dr Włodzimierz Nikitenko dr Włodzimierz Nikitenko
146
BLOG

Tajne przez poufne

dr Włodzimierz Nikitenko dr Włodzimierz Nikitenko Polityka historyczna Obserwuj temat Obserwuj notkę 2

Lęk, nienawiść, okrucieństwo…
pozostają zawsze rezultatem,
walki o władzę nad bliźnimi.

                / Antonii Kępiński /


    
Jak długa i stara pozostaje historia człowieczeństwa oraz wszelkich grup społecznych w których żyje, tak nie mniej dłuższa i starsza pozostaje „od zawsze” ale bardziej tragiczna niestety… historia  w ł a d z y.  Generalnie, władzę od jej początków dzierżyli przeważnie zawsze najbardziej cwani i przebiegli, bądź najwięksi i najbogatsi, albo najsilniejsi… Nie wykluczało się przy tym założenie, iż można było wszystkie te cechy przypisać czasami aż… jednej osobie. Samo uzyskanie władzy: dobrowolne; dziedziczne; podstępne; samowolne; wynikiem zamachu, terroru lub zbrodni; z nadania; następowało w miarę rozwijania, jak i ewolucji człowieka oraz… jego dostosowania do środowiska życia. Praktycznie, w oparciu o siłę i potęgę jego rozumu, sposobu myślenia, postępowania i postrzegania interesów, oraz oczywiście – sprytu, ale także… odrobiny szczęścia. Mówiąc najprościej, następowało przy całej wielkiej złożonej mądrości zbudowanej zawsze przede wszystkim na  w i e d z y.  Wiedzy własnej, ale i najbliższego środowiska (w tym także wychowawczego) w jakim człowiek dorastał, żył, spędzał codzienność, miesiące, lata. Niestety, tylko rzeczywiście w zupełnie skrajnych i całkiem odosobnionych oraz na pewno pojedynczych przypadkach na tysiące takich zdarzeń, nigdy nie doszło tak naprawdę do najmniejszego <>, bez względu czy było to zamierzone, czy też nie…
    Nie istnieje także w powszechności dnia codziennego układ, iż każda obejmowana władza winna legitymować się zbliżeniem ku krystalicznie „czystym rękom” jej przejmowania. Czasami „brudziły ją” prawie niewidoczne i nieuchwytne ale głęboko zakorzenione pyły minionego czasu, pamięci, przeżyć, wspomnień… W większości, towarzyszyła im jednak obłuda, fałsz, zakłamanie, przemoc, urażona ambicja, a nawet – wybujała duma wewnętrznego, niespełnionego „EGO” (1). Więcej, prawie zawsze też, obciążała ją zupełnie płynna oraz wciąż jeszcze jaskrawa i ciepła (by nie powiedzieć „żywa”) krew wielu  zupełnie niewinnych ofiar… Czasem, w miarę starzenia, następowało stopniowe „odkrywanie kart”, ponieważ dana władza chciała, bądź uważała za stosowne po latach wytłumaczyć cokolwiek w sprawie. Częściej robiła wszystko co tylko możliwe i realne, by tę małą cząstkę niewygodnej jednak rzeczywistości zasłonić, zakrzyczeć, zakłamać, zakryć, wymazać z pamięci jako zupełnie nieobecną i nigdy nieistniejącą…
    Taki stan rzeczy występował najprawdopodobniej bezsprzecznie już od czasów epoki życia plemiennego naszych przodków, starożytnych władców… i trwa właściwie do dziś. Zawsze łatwiej można zrozumieć cały ten niby prosty, a jednak jak bardzo skomplikowany proces w momencie, gdy następowała oficjalna zmiana władzy, począwszy od najniższych do najwyższych jej szczebli. Szczególnie jaskrawe barwy występowały wówczas, gdy trwały bądź towarzyszyły mu choćby najmniejsze zawirowania społeczne, zamieszki, powstania, rewolucje, a nawet wojny. Znacznie gorzej, a czasami zupełnie niezrozumiale, gdy dana społeczność, państwo, grupa etniczna, środowisko, a nawet  naród, zażywały akurat pokoju i pozornie żyła w beztrosce. Takim najbardziej klasycznym, wzorcowym i niezwykle plastycznym przykładem całego omawianego procesu, jak dowodzą współczesne badania socjologiczno-polityczne, był przypadek chociażby Wielkiej Rewolucji Październikowej roku 1917 naszego wschodniego sąsiada. Ten jakże widowiskowy przykład, ukazał rzeczywiste przejmowanie władzy. Ognie rewolucji, społeczne zamieszanie, głód, bieda i śmierć  oraz… mała fanatyczna grupka zagorzałych, krwiożerczych oraz bezwzględnych terrorystów z pomocą ideologii, stali, ognia i fali niekończącego się bestialskiego mordu tysięcy naiwnych i niewinnych, torowała sobie drogę na szczyt. Więcej, obłudnie wykorzystywała manipulacje wykładnią głoszonych haseł, iż czyni tak dla powszechnego dobra ogółu „ludzi pracy” z fabryk i rolnictwa, mieszkańców miast i wsi, kobiet, dzieci i mężczyzn…, których „już za chwilę” z kolei tysiącami głodzono, zsyłano na Syberię, rozbijano rodziny, zabijano najbliższych; zamęczano nieustającą morderczą pracą ponad siły, bez względu na stan zdrowia, płeć, wiek, porę roku, porę doby, warunki geograficzne, wyznanie… Wszystko oczywiście ubierano w konieczną motywację wizji ogólnej „lepszego jutra”, ulżeniem ciężkiej doli człowieczej, a nawet (a może przede wszystkim) decyzjami zwierzchnich władz partyjnych, które przecież zawsze najlepiej wiedziały, czuły i przewidywały czego masy ludzkie chcą i oczekują; co może im zapewnić szczęście i zadowolenie w tworzonym „rajskim” iście dobrobycie, bez względu czy tego akurat właśnie faktycznie oczekują, potrzebują bądź pragną...
    W przyzywanym poniżej przypadku, chodzi o co najmniej dziwną polską historię nader tajemniczego i wciąż (mimo upływu już tylko ponad 90 lat), pozostającego w bezpośredniej rzeczywistości bez wyjaśnienia postępowania władzy. Początkowo nazywano go tak najprościej  z n i k n i ę c i e m   bądź   z a g i n i e n i e m,  chwilami celową jakoby niezrozumiałą  d e z e r c j ą.  Najprawdopodobniej chodziło jednak o bezczelny, krwawy i całkowicie niezrozumiały polityczny mord, popełniony na jednej z ważniejszych postaci dowódców wojskowych okresu przywracania polskiej państwowości po 123 latach politycznego niebytu na mapach Europy i świata – generale brygady (dalej: gen.bryg.) Włodzimierzu Ostoi - Zagórskim (2).
    Aby we własnym odczuciu śledzić i rozważać, bądź klasyfikować przyczyny towarzyszące tamtym zdarzeniom, należy chociaż rzutem tła naświetlić płaszczyznę w jakiej miała znaleźć swoje odbicie cała sytuacja, oraz towarzyszące jej cienie działań i nie zawsze jasnych do końca motywów powodujących  całą towarzyszącą sztuczność tego zamieszania.   
    Otóż na pewno szerokie, nie stosowane dotąd na tak olbrzymią skalę działania operacyjne I wojny światowej, ukazały po raz pierwszy możliwie masowej społeczności międzynarodowej do czego może być zdolny człowiek, bądź grupa ludzi, kierowana osobistymi chęciami, jak i żądzami posiadania, oraz wyścigiem dążenia przewodzeniu jeżeli nie grupie interesów kilku państw, to chociaż społeczności własnego narodu. Więcej, ten sam człowiek dodatkowo wyposażony ku wojnie w najnowocześniejsze natenczas środki pola walki, ukazał jednocześnie nie tylko wachlarz wszechstronnego niszczenia i rodzajowe zadawanej śmierci, ale również najszersze spektrum możliwości traktowania podbijanych terenów wraz z zamieszkującą je ludnością cywilną. Oczywiście przy tej okazji wszystkich działań, zaczęły się budzić w różnych nacjach, grupach, narodach głęboko skrywane i przez lata pieczołowicie przechowywane pragnienia niezależności oraz wolności osobistej, a nawet dążenia i naciski ku budowie bądź odbudowie własnej państwowości.
Wybitnie polski <> w takim stanie rzeczy, wraz z zakończeniem wojny zaczynał coraz bardziej dojrzewać do realiów ówczesnego świata. Bez wątpienia nie byliśmy wówczas jednym z liczących się partnerów przy nowym podziale powojennej Europy, ale polski udział w tej wojnie, nie mógł pozostać niezauważony. Polska siła zbrojna na pewno uczestniczyła we wszystkich ważniejszych działaniach głównego teatru wojny środkowej Europy. Odrodzone w historycznym mniemaniu Legiony Polskie, ich zdecydowane działania, oraz jawny i głośny bunt przeciwko zaborcom, zapisał swoją „złotą kartę” w oczach nie tylko naszych anglosaskich i frankońskich sojuszników, ale zyskał także olbrzymi szacunek i wsparcie nowego mocarstwa za oceanem – Stanów Zjednoczonych.
    Stopniowa i konsekwentna odbudowa, jak i zaistnienie polskiej państwowości w zdecydowaną stronę kapitalizmu, choć chwilowo jeszcze w demokratyzujących barwach, zyskiwała całkiem poważne traktowanie wśród większości państw powojennej Europy Zachodniej. Stabilna i centralna rola marszałka Piłsudskiego oraz jego coraz wyraźniej kreowanego obozu, na pewno początkowo stanowiły istotny gwarant bezpieczeństwa i ładu społecznego. Dopiero w miarę upływu czasu, zaczął się w sposób przerażający jawić narzucany nieustannie kanon dziwnego, a nawet dziwacznego podporządkowywania i dyscypliny społecznej ku szablonowi chamskiej i bezwzględnie ordynarnej dyktatury jednostki. Wspierały go silne, bo odwieczne naleciałości arystokratyczno-ziemiańsko-szlacheckie najbliższego otoczenia marszałka, czyli sporej części usłużnych mu i ślepo wpatrzonych kadr oficerskich. Tych samych, które wyraźnie zaczęły obnażać polski brak „politycznego wyrobienia” nie tylko w zachowaniu, ale przede wszystkim w sposobie powierzonej im sprawowanej władzy. Generalnym apogeum piętrzącego się społecznego nieporozumienia warstw rządzących i armii na styku ze społeczeństwem, stały się wypadki słynnego przewrotu majowego roku 1926. Najwyraźniej wtedy, dojrzały chyba także od dawien dawna skrywane skrajne ambicje „wczorajszego zesłańca, katorżnika a w końcu więźnia – uciekiniera” Piłsudskiego do świadomości niemalże boskiego Męża Opatrzności. Wiadomo, że musiało to w końcu kiedyś nastąpić. Forsowała go przecież już nie tylko „legionowa legenda”, ale siła dowódców, strategów i polityków wojskowych, upatrujących przy marszałku stałego, ciepłego, cichego, bezpiecznego i dobrze uposażonego „kąta” na pozostałą część życia do nadto wygodnej i sytej starości…
    Zapewne zdecydowaną oznaką pełnej „dojrzałości” marszałka do <> było też ciche niewypowiedziane przyzwolenie na przygotowanie przez jego „pretorian” (3) wyprawy na Warszawę, z mocno „przypadkową” wojskową odsieczą przed jakoby barbarzyńskim napadem na marszałkowski Sulejówek bliżej nigdy nie rozpoznanych „podejrzanych indywiduów” (4).
Kolejną przyczyną istotnych iskier wzniecających ten niebezpieczny stos, było prezydenckie polecenie Wojciechowskiego ku szeregom wojsk rządowych, powołujące się na wierność przysiędze i miłość do Ojczyzny wypowiedziane na moście Poniatowskiego w dniu przewrotu – 12 maja 1926 roku. Był to wyraźny zakaz pozwolenia wykroczenia przez marszałka określonej linii w trakcie nieformalnego przejęcia władzy: „Ja swój obowiązek spełniłem, wy teraz spełnijcie swój” (5). Po tym fakcie padła pamiętna komenda kapitana Pająka: „Ładuj broń” dla wojsk rządowych. Niemalże w tym samym momencie nadchodzący w tym kierunku blady jak ściana Piłsudski zapytał dowodzącego oficera: „Cóż to dziecko, do mnie będziesz strzelać ?”(6).
Następną iskrą, były konsekwencje niewyrażonego i niepohamowanego gniewu złości marszałka na rozdrażnioną dumę oraz ambicje niepodzielnego wielkiego (przez wielkie „W”) wodza: „Żołnierze, nie po raz pierwszy słyszycie mój głos. Ongiś na polach bitew, gdy młode państwo jeszcze ząbkowało, jak chorobliwe dziecko, prowadziłem was na boje, które w zwycięstwach pod moim dowództwem wywalczonych na długie wieki okryły sławą i blaskiem bohaterskie Wasze sztandary” (7).
