"Nie będę Was męczyć egzaminem. Niech każdy kupi moją książkę i przyniesie razem z indeksem do podpisania" - powiedział ksiądz doktor, u którego pobierałam nauki na studiach podyplomowych. To właśnie od księdza dowiedziałam się, co znaczy przekupstwo.
Wskazał jeszcze życzliwie gdzie i za ile można nabyć wspomnianą publikację i tak szczęśliwie dostałam zaliczenie z filozofii na katolickiej uczelni.
A mój proboszcz stanął przed 200 parafianami, by mówić o o ubóstwie Chrystusa i Jego uczniów. Ale nie zaczął od dobrych rad dla wiernych i nie prosił o datki, tylko zaczął od siebie samego: "Mam starą skodę z czeskim silnikiem (nie z Dieslem), służbowe mieszkanie na plebani i 1500 zł na koncie. To jest to, co mam". Pleban z sąsiedniej parafii dosłownie sprzedał wszystko, co miał i poszedł za Nim. Prowadzi kuchnię dla ubogich i ośrodek dla bezdomnych. Nawet nazwisko ma symboliczne... "Głód". Znajomy ksiądz z Wielkopolski przygotował kazanie o apostołach. Miał ze sobą zdjęcie takich współczesnych sług Chrystusa: "To są moi koledzy z roku" - objaśniał po kolei, wskazując palcem - "Ten pracuje na misjach, ten wystąpił, ten pije, tamten wystąpił, ten znalazł sobie kobietę... ". Kropka. Koniec kazania. Jedni cynicznie, jak ów doktor filozofii, inni nieśmiało, z pełną pokorą. Tak potrafią mówić o sobie samych.Tacy są nasi księża.
Tu można kupić moją książkę z blogu: "Gdy świat jest domem": http://sklep.emmanuel.pl
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Kultura