Sosenka Sosenka
53
BLOG

Typy schroniskowe

Sosenka Sosenka Kultura Obserwuj notkę 12

Góry uczą życia. Ale ponad wszystko góry uczą ludzi. W mieście można rozmawiać z prezydentem, a potem o tym zapomnieć. W górach każde spotkanie to kawałek historii Kosmosu.

Tutaj nie da się przejść koło człowieka obojętnie.

Zaklinacz

Spotkałam go w Bieszczadach, w pociągu do Komańczy. Starszy człowiek z brodą, ubrany w znoszone, wytarte ubrania. Siedziiał pod oknem i mówił, właściwie nie wiadomo do kogo, patrząc przed siebie. - Potrafię zaklinać tak, że krowy nie dają mleka - mówił. Opowiadał o tajemnicach wody, kamieni i ziół w taki sposób, że przez plecy przechodził dreszcz. Mówil spokojnym, sennym głosem. Mimo to, kiedy wyszedł z przedziału i rozpłynął się po prostu w porannej mgle, poczułam ulgę.

Kobieta, która pisała

Cały dzień lało. Turbacz stał w turbanie mgieł. Weszłyśmy do pokoju, by zostawić mokre plecaki i trochę pomilczeć. Z głębi pokoju dochodziły dziwne odgłosy, ni to mruczenie, ni to rzężenie zwierzęcia. Jak w jakimś horrorze. Podeszłam na palcach. W kącie łóżka siedziała po turecku mała istotka o figurze dziewczynki, a twarzy 40-letniej kobiety. Siedziała nad dużą kartką zeszytu i pisała. Ale jak pisała. Jej ręka biegała po kartce w tempie pocisku. Nie zauważyła mnie, pogrążona w pisaniu. Mrucząc, sklamrząc stworzyła stronę... maszynopisu i zabrała się za następną. Tak schodził jej dzień, nie widziała nikogo (duże, jakby niewidzące oczy), nie odzywała się, tylko pisała, pisała, szła spać (całą dobę w piżamie), rzężąc, szumiąc i mrucząc, tworzyła kolejne kartki. Czasem zapalała papierosa, zupełnie nie widząc, nie słysząc obecności 4 turystów. Raz gdy wyszła, zajrzałam do tego pliku. - Panie profesorze - wyczytałam - Jakie to jest to k... życie, człowiek chce coś stworzyć, nie dają mu szansy... widzi Pan profesor... - Brulion tej dziwnej kobiety był w rzeczywistości listem, zapisem, strumieniem świadomości właściwie, do jej mistrza, nb. znanego profesora historii i polityka. Jak zaszczute zwierzątko, opisywała tam zawiedzione nadzieje, zniszczoną karierę. Zostawiłam to. Nie miałam ochoty wchodzić z butami w czyjąś ranę.

Czy ma Pani coś do jedzenia?

Znowu nie zobaczyłyśmy Tatr. Wtedy były w mgłach, teraz w białym od upału powietrzu. Kiedy stałyśmy, wypatrując szczytów na horyzoncie, podeszła do nas zabiedzona, obdarta staruszka. Poprosiła o chleb. Miałam kanapkę z najtańszym pasztetem . Rzuciła się na nią, jakby nie jadła od rana. Zaczęła mówić, do siebie, do nas. Była bezzębna i mówiła bardzo niewyraźnie - Przyszli hitlerowcy, tam, w Łomnicy - zdążyłam zrozumieć - ...i wtedy pochowaliśmy moją mamusię - rozpłakała się. Stałyśmy jeszcze kilka minut, ale trzeba było śpieszyć się na pociąg. Została na Hali Pisanej, ze stadkiem krów, chudą kanapką i wspomnieniami.

Człowiek z tamtego świata

Podgórski cmentarz, stary, duży cmentarz w Nowym Sączu. Krążę tu od godziny, chcąc znaleźć grób wujka, który zmarł w czasie II wojny, i którego nikt już nie pamięta. Morze grobów, jeden starszy od drugiego. A ja jestem pierwszą z rodziny, która pojawiła się tu od 1945 roku. Na cmentarzu pusto.  Czas leci, a ja zaraz lecę do autobusu. - Panie Boże - zaczęłam najuprzejmiej, jak potrafiłam - jeżeli Ty chcesz, to ja znajdę ten grób - Odwrót o 180 stopni. Jeden starszy człowiek, spacerujący po alejce. - Podeszłam i zapytałam o groby wojenne. Nie wiedział, wskazał biuro cmentarne, oczywiście zamknięte. Ale coś mi kazało drążyć temat. Wróciłam. - Szukam grobu doktora X, był tu lekarzem w 1945 r. - Doktor? Znam, znam. Operował mnie 60 lat temu na ślepą kiszkę  - powiedział tak, jakby to było wczoraj. - Miał dwóch synów. Jego żona też była lekarzem, prawda?

To nie był przypadek, że trafiłam tam w upalne popołudnie, akurat na ten jeden cmentarz w obcym miejscu, to nie był przypadek, że podałam, czego normalnie nie robię, nazwisko dziadka. I że obcy człowiek okazał się być jednym z nielicznych świadków historii. To zdarzyło się w górach.

*

Giną we mgle, między krzakami, jak Zaklinacz, zamykają się w sobie, jak Kobieta, która pisała, zostają zapomniani, jak bezzębna Staruszka z Łomnicy, odchodzą w swoją stronę, pogrążeni w myślach, jak ów góral. Każdy przychodzi znikąd i raz spotkany, nie pojawia się w moim życiu po raz drugi. I każdy jest jak zjawa z innego świata. Typy górskie, typy wiejskie, typy schroniskowe.

Sosenka
O mnie Sosenka

Tu można kupić moją książkę z blogu: "Gdy świat jest domem": http://sklep.emmanuel.pl

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (12)

Inne tematy w dziale Kultura