Dalsze strumienie zapłonu stanowiły fakty, iż po stronie zamachowców, nie wszyscy jednak wsparli swojego nieomylnego, bohaterskiego i prawie-że „boskiego” wodza, stając z nim w jednym zgodnym  szeregu ?! Więcej, wielu cenionych przez niego do tej pory dowódców śmiało stanąć nawet… po stronie przeciwnej, m.in.: gen. Józef Dowbór-Muśnicki, gen. Józef Haller, gen. Kazimierz Raszewski, gen. Władysław Sikorski, gen. Stanisław Szeptycki, gen. Michał Żymierski.
Gdy w końcówce dnia 15 maja roku 1926 wiadomo było już, że ówczesny rząd Wincentego Witosa podał się do dymisji, podniesiono smak „zwycięstwa” na kształt zbliżenia do sytości. Otóż zwolennicy przewrotu sfałszowali informację ustępującego prezydenta jakoby: „zrzekł się władzy na rzecz marszałka Piłsudskiego i uznał go za jedynie godnego i powołanego do rządzenia Polską” (8). Jednocześnie sami smak ten zatracili nieopatrznym ostrzelaniem granatami warszawskiej dzielnicy Wilanów, gdzie przy tej okazji trafiono w sztandar RP, zabito żołnierza, a kilku innych raniono, mimo, iż obowiązywało już nakazane przez marszałka Sejmu – Macieja Rataja, pełne zawieszenie broni. Miało to stanowić jakoby pełną odpowiedź zamachowców na próby ich pozycji przez lotnictwo rządowe. Generalnie więc, przejęciu władzy przez Piłsudskiego towarzyszyła krew... Obfita, czerwona i niewinna krew zabitych i rannych ludzi, zarówno po stronie wojska: 215 żołnierzy, jak i 164 osób cywilnych. Nie licząc około 920 osób, które odniosły lżejsze, bądź cięższe rany, a także… setki aresztowanych (9).
Stąd wraz ze świtem kolejnego dnia: 16 maja roku 1926, rozpoczęło się ostateczne krwawe w konsekwencji „rozliczenie” czasu dokonanego. Nowa władza zobowiązana była przykładnie ukarać większość niepokornych wobec marszałka i jego „sztabu”. Normą więc w tym okresie stały się krótkie niespodziewane aresztowania i przesłuchania różnych osób, ale generalnie – wojskowych. Dla przykładu, gen. Haller aresztowany nagle wrócił do obowiązków już po… 6 dniach. Część znacznych dowódców musiała udać się na „wygnanie” do odległych jednostek i garnizonów, m.in.: gen Władysław Sikorski trafił ze stanowiska ministra spraw wojskowych w Warszawie na – szefa Okręgu Korpusu VI do… Lwowa; gen. Daniel Konarzewski (mimo że oficer carski, ale „piłsudczyk”) awansował za to na szefa administracji wojska. Oprócz tego, czterech „ważnych” generałów naznaczono w sposób wybitnie szczególny. Byli to: gen. Bolesław Jaźwiński (10) (ówczesny szef Wojskowego Instytutu Geograficznego), gen. Juliusz Malczewski-Tarnawa (11) (ówczesny minister Spraw Wojskowych), gen. Tadeusz Rozwadowski (ówczesny głównodowodzący wojsk rządowych w Warszawie), oraz gen. Włodzimierz Ostoja-Zagórski (ówczesny dowódca lotnictwa). Wszystkich wymienionych za specjalnym tajnym przyzwoleniem, a raczej wyraźnym poleceniem marszałka i jego „pretorian” z bardziej prokuratorską kuratelą, oraz nadto wyraźnym poleceniem znalezienia „dowodów” na ich winę,  na początku umieszczono w wojskowym więzieniu kryminalnym przy ulicy Dzikiej w Warszawie. Stąd po około dwóch dniach, w wielkiej wojskowej tajemnicy i dochowaniem zupełnego najtajniejszego milczenia (w żartobliwym języku wojskowym: tajne przez poufne), przy zastosowaniu pozoracji i pełnego kamuflażu, przetransportowano pociągiem pospiesznym, na krańce polskiego państwa, a więc w znacznej odległości od stolicy, pod opiekę najwierniejszego z dowódczych fanatyków i „pupili” marszałka – gen. Dąb-Biernackiego (12): ówczesnego dowódcy I Dywizji Piechoty Legionów w polskim „Szelisselburgu” (13) – Wilnie, a właściwie w mury umiejscowionego akurat tam lokalnego więzienia: „Antokol” (14). Tam, daleko od wścibskich oczu licznych obserwatorów, jak i ciekawskich zapędów prasy, można już było z aresztowanymi zrobić wszystko, co się tylko żywnie podobało „oprawcom”. Począwszy więc od pozbawienia osadzonych podstawowej opieki i pomocy lekarskiej, zastosowania pełnej i cenzurowanej kontroli korespondencji z najbliższymi (bardzo często była w ogóle zatrzymywana w obie strony), maltretowania i dokuczliwych szykan oraz tortur zarówno psychicznych, jak i fizycznych z biciem do nieprzytomności włącznie tych <> więźniów (m.in.: głodzenie; celowe wychładzanie organizmu; odmawianie spacerów; częste i niekończące się przesłuchania, zakaz składania zażaleń w tym do władz więziennych włącznie…). Na wszelkie podejmowane próby zainteresowań osób zewnętrznych w obronie osadzonych, reagowano natychmiastowo zawieszeniem w czynnościach bądź oddelegowywaniem w inne miejsca stacjonowania i pełnienia służby (przykładem gen. Leon Berbecki (15) – po próbie interwencji w Wilnie, trafił prawie natychmiast – z Grodna do Torunia).
Piłsudski w środowisku swoich „pretorian” specjalnie nie krył ani motywów swojego postępowania wobec osadzonych, ani ich przyszłego losu: „jeżeli chodzi o wojsko, to Marszałek nie będzie miał nic przeciw, jeśli kogo z tych panów pobiją lub nawet zabiją…” (16). Więcej, o ile w stosunku do gen. Ostoi –Zagórskiego rościł sobie największą nienawiść i chęć wprost <>, o tyle w stosunku do pozostałych, po pewnej już „zaaplikowanej” lekcji posłuszeństwa, gotowy był im nawet pozornie wybaczyć, a nawet… darować. Powstaje więc otwarta kwestia: czego właściwie chciał i oczekiwał oraz co zarzucał Marszałek temu rzeczywistemu żołnierzowi, jakim był gen. Ostoja-Zagórski?
Aby mieć pełną świadomość czynów i stawianych zarzutów, należy znów cofnąć się trochę w czasie. Otóż kiedy w roku 1910 ówczesny porucznik artylerii Ostoja-Zagórski, po ukończeniu wiedeńskiej Akademii Sztabu Generalnego objął stanowisko Szefa Sztabu  organizowanej ówcześnie w Krakowie z polskich patriotów-ochotników – VIII Brygady Piechoty, był już jednocześnie czynnym oficerem wywiadu wojskowego Cesarstwa Austro-Węgier. Więcej, prowadził za pomocą tajnych ekspozytur możliwie szerokie rozpoznanie działań caratu na ziemiach polskich, szczególnie w Krakowie, we Lwowie i Przemyślu. Wtedy też do jego aktualnie czynnych zadań należało m.in.: „prowadzenie” poprzez wielokrotny kontakt ze „starymi płatnymi kontaktami operacyjnymi” (konfidentami) wywiadu monarchii austro-węgierskiej - Józefem Piłsudskim, oraz Walerym Sławkiem. Otóż obaj wymienieni powyżej, znani byli z licznych płatnych wywiadowczych raportów tematycznych dla tego ówczesnego mocarstwa Austro-Węgier. Z kolei na przestrzeni lat 1914-1916, gdy Cesarstwo Austro-Węgier podjęło decyzję o budowie Legionów Polskich, Ostoja-Zagórski, już w randze kapitana (nadal jednak związany z wywiadem wojskowym), uzyskał mianowanie na szefa Sztabu Komendy Legionów Polskich. Dowódcą całości formowanych pododdziałów, wyznaczono natenczas wiekowego – gen. Karola Durskiego-Trzaskę (17), którym tak naprawdę <> Ostoja–Zagórski. Natomiast rzeczywista rola Piłsudskiego w tym okresie była zupełnie niezrozumiała, a więc nijaka. Tak naprawdę, nigdy (ani wcześniej, ani nigdy później) nie przeszedł on żadnego szkolenia wojskowego, ani podobnego przygotowania w tej dziedzinie, a bardzo wysoki stopień „brygadiera” (w ówczesnej nomenklaturze odpowiednik pośredni między: pułkownik a generał) nadali mu sami Austriacy za wizję oraz deklarację postrzegania społeczno-politycznej budowy Legionów oraz ich ewentualnej czynnej i zaangażowanej walki u boku cesarza. Stąd w tworzących się Legionach Polskich, Piłsudski faktycznie podlegał pod rozkazy Ostoi-Zagórskiego (w roku 1915 istniała nawet realna szansa aresztowania Piłsudskiego za nieposłuszeństwo wobec poleceń ówczesnego dowództwa Legionów). Więcej, w przedziale czerwca roku 1916 – lipca roku 1917, Ostoja-Zagórski uzyskał mianowanie na dowódcę 3 pułku piechoty II Brygady Legionów. Gdy doszło do „kryzysu przysięgowego”, Ostoja-Zagórski miał ponoć namawiać żołnierzy jednak do złożenia przysięgi wbrew woli Piłsudskiego. Te i podobne przesłanki zdecydowały, iż Ostoja–Zagórski na pewno nigdy nie zaliczał się do grona osób przyjaznych Piłsudskiemu i odwrotnie, a już najmniej pozostających fanatykami przyszłego Marszałka, jak chociażby „zagończyk” i rozrabiaka gen. Dąb-Biernacki.
Z końcem działań wojennych, gdy władzę nad Wojskiem Polskim uzyskała Rada Regencyjna, stanowisko Szefa Sztabu powierzono jednemu z najbardziej doświadczonych ówcześnie dowódców tworzonych oddziałów Wojska Polskiego – gen. Tadeuszowi Rozwadowskiemu. Na zastępcę, ten ostatni wybrał sobie sprawdzonego organizatora i sztabowca: Ostoję–Zagórskiego. Ten od razu rozpoczął wielce zaangażowaną pracę nad organizacją polskiej armii, jej sztabów, oraz poszczególnych pionów dowódczych. Niestety, moment odrodzenia państwa polskiego z dniem 11 listopada 1918 roku, oraz powrót Piłsudskiego już w roli Naczelnika Państwa, „Męża Opatrznościowego” oraz niekwestionowanego zwierzchnika armii, spowodowały natychmiastowe przesunięcie Ostoi–Zagórskiego w stan spoczynku (został do tego przymuszony jakoby z automatu). W szeregi polskiej armii powrócił dopiero ponownie w okresie wojny polsko-bolszewickiej. Otrzymał natenczas dowodzenie Dywizją Ochotniczą, a następnie: obowiązki Szefa Sztabu Frontu Północnego u gen. Hallera. Swoją głęboką zaangażowaną postawą i odwagą w działania zasłużył wówczas na odznaczenie Virtuti Militari za zasługi wojenne – o takie wyróżnienie wnioskował jego zwierzchnik gen. Władysław Sikorski. Nigdy jednak tego wniosku nie rozpatrzono. Wiadomo natomiast, że z dniem 9 kwietnia roku 1921, Ostoja–Zagórski został skierowany do Rezerwy Armii. Zainspirował wówczas prywatną działalność wciąż  budowanej bądź rekonstruowanej armii polskiej. Około miesiąca marca roku 1923, ówczesny minister ds. wojskowych – gen. Kazimierz Sosnkowski  przywrócił Ostoję-Zagórskiego do służby czynnej, a nawet powierzył mu etat szefa Wydziału Przemysłu Wojennego przy Szefostwie Administracji Armii. Z początkiem miesiąca listopada tegoż roku (1923), mianowano go oficerem zawodowym, natomiast w połowie miesiąca awansowano do stopnia pułkownika Sztabu Generalnego w korpusie oficerów artylerii. Z końcem miesiąca marca roku 1924, ówczesny prezydent RP Stanisław Wojciechowski, zaakceptował wniosek gen. Sikorskiego (natenczas minister ds. wojskowych) i awansował Ostoję-Zagórskiego do stopnia generała brygady. Nastąpiło to zapewne za sprawą gen. Sikorskiego, który ewentualne przyszłe działania bojowe widział oparte na nowoczesnej technice, a nie jak Marszałek – „na konikach”. Około połowy sierpnia roku 1924, mianowano Ostoję-Zagórskiego Szefem Departamentu Żeglugi Powietrznej (posiadał przygotowanie i licencję pilota wojskowego). Sikorski uczynił to chociażby z takiego powodu, iż gen. Ostoja- Zagórski urodził się we Francji, tam trzykrotnie wyróżniano go Legią Honorową (w 1901 r. – Kawaler; w roku 1915 Oficer, a w 1919 roku Komandor tegoż odznaczenia) i na pewno uzyskane dzięki temu francuskie kredyty finansowe, bardzo znacznie ułatwiały współpracę Polski z Francją. Faktycznie około roku 1925, polskie lotnictwo dzięki nim stało się jednym z najsilniejszych wówczas w Europie pod względem posiadanego sprzętu i wyposażenia. Więcej, dzięki Ostoi-Zagórskiemu mogła w tym czasie zaistnieć na ziemiach polskich słynna do dziś „szkoła orląt” (stawiał na wysoko kwalifikowane polskie kadry lotnictwa), jako szkoła pilotów stworzona początkowo w Grudziądzu, a następnie przeniesiona w okolice Dęblina na południu ziem polskich. W jego zaangażowaniu oraz niewątpliwej inspiracji pozostał także fakt budowy warszawskiego lotniska cywilno-wojskowego w okolicach Warszawy – Okęcia. 
 
