- Ding-dong! Pociąg pospieszny "Ślązak" odjedzie z toru szóstego przy peronie trzecim. - Włóczykij uznał, że trzeba przetransportować się windą. Przycisnął guzik. Winda ani drgnie. - Cholera. Już trzeci raz od sierpnia!
Na kartce przylepionej do szyby napisano: "Awarię windy zgłaszać do Starszego Kasjera. Tel. (071)...". Włóczykij zgłosił od razu:
- Halo? Winda nieczynna. A ja mam za sześć minut pociąg.
- Przecież ja muszę najpierw ściągnąć mechanika z miasta! - zakrzyknęła Kasjerka na dworcu, będącym w centrum dużego miasta wojewódzkiego.
Wrr.
Włóczykij podjął sakramencko ciężki rower, obciążony sakwami. I począł piąć się pod górę, na peron. Na skos, po dwa schody. Udało się. "Ślązak" stoi. W rozkładzie napisano, że mam szukać wagonu rowerowego, a ten jak wiadomo, przepisowo znajduje się na końcu składu. Konduktor jak się wścieka na rowery w środku, zawsze to wypomina. O, idzie konduktor.
- Przepraszam, gdzie tu jest wagon dla rowerów?
- Jego tu chyba nie ma??
- Jak to, nie ma?! Przecież jest w rozkładzie jazdy.
- A wie pani? Ja nie wiem. Dopiero przyszedłem. Niech pani sprawdzi sama.
Jednak był. Ale przedział, a nie wagon. I to w środku składu. Podróżnik pomachał z okna ręką, dlatego Włóczykij trafił tam bez błądzenia. Ale nie na każdej stacji pociąg stoi pół godziny. W poniedziałek Włóczykij wracał od Łyżeczek. Jechał "Światowidem". I przedział dla rowerów był tuż za lokomotywą! Dobrze, że w Łyżeczkowym mieście nie łapią za jazdę rowerem po peronie. Bo gdyby nie pospieszna jazda wzdłuż składu, w ogóle bym nie zdążyła ze Srebrnym do tego wagonu.
Wrocław Główny. Ten sam peron trzeci.
- No, to teraz zjadę windą.
- ZNOWU NIECZYNNA!
*
Ciśnienie spadło poniżej normy. Włóczykij idęcy z sakwą w dłoni, wyrżnął jak długi na schodach Urzędu Miejskiego. Łzy mu stanęły w oczach. No, ale sytuacja oficjalna, trzeba zachować powagę. Zbawienie niedaleko - "Informacja. Rejestracja pojazdów. Rejestracja działalności gospodarczej". I takie tam.
- Dzień dobry. Chcę się dowiedzieć o aktualizację działalności gospodarczej.
- Mnie proszę nie pytać. Ja nic nie wiem.
- Jak to, nie wie pani? Przecież tu jest wyraźnie napisane..
- Tak. Tu jest tak napisane. Ale proszę pójść korytarzem w lewo, potem prosto..
- Dlaczego, do cholery, u nas wszystko musi się psuć?! Dlaczego początek nie pasuje do końca? - I pomyśleć.. Kiedyś Włóczykij sądził, że "nie wie" tylko dziekanat.
Tu można kupić moją książkę z blogu: "Gdy świat jest domem": http://sklep.emmanuel.pl
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Kultura