Sosenka Sosenka
42
BLOG

Dom przywitań i pożegnań

Sosenka Sosenka Kultura Obserwuj notkę 18
Po lewej stronie jest dom dla tzw. chodzących, po prawej żyją "respiratory".My od kilku dni chodzimy do budynku, który leży na wprost bramy wjazdowej.
 
 Znowu świeci słońce. Za oknem widzę cudny las bukowy, przez nagie gałęzie drzew przedzierają się struny światła, takie, w jakich objawia się Bóg na obrazkach dla dzieci. Powietrze jest od nich aż białe; białe są zeszłoroczne liście, pokrywające ścieżkę, idącą do góry i ginącą w blasku.- Wiosna, góry! - aż coś we mnie podskoczyło na skojarzenie, na błysk pamięci fotograficznej. - Rudawy Janowickie, zwykle pierwsze góry wiosną! Widzę to wszystko, stojąc między dwoma łóżkami, na których leżą ludzie-rośliny. Obok krząta się niewysoka pani, która przychodzi do brata (jego historia - taka jak wielu tutaj: zawał, wylew, trzy szpitale i hospicjum). Kiedy ja myślałam o tym, jak wyrwać na wycieczkę po pachnącym mokrą ziemią lesie, pani odkryła nogi pacjenta: nie miały już prawie mięśni. Mężczyzna ma 50 lat i po pół roku leżenia jego ciało zaczyna przypominać szkielet. Widziałam to kiedyś u 100-latka. A tutaj człowiek w średnim wieku. A ja myślałam..
 
 
- No, to sobie teraz porozmawiamy - łagodnie i zarazem z trudem uśmiechająca lekarka, która właśnie weszła do pokoju, pochyla się cicho nad trzecim "lokatorem". Zaczął się obchód, więc wychodzimy na korytarz, a pielęgniarka zamyka za nami drzwi. Pokój na wprost jest za to otwarty na przestrzał i po lewej stronie widać puste, czysto zaścielone posłanie.- Ja się tak dziwię - mówi pani.- To było miejsce takiej chodzącej, kontaktowej osoby. Wczoraj tędy jeszcze chodziła. Zastanawia się chwilę: - Wie pani, ja wczoraj widziałam tu samochód pogrzebowy. Ja nie wiem.. - zastanawia się znowu.- Ona naprawdę chodziła i rozmawiała. Ale ten samochód jest tutaj często - kiwa głową. Tak czy owak, puste łóżko, a dopiero w miejscu takim jak to pustka - grzmi. I tak dużo z człowieka zabiera!
 
 Mijam ten pokój, mijam pana z rurką w tchawicy, który mówi, a raczej świszczy coś do lekarki. W kącie jakaś drobna istotka przywiązana (dosłownie) do wózka, z głową, na której dopiero odrastają włosy ogląda telewizję. Jest obłożona poduszkami, do boku tuli maskotkę.- Co kochanie? - pani pochyla się nad Istotką.- Już lepiej? Siedzisz sobie, tak? Misia masz, misia ci siostra z domu przywiozła? Rzuciłam okiem na ekran. Właśnie dr Queen pochyla się nad łóżkiem chorego Indianina, który uśmiecha się do niej z posłania, bo właśnie odzyskał przytomność.
 
 Jeden dom, a jaka zmiana. Gdy się wchodzi, na wprost widać zejście do najniższej kondygnacji, jest tam kaplica i pokój pożegnań. Obok siebie. Tak teraz jest, że zanim się wejdzie na górę, przywitać chorego, najpierw mija się te właśnie schody. Zawsze wiedziałam, że w obrębie hospicjum, gdzieś, jest takie miejsce. Nowy dom: na górze przywitania, na dole pożegnania.
Sosenka
O mnie Sosenka

Tu można kupić moją książkę z blogu: "Gdy świat jest domem": http://sklep.emmanuel.pl

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (18)

Inne tematy w dziale Kultura