- Oni eta zwut mascara, no dla mienia eta masacra - objasnil Wloczykij kolezance z Bialorusi problem kosmetykow antyalergicznych. Roza w dloni, rozowa bluzka, mocno rozowe policzki. I oczy tez, bo przeciez wlazl w nie tusz. Wloczykij na swojej gali. ..Das ist, jooo, typisch!
Kiedy Pani Lyzeczka dostala smsa od Wloczykija, pociag przejezdzal przez most. Bylo ciemno. W dole zlota sciezka, bo od wody odbijaly sie swiatla Berlina. - To juz wiem, po co tu jestem - pomyslal. Nastepnego dnia sluchal koncertu dzwonow w Katedrze. I organow.. Dwa dni pozniej spacerowal z ta swoja roza pod Brama Brandenburska. Bylo ciemno, a Brama zlota od lamp.
..Berlin, Berlin. Das ist, jooo, toll!
W pociagu Wloczykij chcial napisac az trzy teksty. Ale pociag niemiecki nie umie podpowiadac slow, tak jak pociag polski. Bo on nie gada, tylko lagodnie szumi. Wowczas chce sie podwinac nogi pod siebie i objac kolana rekami. I patrzec przez okno ze slodka swiadomoscia, ze caly dzien tylko na pisanie i myslenie.
..Deutsche Bahn. Das ist, jooo, superr!
- Ale szum nie motywuje do pracy - szepnal Wloczykij. Oparl glowe o krzeslo. Przed oczami zrobilo sie szarawo. Zniknela klawiatura. W uszach pojawila sie ni stad ni zowad lekko "Bird on the wire". - Jak ja juz slysze muzyke, nic z tego nie bedzie - stwierdzil Wloczykij beztrosko. I w tym lagodnym zmierzchu zasnal nad niedokonczonym artykulem.
Tu można kupić moją książkę z blogu: "Gdy świat jest domem": http://sklep.emmanuel.pl
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Kultura