- Znowu będzie zimą.. - rozmarzył się Włóczykij. Myśląc "Berlin", zobaczył najpierw światła, odbijające się w nocnej Sprewie. Widząc światła, pomyślał o scenach w mijanych lokalach i metrze.
Tylko 350 km od domu, a Włóczykij straci głowę. Jak rok temu, całkowicie przestroi się na patrzenie. Będzie patrzeć, łykać, a potem robić zapiski o północy. To w Berlinie kiedyś pierwszy raz zamarzył, że spędzi życie w podróży z laptopem. Od razu zastanowił się, "czy wolno tak odważnie". Ale nikt się nawet nie skrzywił. Dziwolągi ze szkół artystycznych szły sobie dalej, kolorowi obywatele gadali dalej w swoim narzeczu. Muzyka grała i pachniało jadło z knajpy. I nic. I Berlin zaakceptował Włóczykija. A Włóczykij, upewniwszy się, że w dodatku ma on coś z Wrocławia, przylgnął do Berlina.
Bo to miasto wyjątkowo cierpliwie dla różnych hobbystów, pasjonatów i świrów.
Takiej kopalni ludzi i zdarzeń, kolorów i pytań nie spotkał jeszcze nigdzie. Ale po całym dniu marszobiegu lubi wieczory w cichym Charlottenburgu. Kiedy w ciemnym pokoju pali się przy oknie złota lampa. Drzwi na balkon otwarte i wiatr przerzuca firankę, w tę i wewte. Włóczykij słuchając tej ciepłej ciszy, czeka, aż Gospodyni Domu - Tubylczyni - wróci zdyszana z pracy z wiolonczelą na plecach. Siądą sobie wtedy do późnej kolacji i będą gadać do późna, i wrzeszczeć, i ryczeć ze śmiechu wniebogłosy. Krótko po północy Tubylczyni popatrzy w jego królicze oczy, znowu zaniesie się śmiechem, i wyśle Włóczykija do spania. Jeszcze na dobranoc - Nie garb się! - huknie go w plecy.
Włóczykij prędko nie zaśnie. Niemiecka secesja od razu wysyła go w czasy Przybyszewskiego ("der Geniale Pole"), knajp, teatrzyków i różnych wariactw w wykonaniu czarnych peleryniarzy. Myśli o tym, czyimi głosami nasiąkły te mury. Nie chce mu się złożyć w całość temperament tamtych artystów z postawą porządnych obywateli, którzy nawet nie rozjeżdżają rowerzystów. - Więc dalej nie śpi. Patrzy nad brzegiem kołdry na neony widoczne przez szybę. Słucha kroków i głosów w obcym języku. - Kto tam idzie i dokąd? - Znowu jakiś dziwak pewnie, za którym warto by teraz pójść. - Berlin nocny sam układa się w nowy reportaż..
Tu można kupić moją książkę z blogu: "Gdy świat jest domem": http://sklep.emmanuel.pl
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Kultura