image
Rysował : Patrycjusz Nikitenko

Niestety, formujący się obóz przyszłej sanacji wokół Marszałka robił wszystko by formalnie pozbyć się Ostoi-Zagórskiego raz na zawsze. W krótkim czasie został więc oskarżony o korupcję z Francuzami i zakup zbyt dużych ilości niepotrzebnego sprzętu za granicą. Jego późniejszy następca, gen. Ludomił Rajski (18) „piłsudczyk”, zarzucał mu m.in. kupno zbyt starych silników samolotowych, czym miał znacznie, a nawet zupełnie  niepotrzebnie osłabiać polski budżet zbrojeniowy. Te wciąż nasilające się zarzuty i oskarżenia, „zmuszony” był w końcu przerwać ówczesny minister Spraw Wojskowych, „piłsudczyk” z wyboru, „wyzwoliciel Wilna” – gen. Lucjan Żeligowski, pozbawiając Ostoję –Zagórskiego z dniem 18 marca roku 1926 stanowiska i oddając go w dyspozycję Szefa Administracji Armii. Nasilające się kontrole i wielotorowe dochodzenia, niestety nie potwierdziły stawianych zarzutów. Więcej, nawet wszystkie działania Ostoi-Zagórskiego posiadały potrzebne pozwolenia i zgody stosownych szczebli dowodzenia potwierdzone przez służby i wojskową prokuratorię generalną. W ten sposób, ówczesne władze wojskowe przymuszone zostały do przywrócenia Ostoi-Zagórskiego na zajmowane stanowisko, oraz całkowite oczyszczenie go z zarzutów.   
W momencie dyktatorskiego „przejęcia” stolicy przez przyszły „obóz sanacyjny”, gen. Ostoja-Zagórski opowiedział się za stroną rządową, stając z rozkazu gen. Rozwadowskiego (dowodził natenczas „rządową” obroną stolicy), na czele grupy lotniczej, której zadaniem było możliwe nastraszenie i rozproszenie sił „przewrotu” uderzających na Warszawę. To właśnie kierowanie niemalże symbolicznym bombardowaniem (zużyto 62 bomby o wadze 12,5 kg każda, oraz 700 sztuk ostrej amunicji do broni pokładowej bombowców; w rezultacie zastrzelono 2 żołnierzy „sanacyjnych” na lotnisku Warszawa-Mokotów) (19), stało się następnie jedną z głównych przyczyn zatrzymania i uwięzienia gen Ostoi-Zagórskiego. Faktem jednak pozostaje, iż wprawdzie jego rozkazy jako dowódcy lotnictwa wykonywano szybko i dokładnie, to jednak on sam nigdy ani nie pilotował bombowca, ani też nie wykonywał osobiście zrzutów bomb w tym działaniu. W zarzucie w stosunku do swojej osoby usłyszał jednak, że jego atak zabił dwóch żołnierzy obozu sanacyjnego. Sprawa była jeszcze gorsza, ponieważ strona stawiająca oskarżenia, nijak nie mogła tego udowodnić… Powoli więc zaczęły stopniowo upadać wszystkie kolejne inne wyimaginowane pod jego postać zarzuty.
Generalnie więc, po ponad 15 miesięcznym bezpodstawnym przetrzymywaniu Ostoi-Zagórskiego (nigdy nie zaistniał formalny akt określający podstawę zatrzymania), Wojskowy Sąd Okręgowy w Warszawie przymuszony został z dniem 4 sierpnia 1927 roku podjąć decyzję o uwolnieniu więźnia. Tego samego dnia jeszcze, według pozostawionych źródeł dokumentacyjnych, osobisty adiutant marszałka Piłsudskiego: kapitan Lucjan Miładowski (20), otrzymał rozkaz udania się do Wilna i przywiezienia zatrzymanego do swojego bezpośredniego przełożonego „do raportu”. Polecenie to wykonał niestety zaledwie połowicznie. Otóż z dniem 6 sierpnia roku 1927 faktycznie dotarł z zatrzymanym do dworca Wileńskiego w Warszawie o godzinie 19.47 wieczorem. Od tej chwili, na oczach różnobarwnego tłumu pasażerów obecnych natenczas na dworcu rozegrała się jedna z największych ówcześnie tajemniczych gier „sanacji”. Otóż, gdy generał Ostoja (faktyczny bądź domniemany) zbierał swoje rzeczy z przedziału, jego „ochroniarz” (podróżowali specjalnie dla nich zarezerwowanym przedziałem, a więc przyjazd otoczony był niezwykle ścisłą tajemnicą), spotkał się na chwilę na peronie z ówczesnym majorem Zygmuntem Wendą (21). Ten ostatni poinformował go, że Piłsudski już wyjechał do Kalisza na doroczny zjazd legionistów i spotkanie z nim w chwili obecnej nie będzie możliwe. W związku z powyższym generał Ostoja jest chwilowo wolny, a do marszałka ma się zgłosić telefonicznie za dwa, trzy dni. Gdy więc generał wysiadł na peron, podeszło do niego oprócz dwóch wymienionych już osób, jeszcze dwie nieznane mu osoby cywilne. Towarzyszyli im również nieznany major i dwóch innych oficerów. Generał przekazał swój bagaż do przechowalni i zaczął rozglądać się za taksówką. Aby jednak czuł się komfortowo, adiutant Piłsudskiego zaproponował, że skoro niemożliwe jest spotkanie z marszałkiem, to generał zostanie odwieziony wedle życzenia. W zeznaniach stwierdzono później, iż chodziło o mieszkanie bratanicy generała: Ireny Ostoi-Zagórskiej na ulicy Flory 3 w Warszawie. Wszyscy więc wyszli z dworca i wsiedli do zaparkowanych przed dworcem aut z auto-kolumny Głównego Inspektoratu Sił Zbrojnych (GISZ) – trzy samochody. W trakcie podróży, generał miał jednak jakoby wyrazić wolę, że się rozmyślił i najpierw chce się odświeżyć. Poprosił o zatrzymanie auta przy zbiegu ulic: Krakowskie Przedmieście oraz Trębackiej skąd piechotą poszedł do Publicznej Łaźni „Pod Messalką”, zwaną potocznie – u Fajansa…
Praktycznie od tego właściwie momentu wszystkie późniejsze przesłuchania znanych i nieznanych, postronnych, oraz zupełnie przypadkowych „uczestników” zajścia, jak i świadków, kierowców, konduktorów, bagażowych… zaczynają wprowadzać jeden niezrozumiały chaos, zgiełk, wielką plątaninę teorii, hipotez, domysłów, czasami nawet wzajemnie wykluczających się, zaprzeczających, hipotetycznych, życzeniowych,  przypadkowych, a nawet niewiarygodnych wypowiedzi oraz… pomówień. A może taki właśnie zaprojektowano „rzeczywisty” sens tego zdarzenia ?!
Wiadomym pozostaje, iż od tego dnia słuch po gen. Włodzimierzu Ostoi-Zagórskim ustaje. Więcej, po upływie 36 godzin od jego tajemniczego zniknięcia, ówczesny minister spraw wojskowych – podpułkownik Józef Beck, rozpoczął jego poszukiwania jako… formalnego dezertera z szeregów Wojska Polskiego (rozesłano w ślad za tym formalne  i uprawomocnione „listy gończe”). Daremne poszukiwania, oprócz rodziny, szeroko zaaranżowali i zaangażowali przyjaciele, znajomi, dziennikarze generała. Niestety, wbrew powszechnemu oczekiwaniu, iż po „wyczerpującej” konferencji władz wojskowych sprawa się wyciszy i wszystko powróci do normalności, stało się akurat dokładnie odwrotnie. Zdarzenie zaczęło nabierać coraz większego rozpędu i rozgłosu. Mnożyły się zarzuty, teorie spiskowe, niekończące się spekulacje…
Około połowy września roku 1927, zaczęła pojawiać się wśród społeczeństwa stolicy i nie tylko, nielegalnie kolportowana ulotka o całkiem niedwuznacznej acz bardzo wymownej treści. Pisano w niej jakoby wysocy oficerowie obozu sanacyjnego zlecili i wykonali na osobie gen. Ostoi-Zagórskiego niemalże rytualny mord, którym naprawdę kierował marszałek Piłsudski. Równolegle także zaczęły pojawiać się inne sygnały, iż poszukiwany gen. Ostoja był widziany to tu, to tam, raz w Egipcie jako handlowiec, innym razem w strefie Wolnego Miasta Gdańska, gdzie parał się handlem bronią….
Kolejna barwna ulotka relacjonowała, iż gen. Ostoja-Zagórski został odwieziony do mieszkania Walerego Sławka, gdzie go zamordowano. Inna w treści opowiadała, że wywieziono go do Fortu Legionów przy ul. Grójeckiej i tam bestialsko zamęczono, a następnie zastrzelono. Jeszcze inna kolejna, odbijana w tysiącach egzemplarzy stwierdzała, kto z imienia i nazwiska był zamieszany w ten mord i dlaczego. Echa tych wszystkich mnożonych w nieskończoność „rewelacji” powtarzały też gazety pogranicza Rosji sowieckiej, jak i pogranicza niemieckiego i czeskiego i nie tylko. Więcej, dopisywano do tego również opowieści, iż taka była cena marszałka za zdradę tajemnicy kontaktów z Julianem Marchlewskim, a nawet niemieckiej poważnej rekompensaty finansowej za stratę Litwy Kowieńskiej w granicach II RP….
   
