alex.sorga alex.sorga
874
BLOG

To sobie strzelmy...

alex.sorga alex.sorga Polityka Obserwuj notkę 2
Kiedyś było śledztwo smoleńskie, a my co jakiś czas dowiadywaliśmy się z mediów co w nim słychać. Potem wybuchła afera, że dziennikarze byli podsłuchiwani ponieważ ujawniali to, co podobno tajne było. Mało tego – zaczęło się grzebanie w ich prywatnej korespondencji elektronicznej… nie tyle do kogo i od kogo przychodziła, ale co zawierała.
 
Grzebanie bez zgody sądu.
 
Dziennikarstwo to taki zawód, który wymaga posiadania źródeł, zwłaszcza gdy pisze się o czymś więcej niż nowych trendach w modzie, a i to czasami wymaga szperania by spalić nową kreację na jakiś pokaz, która miała być niespodzianką wszechczasów.
 
Media jednak są od ujawniania tajemnic i pilnowania, by nikt nie dowiedział się skąd tajemnica się wydostała… taka zabawa w kotka i myszkę.
 
U nas, w naszej ojczyźnie świeżo zdemokratyzowanej, o źródła trudno gdyż jedni chcą powrotu starego, a drudzy pilnują stabilności nowego. I na styku tych dwóch pragnień iskrzy od ponad dwudziestu lat dając politykom możliwość zasiadania przy pańskim stole, suto zastawianym na koszt społeczeństwa.
 
Prawo w Polsce jest po to by je omijać co udowadniają ostatnio lekarze i aptekarze. W świecie badania afer zdarza się tak, że gdy nie ma dowodów na kogoś lub coś, to najpierw grzebie się poprzez policję i służby specjalne w jego sekretach i prywatnych rzeczach, a potem - gdy znajdzie się haka, biegnie z gotowym dokumentem do podpisania, zawierającym postanowienie sądu o konieczności obejrzenia informacji już raz obejrzanych.
 
Takie właśnie niekontrolowane działanie było już przedmiotem skargi RPO do Trybunału Konstytucyjnego.
 
*****
 
Dziennikarze wyniuchali, że mają nienaturalny cień za sobą i zaczęli szukać jego przyczyn. Dokopali się do informacji, że prokuratura wojskowa nie dość, że  wydała postanowienia o sięgnięciu po wykazy połączeń, to jeszcze po ich treść, a na to trzeba już zgody sądu, której nie było.
 
Zaczął się szum, wybuchła afera, którą nakazał swoim ludziom zbadać Prokurator Generalny. Skończyło się na oświadczeniu, że albo prokurator wojskowy zamieszany w aferę nie zna prawa (nic niezwykłego) albo łamał prawo świadomie (znany w Polsce obyczaj) i może zostać pociągnięty do odpowiedzialności (znany dowcip).
 
Ten w odpowiedzi zwołał konferencję prasową, na której powiedział, że wszystko to manipulacja i o tym co robił informował Prokuratora Generalnego, który - co najdziwniejsze - jest także świadkiem w sprawie przecieków…
 
Kuriozum?
 
Trudno zgadnąć… może to chęć wtopienia swojego zwierzchnika, a może po prostu burdel jaki mamy w wojsku?
 
Skończyło się tym, że prokurator wojskowy strzelił sobie (w czasie krótkiej przerwy) podobno w łeb... albo dokonał samookaleczenia ponieważ już dzisiaj udzielał wywiadów opisując gdzie dokładnie wsadził sobie lufę pukawki, wzbudzając moje zażenowanie… i nie będę nawet uzasadniać dlaczego…
 
Pewnie każdy się domyśla.
 
A w tle migocze decyzja o likwidacji Prokuratury Wojskowej.
 
*****
 
Tak czy inaczej wykorzystywane argumenty w dyskusji zwiększają siłę swojego rażenia, a walka starego i nowego ociera się już o groteskę.
 

alex 

alex.sorga
O mnie alex.sorga

.................................... ............................................ .....

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka