Sosenka Sosenka
61
BLOG

Byłam w Łyżeczkowie

Sosenka Sosenka Kultura Obserwuj notkę 38
Wzdłuż peronu szedł prezydent Dutkiewicz, niosąc relikwiarz św. Czesława. Zwiesiłam się z okna, popatrzyliśmy sobie w oczy, nno, niech widzi, że ma tu swoich ludzi. Przeżywałam tę podróż, bo przecież miałam zapuścić się aż za Poznań, więc na północ. Niebywałe.
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
Oprócz prezydenta D. i ojca Jana Góry OP zadbało o nas PKP (Intercity, taak!), od którego dostałam na wstępie świetną, jak się potem okazało, podusię podróżną oraz praktyczny zestaw krakowskich kart do gry i przewodnik po Krakowie. Na ten ostatni popatrzyłam z namysłem, bo czekało mnie dziesięć kilometrów pieszo w Wielkopolsce. Potem go posiałam.
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
Leszno
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
Wyprawy w gronie dziennikarskiej braci według mnie nie mają sobie równych. Starzy cierpliwie uczą młodych, mogę o wszystko zapytać, zdobyć nowy kontakt, przetestować cudzy dyktafon, poradzić się w kwestii pomysłu na materiał, z przyzwyczajenia przechodząc na "Ty" - Ooch, nie chciałam, przepraszam! - E, nic się nie stało: cześć, mam na imię Beata. - Z Warszawy? Znasz Bazaka? - Nie znam. - Ano, fakt, nie ten kanał TV. W takiej grupie obwieszonych identyfikatorami przede wszystkim zawsze opowiada się anegdoty i jest kupa śmiechu. Można też powęszyć, poruszać nosem jak gryzoń, czyli gryzipiórek, porozmawiać z Ważną Osobą i z bliska zobaczyć słynny relikwiarz św. Stanisława, znany dotąd z albumu Adama Bujaka. A poza tym niby się wcześniej nie znaliśmy, ale jakbyśmy znali się dziesięć lat. Wagon dla vipów i mediów, czyli najweselszy wagon w składzie.
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
Puszczykowo
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
Wzdłuż torów ciągnie się las, zachęcający ciemną zielenią, nie czuję jego chłodu, ale wiem, że jest w nim wilgotne powietrze, pachnące słodko albo ostro, ścieżka jest miękka od igliwia, a odgłos kroków jest taki: "Tup-tup", jak po glinie. Żeby spotkać takie lasy, trzeba faktycznie pojechać pociągiem na północ od Wrocławia, w kierunku Leszna, do Obornik (Śląskich) albo jeszcze dalej.- Pierwszy miejski autobus - piszę do Łyżeczki, widząc żółtozielonego z napisem "Luboń".- A u nas tort kupiony, sernik w piekarniku, urodziny Chłopczyka S. :-) - pisze Łyżeczka. Mnie do reszty zaczarowały lasy i nie odpisałam. E, to może skończę już ten akapit.
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
Poznań Antoninek
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
Nie stanęliśmy na Głównym, ale zaszczyciliśmy jakąś bocznicę towarową pod nowym wiaduktem. Piotrek i Kaśka skończyli oficjalną sprzedaż jednej ładnej książki o Wojtyle i zastanawiają się, jakby tu wysiąść, żeby nie trzeba było wracać z walizką do Poznania z Lednogóry. W końcu Kaśka energicznie zakłada buty, pakuje walizkę i oboje wyskakują na tory, a potem dają nura w krzaki. "Św. Jacek" po namyśle rusza i wtacza się do krainy, która nie ma prawa nazywać się miastem. Maleńkie, białe domki z porządnymi płotami (zamiast walących się sztachet, jak na Dolnym) i rabatkami stoją na skraju sosnowych lasów. - Sosny rosną na piasku - przypominam sobie, patrząc na pagórki jak nadmorskie wydmy. Jest biało od słońca, od piasku, czysto, spokojnie i bezpiecznie.
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
Lednogóra
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
- Dolny Śląsk jest.. - przygotowałam sobie ustny materiał promocyjny. Kiedy jednak oceniłam i porównałam stan dachów oraz stodół, a ponadto estetykę obejść w obu bratnich regionach, skapitulowałam. - Pozdrów ode mnie wielkopolskie pola. Pozdrowiłam zielone jeszcze zboża i chabry w przydrożnych rowach, i łubin. Nie dziwię się Łyżeczce, że ona do nich tęskni. Maszerując, a właściwie, jak się okazało po oględzinach stóp, szorując szosą na pole lednickie, parę razy miałam do siebie pretensje, że nie wzięłam aparatu (bo za ciężki, bo znowu nie kupiłam akumulatorków, a on nie zużywa energii, on ją zżera). Trzy drewniane wiatraki wyglądające zza drzew nad Jeziorem i łączka maków, schodząca do wody, to był wystarczający powód, żeby się zatrzymać. Na drugi dzień rano były jeszcze drzewa, które odbijały się w wodzie stawu, jak gobelin z zielonych i białych nitek, i wieża drewnianego kościółka, skąd słyszałam bicie dzwonów na jutrznię.
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
Kto chce wiedzieć, co było przedtem i za horyzontem, niech zbiera i układa kolorowe szkiełka u Pani Łyżeczki. Za kolory i brzegi mogę teraz ręczyć osobiście.
 
Sosenka
O mnie Sosenka

Tu można kupić moją książkę z blogu: "Gdy świat jest domem": http://sklep.emmanuel.pl

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (38)

Inne tematy w dziale Kultura