Reasumując całość, należy jeszcze przynajmniej schematycznie określić wszystkie możliwe „za” i „przeciw” obu zwaśnionych śmiertelnie osób – głównych „aktorów” całego „politycznego przedstawienia”. Nie sposób nie mieć przy tym na uwadze pozostające bez odpowiedzi „palące” problemy, kwestie, pytania w sprawie:

O g ó l n e           
→ obydwaj przeciwnicy (Piłsudski i Ostoja–Zagórski) znali się od około roku 1906, gdy nawiązywała się współpraca polskich organizacji niepodległościowych z wywiadem wojskowym Cesarstwa Austro-Węgier (mniej więcej w tym okresie rozbudowuje się sieć konfidentów pozostających na usługach cesarstwa. Wśród nich m.in.: Piłsudski, Walery Sławek (22), potem dołączy do tego „grona” jeszcze m.in.: Aleksander Prystor (23), Witold Jodko-Narkiewicz (24) i inni…
→ w okresie lat 1908-1910 na obszarze Galicji za wiedzą i zgodą Cesarstwa Austro-Węgier zaczął się ruch i inicjatywa tworzenia polskich organizacji paramilitarnych, które miały stworzyć zalążki przyszłej polskiej siły zbrojnej, ale… oczywiście pod sztandarami Wiednia. Na tym gruncie odbywały się także bardzo ważne szkolenia w zakresie dywersji i sabotażu, prowadzone przez oficerów Polaków, ale wiernych służbie cesarstwa (m.in. Ostoi-Zagórskiego);
→ wraz z wybuchem I wojny światowej, gdy front przesuwa się na ziemie zaboru rosyjskiego (tzw. „Kongresówki”), Legiony Polskie stają się faktem. W ich ścisłym dowództwie m.in. kapitan Ostoja-Zagórski. Piłsudski dąży wtedy do przejęcia całkowitego dowodzenia (nadany przez cesarza stopień brygadier). Nie udaje się to, głównie z powodu właśnie Ostoi. Wobec tego w roku 1916 Piłsudski podaje się do dymisji całkowicie wycofując swój udział w tych siłach (coraz częściej nie ujawniając nikogo personalnie, ostrzega coraz głośniej tworzące się dowództwa i krąg zaufanych przed agenturą obcych wywiadów – wyraźne nastawianie z własnego doświadczenia przeciwko Ostoi); Piłsudski wkracza wówczas na płaszczyznę współpracy z Niemcami;
→ moment ten zbiega się w szeregach wojsk polskich z tzw. „kryzysem przysięgowym”. Jednocześnie pogłębia się coraz bardziej olbrzymia już różnica zdań i poglądów między głównymi postaciami z jednej strony, ale także ich odległe ale jednak w zamyśle „wyrwania się” Polaków i Polski spod jarzma zaborców. Tym bardziej, iż Piłsudskiego zamknięto wówczas w twierdzy Magdeburg, natomiast Ostoja-Zagórski trafił pod sąd wojskowy z powodu austro-węgierskiej klęski w okolicach Rarańczy (25) (miał być rozstrzelany);
→ zakończenie I wojny światowej to wreszcie odrodzenie państwa polskiego z Piłsudskim na czele, a jednocześnie dymisja Ostoi-Zagórskiego z szeregów Wojska Polskiego (zasadnicza i nadto wyraźna różnica zdań co do koncepcji państwa, przywódcy i roli władzy);
→ wybuch wojny polsko-bolszewickiej, powrót Ostoi-Zagórskiego w szeregi wojska w roli Szefa Sztabu we froncie gen. Hallera, gdy jednocześnie Piłsudski usuwa się w „cień polityczny”. Ostoja buduje w tym okresie swoją popularność najpierw w gospodarce z udziałami francuskimi, a następnie w rozbudowie i umacnianiu lotnictwa.    

