Sto lat temu, gdy jeździłam na tzw. oazy wpajano mi, że należy z pokorą poddawać się losowi. Gdy się pali i wali, "Mów amen, jak Maryja", ewentualnie: "Śmiej się ze smutków".
Brakowało w tej pedagogice pojęcia "asertywność", co szybko zemściło się na animatorach i różnego typu przewodnikach duchowych.
Któregoś wieczoru wróciliśmy do ośrodka z wycieczki, brudni i z popielatymi od kurzu kolanami. Mamy i ciocie zarządziły wielkie mycie, a tu w kranach ani kropli wody. Rozpacz. Ale tylko po stronie dorosłych. Bo dzieci...
- Jak możecie się cieszyć, brudasy - jęknęła ciocia Ewa - jak my się teraz umyjemy??
I usłyszała:
- Przecież sama uczyłaś, że dzieci Boże powinny cieszyć się ze smutków.
Tu można kupić moją książkę z blogu: "Gdy świat jest domem": http://sklep.emmanuel.pl
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Kultura