Sosenka Sosenka
30
BLOG

Podróże nocne

Sosenka Sosenka Kultura Obserwuj notkę 18

Są góry, które widać z obwodnicy Miasta. Są góry, do których żeby dotrzeć, trzeba wstać o 4.00 i w mroźnym powietrzu szorować do dworca PKP. Są tajemnicze pejzaże, do których jedzie się całą noc..

Wczoraj wieczorem patrzyłam na lśniące od sztucznego światła dachy domów. Mieniły się żółto i czerwono.. I przypomniały mi się stacje kolejowe, oświetlone lampami, mijane nocnym pociągiem do Zakopanego.

Ten pociąg relacji Szczecin-Zakopane, wiecznie przepełniony i spóźniony, sto razy przestawiany z toru na tor, jest nazywany we Wrocławiu Strzałą Północy. Wyjeżdża z Dworca Głównego ok. 22. Bez zmrużenia oka można dotrwać w nim do Gliwic, dalej oczy już się kleją, aż do Krakowa. W Krakowie nigdy nie śpię. Zdumiewają mnie ciemne sylwetki kamienic, do połowy ukryte w mroku, ciemne zaułki i podświetlone kościoły. Wyglądają jak na czarno-białych fotografiach. Jest tak, jakby czas w tym mieście stanął 50 lat temu.

Księżyc też, z miodowozłotym brzuszkiem, wędruje nad Beskidem..

O tej porze zaczynam już marznąć. A właśnie wtedy jest przymusowa pobudka i przesiadka na osobowy do Krynicy albo i dalsza podróż w kierunku Podhala. To ta najpiękniejsza część nocy. Moi kompanionowie wariują na ogół całą drogę, by nad ranem stracić przytomność umysłu i zasnąć. Ja na odwrót, śpię, a potem czyham na moment, kiedy mrok z czarnego robi się atramentowy, a w końcu stalowy. A wtedy na jego tle pojawiają się plamy wzgórz i coraz wyższych gór. Mijają wraz z pędem pociągu, a nad nimi lśni wciąż ten sam, okrągły księżyc. W mroku są nieruchome, obce, nawet groźne..

"Beskid woła, znak mi daje.."

Beskid naprawdę woła do siebie. Choć cel podróży jest zawsze ustalony, świadomość tego, że nie przedeptałam jeszcze kawałeczka gór, który właśnie widać za oknem, powoduje, że mam ochotę wysiąść już na najbliższej stacji. Przyciągają też piękne nazwy: Kalwaria Zebrzydowska Lanckorona, Rabka, na innej trasie - Żegiestów i Muszyna.

A w końcu pomarańczowa nitka słońca przebija się przez gałęzie świerków. Pociąg wyjeżdża na otwartą przestrzeń i stoi Turbacz, w turbanie mgieł. Trzeba budzić towarzystwo, śpiące na plecakach i gitarach.

Trzeba wyjść na peron i podygotać w zimnie. Ciężka głowa, półślepe oczy, ból głodnego żołądka i obklejone ręce.. Łykamy gorącą (jakimś cudem) i słodką herbatę z termosu. Ruszamy tam, gdzie właśnie mgły schodzą z gór. Świeżo przebudzone Gorce wołają i nie dają wyboru..

 

 

Sosenka
O mnie Sosenka

Tu można kupić moją książkę z blogu: "Gdy świat jest domem": http://sklep.emmanuel.pl

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (18)

Inne tematy w dziale Kultura