Sosenka Sosenka
41
BLOG

Za przełęczą

Sosenka Sosenka Kultura Obserwuj notkę 9

Zdobyłam Przełęcz pod Chłopkiem! I to na rowerze.

Przed siódmą, na Wrocławiu Głównym, wnosiłam Srebrnego na peron. Winda była, oczywiście, zepsuta.- Czy ja mam czas i pieniądze, żeby dzwonić do Starszego Kasjera z tą awarią? - warknęłam, wściekła.- Czemu tu się ciągle musi coś psuć, do jasnej cholery?! - Wielkim poważaniem wobec podróżnych odznaczają się też PKP Przewozy Regionalne. W pociągu jadącym z Warszawy do Kudowy był jeden przedział dla rowerzystów, i to w wagonie dla palących.- Co za dureń wiąże uprawianie sportu z paleniem papierosów? - W korytarzu obok mnie stał jakiś Antonio Banderas, vel Apacz. Rower swój musiał postawić obok toalety, więc teraz klął na czym świat stoi.- Debile..! - mamrotał. To on potem pomógł mi wysiąść w Bystrzycy Kłodzkiej, bo inaczej spadłabym razem z rowerem. Oberwałam przy okazji ramą w głowę (na szczęście w kasku). Bo Pekapowski tabor jest przystosowany do przewozu miłośników wspinaczki. Ale nie do transportu cyklistów.

A potem głównie jadłam.

Zanim Iza z Adamem zebrali graty na jakimś polu namiotowym i dołączyli do mnie, zdążyłam zjeść drugie śniadanie, znaleźć kilka sklepów z jedzeniem i pójść na mszę. (Mój kask wzbudzał tam sensację). Zanim wyjechaliśmy z miasta, zjedliśmy dwie porcje lodów, gofry i kanapki. Zmęczeni jedzeniem, odpoczęliśmy na poniemieckim cmentarzu (koło szpitala, ładny mają widok z okien, KRZEPIĄCY). Wędrowaliśmy między krzyżami, rzucającymi ciemnozielone cienie na żółtą od słońca trawę.. I te cmentarze towarzyszyły nam do końca dnia. Pod Kłodzkiem były bardziej przetrzebione, ale i bardziej zadbane niż jeleniogórskie. Na gładkiej, wystrzyżonej trawie widziałam tylko kilka, kilkanaście tablic. Pod Śnieżnikiem leżą mistrze kowalstwa, nauczyciele, lekarze, myśliwi.. Jungfrau Herta Schiebe, Roumalda, dzieciątko urodzone we Lwowie oraz "Nasz najukochanszy wnuczyk..".

Powyżej Konradowa byliśmy już tylko my i Czas.

Mijaliśmy zdziczałe drzewa owocowe, podmurówki domów, ruiny kościołów i krzyże zaszyte w krzakach. Cztery potężne drzewa pokazywały miejsca, gdzie niegdyś było wejście do domu. A środkiem izby przepływał strumień, którego kaskada spływała z pustego okienka. To są śląskie Bieszczady. Za Przełęczą pod Chłopkiem (733 m. n.p.m.) tak jest..

Już za wapiennym kamieniołomem zaczyna się cichy płaskowyż, po którym idąc, mam wrażenie, że zawsze będę miała przed sobą niebo. Nie potrzebuję "drugiej strony" góry, po bokach mam przestrzeń spalonych traw, "opakowaną" w wielki błękit. A w trawie sterty kamieni, i te usychające jabłonie. Wszystko wyraźne, ostre. Tym mocniejsze były barwy, że to już była pora, kiedy drzewa są przyprószone słonecznym pomarańczem, a cienie śmiesznie długie. O tej porze zwykle nie pędzi się przed siebie, tylko szuka miejsca na rozbicie namiotu. Ale my się spieszyliśmy, bośmy zmarudzili godzinę na wiejskim festynie z muzyką na żywo ("Trafiło Cię dziesięć kul, by zadać Ci wielki ból"), patrząc, jak fanty z gdakaniem uciekają w krzaki i meczą na postronku. Przez takie wypasy w polu i zagrodzie nigdy nie zdążamy normalnie na pociąg.

To teraz też lecieliśmy na bij zabij do Kłodzka.

Kolejowa linia Stronie Śląskie - Kłodzko już nie funkcjonuje (brawo). Gdy zapadnie zmrok, wracającym spod Śnieżnika zostaje PKS. A jeśli jest się na rowerze - nie ma nic. Nie chcę już mówić, w jakich ja warunkach gnałam międzynarodową szosą Brno-Międzylesie-Kłodzko. Jechałam czarną nocą, z wyczerpującą się baterią w lampce, w kamizelce stróża (nocnego), samochody oślepiały, robale wpadały mi do oczu, uszu i buzi, zaczęłam zasypiać, o mało nie przeleciałam przez kierownicę, ale skręciłam do rowu, więc Iza zahamowała za mną i o mało nie wpadła pod samochód.

W pociągu zaproponowano nam ankietę, jak oceniamy przewóz tym środkiem lokomocji. PKP zadało serię szybkich pytań. Cwani, nie zostawili miejsca na "Uwagi", dlaczego np. facet pali w obecności konduktora (wagon dla niepalących), a wystające żelastwo rozcięło mi właśnie sandał. Było za to pytanie, czy pociąg jest punktualny. I był - w momencie, kiedy wypełnialiśmy ankietę. Kiedy pan zdążył zebrać ankiety, spóźnienie wynosiło dziesięć minut. Pamiętam jedną odpowiedź, jaką zakreśliłam.
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
- Dlaczego wybrała Pani ten środek transportu?
 
 
 
 
 
 
 
- (5) Bo nie miałam innej możliwości.
Sosenka
O mnie Sosenka

Tu można kupić moją książkę z blogu: "Gdy świat jest domem": http://sklep.emmanuel.pl

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (9)

Inne tematy w dziale Kultura