Lubię pejzaże Niemiec za ich zielone wzgórza. Kilka lat temu zawędrowałam do Północnej Nadrenii, której od wieków strzegą szare wody. Myślę, że nie darmo jest to kraina legend i baśni..
O byłej stolicy RFN, Bonn, mówią Niemcy: "Es gibt kein Himmel, es regnet immer und die Schranke ist immer zu", czyli: "Tu nieba niet, ciągle pada deszcz, a szlaban kolejowy jest wiecznie opuszczony". Rzeczywiście, niebo ma odcień perłowy, a nad górami Siebengebirge unoszą się mgły.
Na tle tej szarości widać pałacyki i ruiny twierdz. W lasach stoją budynki z grubo ciosanego kamienia, resztki średniowiecznego kościoła i wyludniający się klasztor. Tu i ówdzie można spotkać tablice z zatartymi inskrypcjami i pomniki lokalnych bohaterów, jakieś kolumny i płaskorzeźby. Czasami nawet nie ma potrzeby zastanawiania się, kto je postawił i kiedy. Gdybym była w Berlinie, dociekałabym kto, co i kiedy. Tutaj wydaje mi się, że wszystko urodziło się w nieokreślonym "kiedyś".
Pałacyki, niegdysiejsze ambasady, są domami prywatnymi, a pałac prezydencki stoi ciemny i cichy. Widniejąca w oddali wieża już nie jest budynkiem parlamentu, tylko siedzibą poczty. Po rzece czasem leniwie przepływa barka. Poza tym, Ren jest ten sam, miarowo przemierzający senną krainę. Przyciąga wzrok, serce, po prostu - rzuca czar.
W ostatnią niedzielę, wieczorem, poszłyśmy z Lenką na spacer wzdłuż byłej "dzielnicy dyplomacji". Szłyśmy bulwarem. Kilka metrów niżej szumiał, pluskał i gadał Ren. Oparłam się ramionami o kamienny mur i poczułam spokój i bezpieczeństwo. Niby obca kraina, a bliska jak Dolny Śląsk: przestrzeń, tworzona przez rzekę, wzniesienia, majaczące na jego drugim brzegu i romańskie budowle. Teraz do niej tęsknię. Ta srebrząca się rzeka, cicho i spokojnie omijająca kamienne filary starych mostów, ma w sobie coś.
Tu można kupić moją książkę z blogu: "Gdy świat jest domem": http://sklep.emmanuel.pl
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Kultura