Dotyczące    t a j e m n i c y    z a g i n i ę c i a:
→ od chwili uzyskania pozwolenia posiadania maszyny do pisania jako więzień, wiadomo było, iż gen. Ostoja-Zagórski pracuje nad opracowaniem swoich notatek, wspomnień, może posiadanych materiałów obciążających samego Piłsudskiego i ludzi jego obozu (także z niebezpiecznymi materiałami dla ludzi którzy go tu umieścili); tajemnicą pozostaje czy i ile sporządzał kopii tych dokumentów swojego pisania, oraz co się z nimi ostatecznie stało;
→ gen. Ostoja-Zagórski został aresztowany w miejscu swoich obowiązków służbowych, a więc najprawdopodobniej był w mundurze;
→ gdy odbierał tego specjalnego więźnia z wileńskiego więzienia „człowiek” marszałka, więzień był „ po cywilnemu”, a misja miała charakter tajny (specjalnie zarezerwowany przedział; niektóre źródła informują iż w tym przedziale jechał jeszcze bliżej nieokreślony major oraz żandarm; przy założeniu że „cywilem” był faktycznie gen. Ostoja, a może już tylko podstawiony „pozorant”);
→ dlaczego w Warszawie czekał po niego wielu ludzi (trzy rządowe limuzyny, w tym jedna „pupila” Piłsudskiego: pułkownika Wieniawy-Długoszewskiego, skoro on sam był wtedy na dorocznym spotkaniu z marszałkiem i legionistami w Kaliszu;
→ jedna z wersji tamtych wydarzeń podaje, iż w chwili gdy pociąg przekraczał most rzeczny na Niemnie, generał został zastrzelony, a następnie wyrzucony przez współtowarzyszy przez okno przedziału;
→ dlaczego bagaż podróżny generała po dotarciu do Warszawy Wileńskiej trafił do przechowalni bagażu, skoro jechał do bratanicy (w kilka dni później okazało się, że zupełnie zniknął z tego miejsca; w śledztwie mieszają się wątki: jedni zeznają iż zabrał go ze sobą; inni że był w drugim samochodzie, jeszcze inni, że pozostał na dworcu);
→ dlaczego nikt ze świadków zewnętrznych nie potwierdza zatrzymania rządowej kolumny limuzyn przed łaźnią publiczną „Pod Messalką” (istniały bardzo wyraźne zaprzeczenia takiej możliwości: był tam przystanek tramwajowy i zakaz zatrzymywania; kioskarka z miejsca bezpośredniej możliwości obserwacji nie widziała ani takiej lub podobnej kolumny aut rządowych ani tym bardziej nikogo wysiadającego w tym miejscu; policjant posterunkowy tego miejsca musiałby interweniować, a więc i go odnotować)
→ dlaczego gen. Ostoję-Zagórskiego wieziono do raportu do marszałka, a pozwolono, by stawił się do niego „po cywilnemu” a nie w mundurze skoro był zawodowym wojskowym;
→  skąd późniejsze zeznania żony premiera Bartla, że gen. Ostoja z dworca odjechał czerwonym autem (według niesprawdzonej wersji jakoby siostry generała do pani Bartel: w kierunku Karpat do granicy z Czechosłowacją);
→ czy rządowe kolumny limuzyn były wówczas koloru czerwonego;
→ wiadomo, iż rządowe auto wiozące jakoby gen. Ostoję od wyjazdu z garażu w Belwederze do jego powrotu w miejsce garażowania przejechało 365 km (tylko czy po ulicach Warszawy?);
→ na podstawie najprzeróżniejszych „przecieków” (skąd, dlaczego, od kogo i w jakim czasie) powstało kilka różnych wersji śmierci gen. Ostoi-Zagórskiego (m.in.:
     = gen. Marian Kukiel mówił o zabójstwie w Forcie Legionów, a następnie utopieniu ciała w Wiśle;
     = jeden z ówczesnych dziennikarzy: Kordian Zamorski opowiadał o wymyślnych jakoby torturach i śmierci w lokalu organizacji „Strzelca” przy ulicy Dobrej w Warszawie;
     = pojawia się również wersja śmierci gen. Ostoi-Zagórskiego w słynnej twierdzy brzeskiej z rąk strasznego ówcześnie kata Wacława Kostki-Biernackiego (26), („wieszatiela”), oraz Jana Jura-Gorzechowskiego (27);
      = według relacji lat 80 XX wieku, jednego z ostatnich żyjących legionistów Piłsudskiego: Tadeusza Brzęk-Osińskiego, Ostoję zastrzelić miał major Wenda, bądź ciął go przez twarz szablą pułkownik Beck;
     = jeszcze według innej wersji, w oparciu o biografów marszałka i ich dzieło: „Kalendarium życia J.Piłsudskiego” wynika, iż marszałek przebywał natenczas, oczywiście w największej tajemnicy, z początkiem czerwca roku 1927, przez kilka dni w majątku Andrzejowo lub Andrzejów u bezgranicznie zaufanego przyjaciela – gen. Żeligowskiego. Tutaj też najprawdopodobniej wtedy „dostarczono” mu wprost z więzienia wileńskiego gen. Ostoję-Zagórskiego gdzie został zamordowany, a następnie jakoby pochowany na najbliższym wiejskim cmentarzyku w Turgielach; w finale tego zdarzenia może dlatego gen. Żeligowski jeszcze wówczas w sierpniu poprosił nagle o przeniesienie w „stan spoczynku”, a na scenę polityczną i wojskową powrócił dopiero po śmierci marszałka) (28);
→ celowo bądź przez „zapominanie” nikt nigdy z prowadzących śledztwo nie przebadał wymienianych miejsc poza Warszawą, ani nie przesłuchał wszystkich świadków i osób które mogłyby rozjaśnić tło śledztwa (np. nigdy nie dotarł na przesłuchanie pułkownik Wieniawa-Długoszewski, mimo wielokrotnych wezwań prokuratury i sądu);
→ sprawa jeszcze bardziej się gmatwa, jeżeli spojrzymy na nią nawet z perspektywy czasu. Otóż „obóz sanacyjny” wiele spraw nieodwołalnie rozwiązywał siłowo. Tak było chociażby z przypadku byłego działacza politycznego i gospodarczego oraz  ministra skarbu RP lat 30 – Jerzego Zdziechowskiego, który został dotkliwie pobity we własnym mieszkaniu jako zdecydowany przeciwnik marszałka przez rosłych „zbirów” w mundurach wojskowych. Interweniował wtedy za nim sam książę Zdzisław Lubomirski, prosząc o odszukanie i ukaranie winnych, na co marszałek mu odpowiedział: „uczynię wszystko co będę mógł, aby ich nie odnaleziono”. (29)
→ wiadomym aż nadto pozostaje, patrząc nawet z perspektywy postrzegania czasu przeszłego historycznego, iż cały „krąg” ludzi, którzy w jakikolwiek sposób związani byli ze sprawą <> gen. Ostoi-Zagórskiego, ale stali „po właściwej stronie” – czyli Piłsudskiego, spotkała zasłużona i sowita nagroda, w postaci awansów wojskowych, bądź objęcia wysokich i prestiżowych stanowisk rządowych ale i innych
→ natomiast także wielce tajemniczym pozostaje dość długo jeszcze powtarzająca się tajemnicza seria śmierci nagłych, bądź co najmniej dziwnych wśród wcale pokaźnego grona osób dążących do wyjaśnienia tej ponurej zagadki, bądź biorących w nim udział chociażby na określonych tylko płaszczyznach bądź poszczególnych odcinkach, m.in.: Mieczysław Cempel – kierowca wiozący jakoby gen Ostoję-Zagórskiego z dworca wileńskiego – zastrzelony został wkrótce w przypadkowej strzelaninie w restauracji w roku 1929; gen. Oswald Frank, oficer wywiadu austro-węgierskiego – zginął w tajemniczych okolicznościach z początkiem grudnia roku 1934; kierowca autokolumny GISZ jednego z samochodów obecnych wówczas na dworcu: Czesław Donat Malinowski – zginął w dziwnej katastrofie drogowej 4 września 1927 roku k/Łowicza; gen. Jan Thullie – zmarł otruty rybą w restauracji z końcem października w roku 1927; wachmistrz żandarmerii, strzegący Belwederu w którym po przewrocie zamieszkał Piłsudski, który mógł przypadkiem za dużo słyszeć bądź widzieć, Józef Koryzma – został zastrzelony przed Belwederem; polityk Stanisław Zaćwilichowski, interesował się tą sprawą – zginął w nagłym wypadku samochodowym (30)
→ los zatrzymanych „szczególnych” generałów po zamachu stanu, wciąż także pozostawał otwartą kwestię dlaczego?! Generał Tadeusz Rozwadowski, mimo, że człowiek bardzo żywotny i silny oraz przywykły do trudów i niewygód żołnierskiego życia, po zwolnieniu z uwięzienia wciąż pozostawał podenerwowany i z dnia na dzień coraz bardziej chory i słaby. Kiedy zmarł w roku 1928 władze zabroniły wykonania sekcji zwłok (czyżby potwierdzały „plotkę” iż w okresie więzienia cały czas podawano mu truciznę?); gen. Bolesław Jaźwiński po opuszczeniu więzienia, został przeniesiony w tzw. „stan spoczynku”. Nie pogodził się jednak z „plamą na honorze oficera”, iż był bezpodstawnie oskarżony i uwięziony. Po opuszczeniu tamtego miejsca uległ bardzo silnie postępującej nerwicy, która w krótkim czasie spowodowała wylew, a następnie paraliż, zakończony zgonem. Najdłużej przeżył z nich bity do nieprzytomności i maltretowany gen. Juliusz Malczewski-Tarnawa, ponieważ przeniesiony w „stan spoczynku” dotrwał aż do roku 1940. Żył w pogłębionym osamotnieniu załamany moralnie i psychicznie, jakoby chciał wykrzyczeć przez ten głuchy i niemy ból – milczcie jeżeli chcecie żyć… do momentu sowieckiej napaści na ziemie polskie 17 września roku 1939, ponieważ wtedy dostał się w łapy NKWD, w których już pozostał…
    
W towarzyszącej nam współczesności dnia dzisiejszego możemy się zastanawiać, gdzie faktycznie leży i jaka jest ta najprawdziwsza prawda do której dążymy. Czy naprawdę warta jest poznania. Czy jedna, jak i druga postać zasługują na naszą uwagę i w jakim stopniu. Wiadomo, byli to  l u d z i e  którzy w swojej epoce wiele znaczyli i mogli wiele zmienić nie tylko w swoim życiu, ale i życiu państwa i społeczeństwa. Na pewno obydwaj posiadali wiele cech i zalet pozytywnych, ale także jeden, jak i drugi starał się pokazać swoją wielkość, siłę i mądrość. Raczej nie wchodziła w tej rozgrywce przenigdy możliwość kompromisu. Jeden i drugi był po trosze własnym niepodważalnym bohaterem z jednej strony, ale starym, zmęczonym i strachliwym szarym człowiekiem (jak większość z nas) z drugiej strony. Niestety, świadomość podpowiadała to co nieuchronne: na obranym <> zwycięzca mógł być tylko jeden. Tym bardziej, że każdy był na tyle silną osobowością i zdecydowanym charakterem, że nie pozostawiał innego rozwiązania… Obaj byli bardzo do siebie w tym względzie podobni, ale jakże różni. Piłsudskiego do końca jego dni rozpierała niepohamowana pycha zwycięzcy. Najbardziej jaskrawy jej przykład, wskazał on sam zresztą z końcem listopada roku 1931 w trakcie jednego z osobistych wywiadów mówiąc: „Gdyby nie ja, rzecz wątpliwa, czy powstałaby Polska! A gdyby powstała, czy utrzymałaby się przy życiu? Ja wiem, com dla Polski uczynił” (31). Czyż mniej trafnie scharakteryzował go, ukrywając w mitycznym bohaterze – Nikodema Dyzmy, jeden ze znacznych polskich pisarzy prozaików: Tadeusz Dołęga-Mostowicz ?!
Puentując całość, należy mieć ciągle na uwadze fakt, że absolutnie każda władza wymaga ofiar, tylko czy zawsze śmiertelnych… Zupełnie współcześnie nic, a nic się przecież nie zmieniło w tej delikatnej materii… Dowodzi prawidłowości takiego myślenia chociażby historyk profesor Tomasz Panfil z Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego oraz Instytutu Pamięci Narodowej w swoim jakże niemal banalnym współczesnym przecież stwierdzeniu: „…znamy nazwiska 100 SB-ków i prokuratorów, którzy byli zamieszani w niewyjaśnione śmierci…” (32). Można by zapytać prześmiewczo: … i co z tego ?! Niestety, ówczesne władze państwa polskiego, ani aparat sądowniczo-prokuratorski ścigania III RP nie były zainteresowane ani ich wyjaśnieniem, ani ich ściganiem…         

P R Z Y P I S Y:

