Mój ostatni post, Chat z Szymonem, traktował o sprawach wywołujących żal, bunt i agresję. Agresja to główny wróg porozumienia, przeto postanowiłam ją z siebie wyrzucić. Oto co mnie podnosi ciśnienie:
- Pieszy/kierowca w aucie na środku ścieżki rowerowej, który obraża się na zwróconą mu uwagę
- Zdzieranie nawierzchni z głównej ulicy tylko po to, by zostawić drogę rozbabraną na 3 bezczynne tygodnie
- Artykuły i kazania kościelne na temat "powołania kobiety", które sprowadzają kobiecość do macierzyństwa i "służby"
- Brak szacunku dla cudzego czasu i sił, ze strony pracodawców, a także osób chorych i starszych (czytaj: wykorzystywanie)
- Hipokryzja obrońców mniejszości, którzy widzą tylko swoje prawa, a nie widzą obowiązków. A także, ze słowem "szacunek" na ustach, obrażają większość.
Tym samym chciałabym zawiesić w moim blogu wątek agresji. W słoneczny, majowy poranek wierzę, że z każdego zła można wyprowadzić dobro. Pozdrawiam stałych Dyskutantów, a szczególnie Pandadę.
Miłej i, co najważniejsze, świętej niedzieli Wniebowstąpienia!
Tu można kupić moją książkę z blogu: "Gdy świat jest domem": http://sklep.emmanuel.pl
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Kultura