- No, to Księżna by mnie prześwięciła.. - usłyszałam swój własny szept. Pierwszy raz tak usłyszałam siebie. I na to odkrycie parsknęłam śmiechem.
Stałam przed lustrem, zastanawiając się, co założyć na Galę operową. Mama Tubylca zadzwoniła do mnie znienacka i powiedziała - No, to idziesz ze mną wieczorem. - Kiedy komórka zaśpiewała Arię Torreadora, Włóczykij akurat taszczył rower do windy. Trzymając jednocześnie rower, sakwę i komórkę, nie miał innego wyjścia, jak szybko odpowiedzieć Mamie Tubylca - Tak, mam strój wieczorowy!
Ale nie miał. Księżna co jakiś czas powtarza Włóczykijowi, że bojówki koloru khaki to nie to. Ai jedna czerwona suknia z wycięciem nie powiem jak długim to by był niechciany przebój wieczoru. Więc Włóczykij wyciągnął z szafy bluzkę od Siostry Tubylca oraz stosowne portki. Z torebki wyrzucił jeszcze wielkie rękawice rowerowe (skąd one tam się wzięły??) koloru czarnego. I opuścił własne skromne progi.
Zachwyt.
Damy, rycerze, światła. Rozmowa z wicedyrektorem, rektorem i kompozytorem. Trochę zawstydzenia, bo Mama Tubylca jest w tym świecie Kimś i jej rekomendacje dla piszącego tu i tam Włóczykija brzmiały bardzo poważnie. To jest coś, za czym Włóczykij tęskni od czasu, gdy skończył studia. Ten świat.. gdzie nie trzeba tłumaczyć myśli, przepraszać za.. wykształcenie, że "za wysokie".. To fakt, że trzeba się ubrać i nie można przywlec ze sobą roweru, ale mimo to Włóczykij czuje się tam jakoś bezpiecznie i dobrze.
Śmiech i wzruszenie
W Operze musi być oczywiście Dziadek-Komentator. Taki, który na głos objaśnia chcącym i niechcącym to, co akurat dzieje się z boku sceny, interpretuje treść itd. Teraz też taki był. Wiedziałam, że jest niedaleko, bo swoje uwagi wypowiadał .już przed spektaklem. Opowiadał, że kiedyś, gdy tylko brzmiał na scenie flet, ze sceny było widać szczura na widowni. Ten szczur zawsze wychodził na dźwięk fletu i spacerował sobie. I ta opowieść Dziadka była świetna. Gorzej było potem. Gdy Kreon wił się trawiony wyrzutami sumienia, zapadła za nim symboliczna kurtyna. - Słuchaj, to jest tylko taka deska! - ryknął w ciszy Dziadek-Komentator. Trochę się zirytowałam, ale kiedy skonał Hajmon, trafiony kulą, całe piętro usłyszało chichot - Co to? Dramat antyczny i strzelają z pistoletu?? - Kiedy te słowa padły, Włóczykij zaczął w myśli majstrować kolejny tekst.
Myślał w ogóle dużo o wczorajszym dniu i o tym, jak mu się zmienia świat, wolno i szybko zarazem..
A potem w drodze powrotnej, w trochę większej już grupie, dowiedział się, że nie tylko on jeden lubi się włóczyć po ciemku. Miło..
Tu można kupić moją książkę z blogu: "Gdy świat jest domem": http://sklep.emmanuel.pl
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Kultura