(1)    Ego – stan osobowości ludzkiej zbudowany na trzech podstawowych filarach: ; oraz . Za pośrednictwem „EGO”, organizm ludzki nawiązuje kontakt ze środowiskiem zewnętrznym. Jego zadaniem jest zaspokojenie pragnień, oraz wymagań „ID” (system pierwotny człowieka  odziedziczony po przodkach, zawierający prymitywne popędy potrzeb fizjologicznych, pokarmu, płynów, seksu i ciepła) oraz „SUPEREGO” (uzyskuje je człowiek już wieku 5 lat i należy do , czyli moralności). Uczy człowieka życia na , czyli możliwości wyboru, świadomości. Źródło: J.S.Turner, D.B.Helms, Rozwój człowieka< tłum.: S.Lis, J.Mańk-Kowalska, A.Radomska, L.Wojciechowska, D.ZawadzkaW.Zagórska. Warszawa 1999, s. 40-42.
(2)    Ostoja-Zagórski Włodzimierz (1882-1927) – generał brygady; pilot; oficer wywiadu austriackiego. Pochodził z rodziny szlacheckiej (ojciec był powstańcem styczniowym skazanym na katorgę w Syberii, który zbiegł do Francji; matką – córka cesarskiego gen. księżna Kozłowa, dama dworu dynastii Romanowów). Był wszechstronnie wykształcony (m.in. ukończył studia prawnicze i studia handlowe). Znał biegle 6 języków obcych. Służbę wojskową podjął w  roku 1900 w Cesarskiej i Królewskiej Armii Austro-Węgier. Tam też ukończył Akademię Sztabu Generalnego w Wiedniu. W roku 1901 był już Kawalerem Orderu Legii Honorowej. W latach 1914-1916 szef Sztabu Komendy Legionów Polskich (od sierpnia 1914 do czerwca 1916 na własną prośbę, jako oficer wywiadu został skierowany przez dowództwo Cesarstwa Austro-Wegier do formowania Legionów Polskich). W roku 1915 odznaczony Oficerem Orderu Legii Honorowej. W latach 1916-1917 dowódca 3 pułku piechoty II Brygady Legionów. Od roku 1918 w Wojsku Polskim na stanowiskach sztabowych. Gdy dowódcą naczelnym i szefem Sztabu Generalnego Wojska Polskiego Rada Regencyjna mianowała w roku 1918 gen. Rozwadowskiego, Ostoja-Zagórski mianowany został jego zastępcą z zadaniem organizacji Wojska Polskiego. Gdy w listopadzie roku 1918 wrócił do Polski Piłsudski, Ostoja-Zagórski w trybie natychmiastowym został zwolniony do rezerwy (zmuszono go do samodzielnej rezygnacji). W roku 1919 mianowano go komandorem Orderu Legii Honorowej, oraz komandorem Orderu Gwiazdy (odznaczenie rumuńskie). Do służby wojskowej powrócił w o kresie wojny polsko-bolszewickiej, gdyż mianowano go dowódcą Dywizji Ochotniczej. Następnie mianowano go szefem Sztabu Generalnego Frontu Północnego, którym dowodził natenczas gen. Józef Haller. Za działania i zasługi wojenne w bitwie warszawskiej, ówczesny minister spraw wojskowych – gen. Władysław Sikorski, wnioskował o wyróżnienie go Krzyżem Virtuti Militari (niestety nie doszło to do skutku). W armii pozostał do 9 kwietnia roku 1921. Od tego czasu znów znalazł się w: - rezerwie armii. Zajął się wówczas działalnością gospodarczą. Mianowicie poprzez swoje francuskie znajomości zaczął dostarczać części uzbrojenia  dla Wojska Polskiego. Konkretnie, widział przyszłość armii w sprzęcie i technologiach. Zajął się więc poprzez prywatną spółkę „Francopol” sprzętem dla lotnictwa. W marcu 1923 roku ówczesny minister spraw wojskowych – gen. Kazimierz Sosnkowski przywrócił go do służby wojskowej mianując szefem Wydziału Przemysłu Wojennego i awansując go do stopnia – pułkownik. Natomiast z końcem marca roku 1924 dzięki zabiegom ówczesnego ministra spraw wojskowych – gen. Sikorskiego, prezydent Wojciechowski awansował Ostoję-Zagórskiego do stopnia – generał brygady. Z dniem 17 sierpnia roku 1924 gen. Sikorski obsadził go na stanowisku: szefa Departamentu Żeglugi Powietrznej Ministerstwa Spraw Wojskowych. Generalnie Ostoja-Zagórski w roku 1925 doprowadził do tego, iż polskie lotnictwo w ówczesnej Europie było w czołówce pod względem liczebnej siły. Oczywiście „piłsudczycy” mnożyli mu w tym czasie nowe kłopoty. Oskarżono go o korupcję z firmami francuskimi, jak i sprzeniewierzenie pokaźnych kwot z budżetu armii. Niestety kolejne śledztwa niczego nie mogły udowodnić, ponieważ wszystkie działania miały pozwolenia i zgodę prokuratorów generalnych. W okresie przewrotu majowego roku 1926 został z polecenia gen. Rozwadowskiego dowódcą lotnictwa rządowego, które miało „postraszyć” oddziały Piłsudskiego. W latach 1926-1927 został m.in. za to uwięziony, a następnie zaginął bez wieści – najprawdopodobniej zamordowany z polecenia samego marszałka Piłsudskiego. Źródło: M.Czajka, M.Kamler, W.Sienkiewicz, dz.cyt., s. 824; F.Bernaś, Zaginieni bez wieści, Lublin 1989, s. 45-169; www.focus.pl; www.google.pl; www.wikipedia.org.; [dostęp do wszystkich stron: 2021.04.01]
(3)    Pretorianie – straż przyboczna wodzów; od czasów Oktawiana Augusta gwardia przyboczna cesarzy rzymskich. Stacjonowali wówczas w Italii, a z czasem zdobyli olbrzymie znaczenie w walkach o władzę – o tron cesarski preferując swoich kandydatów. Prefekt – ich dowódca z czasem zdobył godność jednej z najważniejszych osób w państwie. Cesarz Konstantyn Wielki (ok.280-337 r. n.e.), który przeniósł stolicę państwa do Bizancjum (od tej pory: Konstantynopol) doprowadził do rozwiązania tej formacji. Źródło: W.Kopaliński, Słownik mitów i tradycji kultury, Warszawa 1991, s. 511, 929. 
(4)    F.Bernaś, Zaginieni bez wieści, Lublin 1989, s. 65.
(5)    Tamże, s. 71.
(6)    Tamże,
(7)    Tamże, s. 85.
(8)    F.Bernaś, dz.cyt., s. 84.
(9)    Tamże, s. 85.
(10)    Jaźwiński Bolesław (1882-1935) – saper; generał rosyjski; uczestnik wojny rosyjsko-japońskiej. Uczestnik ekspedycji carskiej na Kretę w latach 1906-1908W latach 1911-1913 słuchacz Wojskowej Akademii Inżynieryjnej w Petersburgu. W latach 1917-1918 w I Korpusie Polskim. Od roku 1918 w Wojsku Polskim w latach 1918-1919 dowódca Straży Narodowej w stolicy. W okresie wojny polsko-bolszewickiej dowodził brygadą piechoty. W latach 1920-1924 był szefem Wojskowego Instytutu Geograficznego. W okresie przewrotu majowego uczestniczył po stronie rządowej, za co został uwięziony. Po zwolnieniu, mimo dopiero około 50 lat zaczął silnie niedomagać i ulegać coraz silniejszej nerwicy. W roku 1928 został przeniesiony w stan spoczynku i osiadł w Warszawie. Dość szybko wynikiem tego doznał wylewu, a następnie paraliżu i zmarł. M.Czajka, M.Kamler, W.Sienkiewicz, dz.cyt., s. 282; F.Bernaś, dz.cyt., s. 168; www.focus.pl [dostęp: 2021.04.01]
(11)    Malczewski-Tarnawa Juliusz Tadeusz (1872-1940) – inżynier generał Wojska Polskiego. Ukończył Akademię Wojskową w Wiedniu, oraz wiedeński Wyższy Kurs Inżynierii. Służył w armii austro-węgierskiej. Do roku 1916 uzyskał stopień pułkownik. Około grudnia roku 1918 trafił w szeregi Wojska Polskiego. Początkowo był szefem Sztabu IV Oddziału Technicznego Sztabu Generalnego. W roku 1919 został zweryfikowany i uzyskał stopień – generała brygady i stanowisko drugiego zastępcy Szefa Sztabu Generalnego. 14.10.1920 roku mianowany szefem Oddziału IV Sztabu Ministerstwa Spraw Wojskowych. Od 11.1922 roku był dowódcą Okręgu Korpusu III w Grodnie. Inicjował i sponsorował wówczas budowę Grobu Nieznanego Żołnierza w Warszawie. Od 03.1924 roku mianowany dowódcą Okręgu Korpusu VI we Lwowie. Inicjował wtedy budowę Domu Żołnierza Polskiego we Lwowie. Od 21.12.1925 roku mianowany dowódcą Okręgu Korpusu I w Warszawie i inspektorem armii. W chwili „przewrotu majowego” decydował o obronie stolicy po stronie rządowej wraz z gen. Rozwadowskim, gen. Jaźwińskim i gen. Ostoją-Zagórskim. Po zamachu stanu wraz z nimi aresztowany, bity do nieprzytomności i umieszczony w więzieniu w Wilnie na Antokolu. 31.01.1927 roku przeniesiony w „stan spoczynku” osiadł we Lwowie. Po agresji ZSRR na ziemie polskie w roku 1939, został aresztowany przez NKWD zamordowany w roku 1940. Źródło: M.Czajka, M.Kamler, W.Sienkiewicz, dz.cyt., s. 442; www.google.pl; www.wikipedia.org; [dostęp do obu stron: 2021.03.17]
(12)    Dąb-Biernacki Stefan (1890-1959) – generał; żołnierz Legionów Polskich. Od roku 1918 w Wojsku Polskim. W wojnie polsko-bolszewickiej wyróżniający się dowódca brygady, a następnie dywizji piechoty. Zdecydowany „piłsudczyk” i fanatyk marszałka Piłsudskiego. Po śmierci marszałka „wsławił się” fanatyczną obroną imienia marszałka i kazał pobić prof. Stanisława Cywińskiego (historyk literatury i filozof z Uniwersytetu w Wilnie) za jakoby obrazę marszałka (był pomysłodawcą i głównym „motorem” ustawy dot. ochrony imienia Piłsudskiego – weszła w życie 7.04.1938 roku). W kampanii wrześniowej bardzo nieudolnie dowodził armią Prusy oraz Frontem Południowym. W 10.1940 roku przebywając na emigracji w Wlk.Brytanii próbował założyć spisek przeciwko gen. Sikorskiemu za co został zdegradowany do szeregowca i wydalony z szeregów Wojska Polskiego. M.Czajka, M.Kamler, W.Sienkiewicz, dz.cyt., s. 129; S.Koper, Afery i skandale Drugiej Rzeczypospolitej, Warszawa 2011. 
(13)    Szelisselburg – rosyjska twierdza obronna z XIV wieku na granicy ze Szwecją, umiejscowiona na rzece Newa na Wyspie Orzechowej w miejscu, gdzie rzeka wpływa do Jeziora Ładoga. W okresie XVIII-XIX wieku zamieniona w ciężkie więzienie. W okresie lat 1928-1939 oraz od roku 1965 siedziba lokalnego muzeum. Wiadomo, że pierwszą drewnianą twierdzę założył wnuk prawosławnego świętego, księcia Nowogrodu Wielkiego, a od roku 1236 wielkiego księcia włodzimierskiego z rodu Rurykowiczów – Aleksandra Newskiego. W roku 1323 miasto Nowogród zawarło pokój ze Szwedami. Od roku 1352 istniała tu już twierdza kamienna, której grubość murów sięgała około 4,5 m, a wysokość baszt około 14-16 m. W roku 1612 Szwedzi po 9 miesiącach walk zdobyli ją i zmienili nazwę na: Nȍteborg. Do cesarstwa Rosji wróciła za czasów Piotra I Wielkiego po zwycięstwie w wojnie północnej w roku 1702 (szturmem i zdobyciem dowodził Borys Szeremietjew). Od tej pory miastu nadano nazwę – Szelisselburg (miasto klucz – do Szwecji). Najprawdopodobniej w tym okresie dobudowano w strukturę tego miejsca sobór pod wezwaniem Narodzenia św. Jana Chrzcziciela. W tym czasie w twierdzy przetrzymywano obalonego cara Iwana VI (cesarz Rosji lat 1740-1741), a następnie w roku 1764 tam też go zamordowano. Od tej pory w twierdzy urządzono więzienie stanowe. W roku 1798 dobudowano do twierdzy tzw. sekretny dom. Od roku 1907 twierdza stanowiła centralne więzienie katorżnicze, zyskując również sławę jednego z najcięższych więzień w Rosji. Wśród sławnych więźniów tego miejsca znaleźli się m.in.: Walerian Łukasiński (twórca wolnomularstwa); Ludwik Waryński (jeden z głównych ideologów socjalizmu); Bronisław Szwarc (tłumacz dzieł Lermontowa i Puszkina); w roku 1905 zabito tu zamachowca na cara Aleksandra III – brata Lenina. Po wybuchu rewolucji lutowej roku 1917, Petersburska Rada Delegatów Robotniczych i Żołnierskich  uwolniła wszystkich więźniów wypuszczając ich na wolność, nakazując podpalić budynki. W okresie lat 1928-1939 otwarto w tych budynkach – Muzeum Rewolucji Październikowej, które funkcjonowało do wybuchu II wojny światowej. W czasie hitlerowskiej inwazji broniono jej do 8 września roku 1941 siłami miejscowego garnizonu (około 300-500 żołnierzy) Po wojnie znów więzienie rosyjskich służb specjalnych. Przebywał w nim m.in.: Kazimierz Pużak – członek PPS i powojennej opozycji w „procesie szesnastu”. Od roku 1956 znów funkcjonuje tu muzeum, które rocznie odwiedza około 90.000 osób. Źródło: www.google.com   www.wikipedia.org [dostęp do obu 2021.04.02]
