Kiedy pierwszy raz weszłam na listę dyskusyjną Kolej, obecni tam osobnicy nie wierzyli, że "kobieta" i zwracali się do mnie: "O co pytałeś?". Kiedy siedziałam w parowozowni w Jaworzynie i szorowałam ciuchcię szczotką drucianą, współwyznawcy zastanawiali się, czemu nie siedzę np. w gabinecie kosmetyczki..
Maniacy kolei odnajdują się tak. Grzeczne przyjęcie, albo też posiedzenie w schronisku, gadki na temat "kto z kim się ożenił", a "kto się komu urodził" i nagle.. "A widzieliście nowy rozkład PKP?". Część uczestników milknie, przygwożdżona do ziemi tą nadzwyczajną informacją, autor wiadomości szuka wzrokiem bratniej duszy i odnajduje ją po przeciwnej stronie stołu. Odtąd już nic i nikt się nie liczy: patrzą na siebie błyszczącym okiem i mówią litanie reaktywacji szlaków torowych i zakupów nowego taboru. He, he. Żona siedzi smutna, przyjaciel czuje się porzucony, furda, liczy się tylko ta osoba, która nadaje na tej samej.. linii.
Maniacy kolei piszą wiersze o wagonach na bocznicy i sprawozdania o jeździe trasą, która została rozebrana 20 lat temu. Nikt im nie przeszkadza. Jadąc na wycieczkę rowerową, zatrzymują się przy samotnych domkach - dawnych domkach dróżnika i świdrują oczami, czy trawa obok rośnie w regularnych pasmach i odstępach, bo jeśli tak, to znaczy, że pod spodem są jeszcze podkłady. Towarzysze stoją w milczeniu i nie śmią przeszkadzać w tej chwili zadumy nad przemijaniem.
Wrocław Główny, wrzesień 2007: pociąg do Jelcza. (Fotka moja).
W sobotę wieczorem gadaliśmy o tym pół godziny. Dowiedziałam się, kto siedzi teraz we władzach dolnośląskiej DOKP, a kto uzdrawia DOKP zachodniopomorską, czemu
Dolnośląskie Koleje Regionalne nie wykupiły
trasy do Bolkowa, oraz jaką prędkość ma osiągać szynobus na
odbudowywanej właśnie (hura!!!) trasie do Trzebnicy. Uzależnienie od tematu objawia się tym, że na pytanie o planowane zamknięcie linii czuję bicie serca, a reakcją na odpowiedź negatywną jest błogie ciepło rozlewające się po całym ciele. Tak naprawdę jest :D Ponadto jeśli jest akurat ładna pogoda, snute są plany przejścia po nasypach, by samodzielnie ocenić, ile zabiegów inżynierskich trzeba, by odnowić daną trasę. Naturalnie słychać też wyzwiska - Durrnie! Krretyni! - to pod adresem tych, którzy od lat 70. demolują
Pętlę Sowiogórską i przyległości oraz puszczają pusty pociąg do Szklarskiej o 5 rano,
rozbierają tory, zamiast poczekać na środki na remont lub nowego inwestora (bo to psy ogrodnika) itd. Choć muszę przyznać, że w tę sobotę więcej niż wyzwisk było słodkich uśmiechów. To zasługa "Trzebnicy" i
"Sobótki", jak też innych, bardzo krzepiących wieści z Biuletynu Zamówień Publicznych.
W ten czwartek znowu idziemy po torach!
Tu można kupić moją książkę z blogu: "Gdy świat jest domem": http://sklep.emmanuel.pl
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Kultura