Piszę, bo muszę - tak, jak muszę oddychać. Do Wiadomosci24 przyszłam, by odpocząć od dziennikarstwa bankowego. Zostałam tam dla znajomych.
Od 6 lat najchętniej chodzę w bojówkach. Wojuję z narzucaniem czasu, miejsca i celu pracy. Do W24 dołączyłam 13 grudnia 2006. To wtedy Tomek Kowalski wrzucił na stronę mój "Stan wojennej ciszy". Mirnal był pierwszym, który przywitał "Sosenkę" w Serwisie i natychmiast przypisał jej solarne pochodzenie, Adam Degler - pierwszym, który zaprosił do grona znajomych. Miłe pamięci akcenty.
"Contra spem spero"
Mogłam się tam wyżyć artystycznie, gdy już odbębniłam kolejny tekst ekonomiczny, zapełnić wieczorne godziny, gdy było za ciemno na rower, a w domu panowała cisza i pustka. Ale przede wszystkim wymieniałam wesołe spostrzeżenia z Agatą Marczewską, Asią Wiosną czy z SMS-em. Ostatnio zaczęły się spotkania w realu. 8 marca uczestniczyłam w deszczowym plenerze Kamila Drejera, a 19 marca spotkałam się na kawie z Beatką Biały (zupełnie jakbyśmy znały się już 10 lat). Dzisiaj zobaczę się z Agnieszką Wasztyl. Swoją wizytę zapowiedziała także paryżanka, Paulina Plizga. Wreszcie.
Ale nie zawsze było tak słodko. Teraz, po 3 miesiącach myślę, że zdobyczą, którą stamtąd wyniosłam jest umiejętność rozmawiania z ludźmi o poglądach czasem kompletnie innych niż moje, a jednocześnie intrygujących. Początkowo panikowałam, że naubliżamy sobie nawzajem, ale nauczyłam się słuchać Szymona (kurs empatii i delikatności), zadawać pytania feministce Oliwii i dyskutować z mocno lewicowym Klausem. Przełamałam nieufność, a nawet furię, którą niejednokrotnie czułam, czytając teksty kilku z wyżej wymienionych Autorów. Za to przy Ali Karłowskiej, Emenefixie i Przemku Walczaku zapominam o wszelkiej niezgodzie. Od Właściciela "Memento Mori", chodzącego własnymi ścieżkami, uczę się dociekliwości i asertywności. Wszyscy Autorzy - do apelu. I uśmiech proszę ;)
Patrząc w horyzont
Co się na pewno nie zmieniło, to mój sposób pisania. Cieszę się, że zostałam za niego kilka razy doceniona. Zniesmaczał tylko fakt, że ciągle to "ktoś" moderował moje teksty, zmieniając sens aluzji i gry słownej. Irytowało, że muszę czekać na zatwierdzenie tekstu (7 h...). Niedawno o własnych siłach przebrnęłam edycję swego doktoratu i znam podstawy korekty. A ileż mogę być podwładną...
To moje 3 grosze tytułem stopniowego rozstawania się z przygodą. Jestem wiecznym włóczęgą i nigdy nie bywam długo w jednym miejscu. Jak Nietzscheański wędrowiec, interesuję się najbardziej tym, co jest za górą, ku której kroczę. Na horyzoncie widzę właśnie fioletowy łańcuch ambitnie wyglądających wzniesień. Ciekawe, co za nimi znajdę...
Tu można kupić moją książkę z blogu: "Gdy świat jest domem": http://sklep.emmanuel.pl
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Kultura