych porach i z zachowaniem ich odpowiedniej porcji – nie „żarcie” wciąż i wszędzie, bez określonej porcji), nie wspominając już o codziennym, ale jakże ważnym dla przeciętnego człowieka, najzwyklejszym nawadniania naszego ciała…
Inny bardziej przyziemny, a więc czysto ludzki problem dyktuje codzienność. O Zachodzie można mówić dobrze lub źle, i jest to normalne. Ale dla przykładu tam dziecko do szkoły jednak nie niesie przeciążonego plecaka, bo się je do niej dowozi i przywozi. W placówce serwuje się jakieś śniadanie, a nawet obiad i pomoc w odrabianiu lekcji. U nas natomiast, dziecko jest „drogocenne” – by było ich możliwie jak najwięcej, uzgodniono nawet „500+”. Niestety, nie zapewnia mu się już tej namiastki „dobrobytu”, bo lepiej te pieniądze przekazać na partie, jakiś wyimaginowany zwrot mienia dla pewnych grup (?!), podwyżki dla „polityków” lub podobne całkiem zbożne cele… Inny przykład to chociażby kwestia naszego bytu. Jeżeli zamierzamy żyć zgodnie z Naturą, to niestety, jest to co najmniej zdecydowanie utrudnione, ponieważ towarów o naturalnym pochodzeniu coraz bardziej brak. Te co występują w większości, to towary głęboko nawożone i modyfikowane. W znacznej większości brak również uzupełnienia codziennego jadłospisu w tzw. towary „zielone” (zazwyczaj dość drogich). Za to zawsze i wszędzie dostępne jest mięso w każdej postaci i wszechobecna słodycz, mimo, że to właśnie te dwa składniki są zdecydowanie główną i najważniejszą z przyczyn zwiększającej się statystyki chorób i śmiertelności w kraju. Nie mówiąc już o wiecznie śmierdzącym grilu, towarzyszącemu ohydnym napoju zwanym jakoby – piwem (nie ma już nic wspólnego z tym faktycznym podawanym kiedyś trunkiem; obecnie to prawie-że czysta chemia z kranówką i nie wiadomo czym jeszcze w „dodatku”). Przykład jeszcze z innej płaszczyzny to chociażby telewizja. Serwowane programy sieci ogólnopolskiej tchną nudą, nad wyraz przebarwionym patriotyzmem i do bólu dosłowną bylejakością. Tylko, że to właśnie najlepsza możliwość, by przysłowiowy „Kowalski” znów mógł „wyłożyć” kasę na programy komercyjne. Można nawet zapytać wprost: jak ktoś bez wyobraźni zdecydował że kilka lat pod rząd z okazji mniejszych bądź większych świąt, oglądamy wprost Kevina (jeszcze osobliwa parodia władz TV: …no bo jak święta bez Kevina?!) bądź epopeje narodowe w postaci „Pana Wołodyjowskiego”, „Potopu”…Czy proponowana, a nawet eksponowana nuta już chyba jednak skrajnego „szowinizmu” ma pobudzić Polaków do … Właśnie do czego?! Aby tłumnie w razie draki nastawiła piersi za władzę i jej czasami rozbarwionych zupełnie przedstawicieli (ilu ma „za uszami” afery, mniejsze i większe świństwa i świństewka z biciem i znęcaniem się nad rodzinami włącznie ?!). Wciąż jednak głośno jesteśmy tylko wszyscy umoralniani, że mamy się bać Niebios i…ewentualnie zastanowić się nad całowaniem „boskich” rąk coraz bardziej upolityczniających się hierarchów Kościoła (?!). Czy jednak aby na pewno właściwy jest adres tych ostrzeżeń???.
Tego i podobnego typu problemy wpędzają nas w coraz większy stres,  zakłopotanie, skrajność myślenia. Więcej, powodują czasami u wybranych osób tzw. wspomnienie karmiczne (powrót ku poprzedniemu życiu). Doświadczane emocje są na tyle silne, a nawet piorunujące, że powodują szereg bardzo głębokich zmian. Bądź człowiek nagle doznaje tzw. oświecenia na miarę czasów (np. psycholog Wiktor Frankl – Austriak, który mimo skrajnych warunków przeżycia w hitlerowskim obozie koncentracyjnym po doznaniu takiego właśnie szoku stworzył logopedię – dział nauki zajmujący się leczeniem wad wymowy), bądź popada w obłęd, a co najmniej w straszliwy nałóg (narkotyki, pijaństwo). Niestety, czasami osoba goniąc za nieograniczonym nikim i niczym hedonizmem, kryje swoje niskie instynkty i żądze pod pozorami szlachetności w brutalnym traktowaniu drugiego człowieka, a głośno mówi o dyscyplinie i porządku. Czasami osoba chwile zwątpienia (tchórzostwa ?!), stara się usprawiedliwić alkoholizmem lub pogrążeniem w narkotykach. Czasami jednak szok duchowy jest na tyle porażający, iż osoba decyduje się na ostateczne rozwiązanie poprzez zadanie sobie śmierci…Zdarzają się jednakże i rozwiązania niemożliwe wprost do uwierzenia. Oto człowiek znajduje w sobie nagle niewytłumaczalną siłę na pokonanie spotykających go trudności i mimo całej przeciwności losu… wychodzi z tego prawie całkowicie „bez zadraśnięcia”…           


Literatura:
•    Fajdysz E., Karma a urazy psychiczne, Warszawa 1998.
•    Łapiński A., Historia religii – słownik terminologiczny, Warszawa 1995.
•    Marciniak B., 2012 – Ścieżka  mocy – mądrość Plejadian dla świata pogrążonego w chaosie, Warszawa 2008.
•    Sarwa A.J., Życie przed narodzeniem i po śmierci, Tarnów 1993.
•    Skolimowski H., Medytacje – o nędzach cywilizacji technicznej i o blaskach życia ludzkiego, Wrocław 1991.
•    Szymczak M.(red.), Słownik języka polskiego, t. 1-3, Warszawa 1978-1981.
•    Wilson I., Umysł poza czasem – na tropach reinkarnacji, Warszawa 1988.
•    Wiśniewski Z., Reinkarnacja kosmiczna, Rybnik 2012.
•    www.google.com

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Rozmaitości