Sosenka Sosenka
127
BLOG

Góry też gromadzą prochy

Sosenka Sosenka Kultura Obserwuj notkę 18
Mam ulubiony moment powrotu z gór, gdy pociąg z Kłodzka opuszcza Kotlinę i dojeżdża do Kamieńca Ząbkowickiego. Na tle czystego nieba, widzę oddalający się Masyw Śnieżnika, Góry Złote, Bardzkie, a przede wszystkim ścianę Gór Sowich.
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
Gdy jeszcze zachodzi słońce, jest to pejzaż rajski. Nawet ponure Sowie, ciemne i porośnięte lasem, są najpierw pomarańczowe, potem fioletowe. Jak na dłoni, widać szczyty, przełęcze i szlaki: ten wczorajszy, ten sprzed roku i ten najlepszy, nieprzedeptany. Pociąg stukoce i telepie się, ale ja, patrząc przez okno, czuję tę ich ciszę i wieczorny spokój. Tam chcę być.
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
Dzisiaj o zmierzchu stałam koło jednego cmentarza wojskowego we Wrocławiu, pod tablicą informacyjną, i czytałam. Tu leży komandor Stefan Frankowski, dowódca Obrony Morskiej Wybrzeża w 1939! Był więźniem oflagu w Srebrnej Górze, tej, z której kilka razy dreptaliśmy z G., spoceni, pod górę, w oparach porannej mgły, by z fortu oglądać zapierającą dech panoramę. Komandor Frankowski zmarł w wojennej Bielawie. Bielawa to takie miasteczko, teraz odcięte już nawet od linii kolejowej, z którego świetnie udają się wypady do Zygmuntówki i na Wielką Sowę,
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
Kiedy dwa lata temu zrobiliśmy wycieczkę do Rogoźnicy (na Przedgórzu), też była wczesna wiosna. Stojąc na placu apelowym dawnego KL, patrzyłam na łagodne, zielone wzgórza, otaczające miejsce. Dopiero dotarło do mnie, że TO, o czym czytałam w szkole, te zesłania na roboty, obozy w Niemczech - były właśnie tutaj. Powtórzę, co pewnie już pisałam - nie byłam uczona, że to jest moja ziemia, według tradycji rodzinnej moją ziemią są Kresy, według szkoły - "tamta" Polska. Skutek był taki, że długie lata, w moim pojęciu historia nie toczyła się na Śląsku, tylko albo w Galicji, albo w Warszawie, albo w nieokreślonym "gdzieś". A tymczasem TO piekło działo się w sąsiedztwie naszego miasta ("naszego" - potem, gdy ktoś łaskawie przysłał tu moich przodków i nazwał ich repatriantami). Stałam na pustym placu, śpiewały ptaki. Cisza na wsi, cisza w nieczynnym już kamieniołomie. Droga wije się pod górę, szlak dobry na "rozchodzenie się" po zimie, jeszcze lepszy na rower. Idylla.
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
Tym mocniej uderzył mnie napis na tabliczce w miejscu, gdzie rozstrzeliwano, jedyny jaki zapamiętałam, a brzmiący jakoś tak: "X urodził się w 1921 roku, był tutaj więźniem i od 15 lutego 1941 oczekuje na zmartwychwstanie". A, nie. Jeszcze było jedno schnące drzewo, jabłonka, i ławka pod nią, podobno tam lubił siadywać komendant i celował z rewolweru do wybranych.
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
Sosenka
O mnie Sosenka

Tu można kupić moją książkę z blogu: "Gdy świat jest domem": http://sklep.emmanuel.pl

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (18)

Inne tematy w dziale Kultura