(14)    Antokol – faktycznie lewobrzeżna dzielnica Wilna. Najstarsze więzienie na Litwie. Usytuowane około 300 m od śródmieścia Wilna, w pobliżu Placu Łukiskiego, w tzw. Zaułku Łukiskim 6. Jedno z najbardziej okrytnych miejsc dla Polaków w sowieckim systemie represji, oprócz Łubianki i Lefortowa w Moskwie, Kriestów w Petersburgu oraz Brygidek we Lwowie. Pierwszy obiekt wybudowano w roku 1837 modernizując go następnie w latach 1867-1890. Carat w latach 1901-1904 dobudował tu cały kompleks więzienny wzorowany na petersburskich Kriestach. W tamtym okresie jeden z najnowocześniejszych obiektów tego typu w zachodniej części Rosji. Posiadał własną studnię artezyjską, sieć wodociągową i kanalizacyjną, centralne ogrzewanie, system wentylacji, kuchnię, piekarnię, łaźnię, pralnię oraz dom mieszkalny dla personelu. W budynku więzienia w ramach 2, 3 oraz 4 piętra zaprojektowano i zbudowano kościół katolicki w stylu romańskim z marmurowym ołtarzem na 3 piętrze. Niezależnie od tego obiektu wewnątrz więzienia była także synagoga oraz cerkiew prawosławna. Całkowity koszt tej inwestycji zamknął się wówczas w około 969.000 rubli. Więziono tu zarówno Litwinów, Białorusinów, Żydów oraz tysiące polskich zesłańców. Przed wybuchem wojny niemiecko-sowieckiej organy NKWD wymordowały tu znaczną grupę więźniów. W trakcie hitlerowskiej okupacji, przetrzymywano tu Żydów z wileńskiego getta, których następnie rozstrzelano w pobliskich Ponarach. Od 3 marca 1942 roku Niemcy osadzili tu kadrę profesorską Wileńskiego Seminarium Duchownego i Wydziału Teologii Uniwersytetu im. Stefana Batorego w Wilnie (29 kapłanów i 81 kleryków). Kleryków Litwinów zwolniono, resztę wywieziono na przymusowe roboty do Niemiec. Księży profesorów 18.03.1942 roku wywieziono do Wołkowyska (okręg Mariampol), gdzie ich internowano w Litewskim Seminarium Duchownym. Kapłanów spoza seminarium zwolniono z końcem tegoż miesiąca. Od 26 marca roku 1942 w tym więzieniu osadzono także 60 wileńskich zakonników oraz około 230 sióstr. Po pewnym czasie część osób zwolniono, a resztę osadzono w obozach na Litwie, bądź zesłano. Gestapo trzymało tu również partyzantów polskiego ruchu oporu. W więzieniu zarówno za Sowietów, jak i za Niemców przetrzymywano od 2000 do 16.000 więźniów. Po zakończeniu działań wojennych Sowieci trzymali tu żołnierzy polskiej AK, oraz przeciwników władzy ludowej. Osadzonymi tego miejsca byli m.in.: Feliks Dzierżyński (twórca CzeKa i NWD: współpracownik Lenina); Maria Rzewuska (historyk literatury); prof. Barbara Skarga (humanistka i filozof PAN); Zbigniew Skłodowski (przywódca „Szarych Szeregów” na Litwie); Leopold Tyrmand (pisarz, popularyzator jazzu w Polsce); Tomasz Zan (poeta, przyrodnik, minerolog). W chwili obecnej to areszt i więzienie dla około 1100 osób zatrudniając e około 250 funkcjonariuszy. Miejsce to upamiętniono przy Grobie Nieznanego Żołnierza w Warszawie (Łukiszki: 1861-1864; 1940-1945). Źródło: www.google.pl; www.wikipedia.org; [dostęp do obu: 2021.04.02]. 
(15)    Berbecki Leon (1874-1963) – generał; członek PPS; oficer Legionów Polskich. W latach 1916-1917szef Sztabu Komendy Legionów. W okresie lat 1918-1939 w Wojsku Polskim. W czasie polsko-bolszewickiej dowódca Dywizji. W latach 1933-1939 prezes Ligi Obrony Powietrznej Państwa. W latach 1939-1941 internowany w Rumunii, następnie w niewoli niemieckiej. Po wojnie w kraju. Źródło: M.Czajka, M.Kamler, W.Sienkiewicz, dz.cyt., s. 43;
(16)    F.Bernaś, dz.cyt., s. 93.
(17)    Durski-Trzaska Karol (1849-1935) – generał armii austro-węgierskiej, potem także polskiej. W latach 1868-1908 w armii Austro-Węgier. W roku 1914 był dowódcą grupy legionowej w obszarze Karpat. Był wtedy w konflikcie z Piłsudskim. W latach 1914-1916 komendant Legionów Polskich. W okresie lat 1919-1921 w Wojsku Polskim mianowany dowódcą Okręgu Generalnego – Warszawa. Uczestnik wojny polsko-bolszewickiej. Źródło: M.Czajka, M.Kamler, W.Sienkiewicz, dz.cyt., s. 154;
(18)    Rajski Ludomił (1892-1977) – był synem polskiego emigranta, który po powstaniu styczniowym służył w Legionie Polskim Michała Czajkowskiego (Sadyk Pasza; agent Hotelu Lambert; założyciel kozaków otomańskich). Ukończył Politechnikę we Lwowie. W roku 1912 wstąpił do Związku Strzeleckiego, a 1914 do I Brygady Legionów Polskich. Od 1915 w ramii rosyjskiej. Po zakończeniu wojny odnalazł się w oddziałach lotniczych 4 Dywizji Strzelców gen. Żeligowskiego. Jako porucznik dowodził w latach 1919-1920 10 eskadrą lotniczą, potem 7 eskadrą myśliwską. Następnie 21 eskadrą i III dywizjonem na froncie. W roku 1920 został komendantem Wyższej Szkoły Pilotów na Ławicy w okolicach Poznania. Po wojnie został szefem sekcji w Departamencie Żeglugi Powietrznej. Miał 28 lat, Virtuti Militari i czterokrotnie Krzyż Walecznych. W latach 1924-1925 ukończył kursy w Wyższej Szkole Wojennej i uzyskał mianowanie na stopień – pułkownik. 7.05.1926 r. został szefem Departamentu Lotnictwa, a 8 sierpnia 1936 r. – dowódcą lotnictwa wojskowego. Z dniem 1.01.1934 roku uzyskał mianowanie do stopnia – generał brygady. Niestety państwo polskie było w recesji, by podjąć wyposażanie armii w najnowocześniejszy sprzęt i broń. Dzięki jego staraniom zaciągnięto pożyczki na ten cel zarówno u Anglików, jak i Francuzów. Wybuch II wojny światowej całkowicie pokrzyżował te zamierzenia. Rajski po klęsce września roku 1939, ewakuował się poza linię ówczesnego frontu. Prosił by przydzielono go do bezpośredniej walki. Oskarżano go jednak za czasy przeszłe i omawiano. Wtedy schował swój generalski honor i jako zwykły pilot „najął się” początkowo do Francuzów, a następnie do Anglików (uzyskał u nich za odwagę i brawurę najwyższe odznaczenia bojowe: krzyż AFC, order DSO, jak również stopień generalski). Dopiero po tym fakcie gen. Sosnkowski powołał go do służby w Polskich Siłach Powietrznych. Był Rajski jednym z bardzo niewielu pilotów tej wojny, którzy spędzili w powietrznych walkach zaledwie… 1520 godzin. Na pewno w znacznym stopniu przyczynił się do wielkiej chwały polskich skrzydeł na frontach II wojny światowej. Po wojnie pozostał w Anglii. Zmarł i spoczął w Londynie. Źródło: Z.Mierzwiński, Generałowie II Rzeczypospolitej, Warszawa 1990, s. 237-242. 
(19)     F.Bernaś, dz.cyt., s. 94.
(20)    Miładowski Lucjan (1897- 1975) – żołnierz Legionów Polskich i Wojska Polskiego; uczestnik III powstania śląskiego w Grupie Wawelberga (pierwsza formacja w RP do zadań specjalnych). Od roku 1923 w Warszawie jako oficer 21 pułku piechoty. W styczniu 1925 roku przydzielony do Biura Ścisłej Rady Wojennej i umiejscowiony w Gabinecie Ministra Spraw Wojskowych. Z początkiem roku 1935 adiutant marszałka Piłsudskiego. Bezsprzecznie uwikłany w sprawę dziwnego „zaginięcia” gen. bryg. Włodzimierza Ostoi – Zagórskiego. W czerwcu 1935 roku awansowany do stopnia majora. Najprawdopodobniej z końcem 1935 roku przeniesiony w stan spoczynku. Po odejściu z wojska zatrudniony w dyrekcji Okręgu Poczty i Telegrafu w Warszawie. W chwili wybuchu II wojny światowej przekroczył granicę polską do Rumunii, a następnie do Francji i Anglii. Po wojnie osiadł w Szkocji w Edynburgu, gdzie zmarł w roku 1975. Źródło: www.wikipedia.org.pl [dostęp: 2021.04.17]  
(21)    Wenda Zygmunt (1896-1941) – żołnierz Legionów Polskich oraz Polskiej Organizacji Wojskowej (POW) od roku 1918 w szeregach Wojska Polskiego - dosłużył się stopnia pułkownika. Jeden z najbardziej zaufanych oficerów marszałka Piłsudskiego. W okresie 1937-1939 roku był szefem sztabu Obozu Zjednoczenia Narodowego. Natomiast w okresie 1938-1939 piastował stanowisko wicemarszałka Sejmu. W momencie wybuchu II wojny światowej znalazł się na terenach początkowo Rumunii, a następnie Węgier. Źródło: M.Czajka, M.Kamler, W.Sienkiewicz, dz.cyt., s. 788.
(22)    Sławek Walery (1879-1939) – pułkownik; działacz polityczny, bliski współpracownik Piłsudskiego. Od roku 1900 w PPS. Czołowy działacz Organizacji Bojowej. W okresie I wojny światowej w sztabie I Brygady Legionów Polskich, a następnie Komendy Naczelnej Polskiej Organizacji Wojskowej. W latach 1918-1923 oraz 1926-1928 w szeregach Wojska Polskiego. W okresie lat 1924-1935 prezes Związku Legionistów Polskich, a następnie prezes Bezpartyjnego Bloku Współpracy z Rządem (BBWR) Premier II RP w czasie: III-VIII.1930 r.; XI.1930 r.- V.1931 r.; III-X.1935 r.. Jeden ze współtwórców „konstytucji kwietniowej”. Po tym czasie utracił wpływy polityczne. Zmarł śmiercią tragiczną – zamach samobójczy. Źródło: M.Czajka, M.Kamler, W.Sienkiewicz, dz.cyt., s. 692;
(23)    Prystor Aleksander (1874-1941) – pułkownik; działacz polityczny. Od roku 1904 w PPS. Uczestnik Organizacji Bojowej. Bliski współpracownik Piłsudskiego. W latach 1912-1917 w więzieniu rosyjskim. W okresie lat 19201929 w szeregach Wojska Polskiego. W 1929-1930 minister pracy i opieki społecznej, a w latach 1930-1931 minister przemysłu i handlu. W 1931-1933 – premier II RP. Potem jako poseł i senator w Sejmie. Uwięziony przez sowietów zmarł w roku 1940 w więzieniu. Źródło: M.Czajka, M.Kamler, W.Sienkiewicz, dz.cyt., s. 598.
(24)    Jodko-Narkiewicz Witold (1864-1924) – socjalista; członek partii ”Proletariat” oraz tzw. II Proletariatu. W roku 1892 był jednym ze współzałożycieli PPS. Od roku 1902 był czynnym członkiem jej Komitetu Centralnego. Bliski współpracownik Piłsudskiego. W latach 1906-1914 we władzach PPS Frakcja Rewolucyjna.  W roku 1912współinicjator i członek Komisji Tymczasowej Skonfederowanych Stronnictw Niepodległościowych. W latach 1918-1919 wiceminister spraw zagranicznych. W latach 1921-1923 polski poseł z ziemi litewskiej. Źródło: M.Czajka, M.Kamler, W.Sienkiewicz, dz.cyt., s. 287-288.
(25)    Rarańcza – miejscowość na Bukowinie. W okresie 11-17.06.1915 roku rejon walk II Brygady Legionów Polskich. Natomiast w okresie: 15-16.02. 1918 roku przedarła się w rejon tej miejscowości części dawnej II Brygady Legionów pod dowództwem gen. Hallera (faktycznie dowodził podpułkownik Michał Żymierski) na rosyjską stronę frontu i połączenie się z II Korpusem Polskim. Źródło: M.Czajka, M.Kamler, W.Sienkiewicz, dz.cyt., s. 1121.
(26)    Kostek-Biernacki Wacław (1884-1957) – działacz polityczny; pułkownik Wojska Polskiego; Żołnierz Legionów Polskich w okresie 1918-1931. Od roku 1930 komendant Twierdzy w Brześciu. Wsławił się nieludzkim traktowaniem więźniów, a szczególnie opozycjonistów obozu piłsudczykowskiego. W latach 1932-1939 był wojewodą na Polesiu. Od 5-30.09.1939 roku jako minister bez teki, pełnił rolę głównego komisarza cywilnego. W latach 1939-1944 internowany w Rumunii. Następnie do roku 1955 więziony w Polsce Ludowej pod zarzutem faszyzacji kraju. Źródło: M.Czajka, M.Kamler, W.Sienkiewicz, dz.cyt., s. 349;
(27)    Gorzechowski Jur Jan (1874-1948) – generał; od roku 1904 w PPS, a od roku 1905 dowódca organizacji Techniczno-Bojowej PPS. Kierował akcją odbicia 10 więźniów politycznych z  carskiego Pawiaka 24.04.1906 roku. Żołnierz Legionów Polskich i Polskiej Organizacji Wojskowej w latach 1920-1921 dowódca żandarmerii w Wojsku Polskim. W latach 1928-1939 komendant główny Straży Granicznej. Od roku 1939 na emigracji. Źródło: M.Czajka, M.Kamler, W.Sienkiewicz, dz.cyt., s. 211;
(28)    www.google.pl; www.wikipedia.org; [dostęp: 2021.04. 21]; www.rzeczpospolita.pl;  [dostęp: 2121.05.13];
(29)    F.Bernaś, dz.cyt., s. 155.
(30)    Tamże, s. 166-169; www.focus.pl; www.google.pl; www.wikipedia.pl; [dostęp do obu: 2021.04.27]
(31)    M.Giertych, Mit Piłsudskiego, Warszawa 2017, s. 96.
(32)    Szwadrony śmierci w III RP [w:] „Powiaty i Gminy” Nr 13 (548) z dnia: 13-27.07.2019 r. s. 18.
       

Literatura:
•    Baranowski W., Rozmowy z Piłsudskim 1916-1931, Warszawa 1938.
•    Bernaś F., zaginieni bez wieści, Lublin 1989.
•    Ceglarski, Sprawa Generała Zagórskiego, Zabójstwo Prawie Doskonałe, Warszawa 2016.
•    Cieślikowski, Tajemnice śledztwa KO 1042/27. Sprawa generała Włodzimierza Ostoi-Zagórskiego, Warszawa 1997.
•    Czajka M., Kamler M., Sienkiewicz W., Leksykon historii Polski, Warszawa 1995.
•    Czmur S., Wójcik W., Dowódcy lotnictwa i obrony powietrznej. Poznań 1998.
•    Encyklopedia Powszechna PWN, t. 1-5, Warszawa 1973-1989.
•    Garlicki A., U źródeł obozu belwederskiego, Warszawa 1979.
•    Giertych M., Mit Piłsudskiego, Warszawa 2017.
•    Jędrzejewicz W., Józef Piłsudski 1867-1935. Życiorys, Londyn 1982.
•    Kopaliński W., Słownik mitów i tradycji kultury, Warszawa 1991.
•    Koper S., Afery i skandale Drugiej Rzeczypospolitej, Warszawa 2011.
•    Kryska-Karski, Żurakowski, Generałowie Polski Niepodległej, Warszawa 1991.
•    Nałęcz T., Polska Organizacja Wojskowa 1914-1918, Warszawa 1984.
•    Pobóg-Malinowski W., Najnowsza Historia polityczna Polski 1864-1945, t. 1-5, Paryż 1952.
•    Rawicz J., Generał Zagórski zaginął, Warszawa 1963.
•    Sioma (red.), Zamach stanu Józefa Piłsudskiego 1926 roku, Lublin 2007.
•    Snoch B., Terminy i pojęcia historyczne – słownik szkolny, Warszawa 1998.
•    Stawecki, Słownik biograficzny generałów Wojska Polskiego 1918–1939, Warszawa 1994.
•    Szwadrony śmierci w III RP [w:] „Powiaty i Gminy” Nr 13 (548) z dnia: 13-27.07.2019
•    Szymczak W. (red.), Słownik języka polskiego, t. 1-3, Warszawa 1978-1981.
•    Świętek R., Diariusz 1919-1935, Warszawa 1992.
•    Tomkiewicz M., Więzienie na Łukiszkach w Wilnie 1939-1945, Warszawa 2008.
•    Turner J.S., Helms D.B., Rozwój człowieka, tłum.: S.Lis, J.Mańk-Kowalska, A.Radomska, L.Wojciechowska, D.Zawadzka, W.Zagórska. Warszawa 1999.
•    Urbankowski B., Józef Piłsudski, marzyciel i strateg, Poznań 2014.
•    Wojtaszak A., Generalicja Wojska Polskiego 1918–1926, Warszawa 2012.
•    www.focus.pl;
•    www.google.pl;
•    www.iszp.sejm.gov.pl;
•    www.rzeczpospolita.pl;
•    www.wikipedia.org.;

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka