Sosenka Sosenka
57
BLOG

Uwaga, świeżo malowane (Janowi Nowakowi1)

Sosenka Sosenka Historia Obserwuj temat Obserwuj notkę 13

Siedzi zakopany w relacjach i taśmach. Godzinami  ogląda płyty DVD. Widzi na ekranie oczy starszych ludzi, wyblakłe i zmęczone. Te oczy czasem patrzą w przestrzeń, mrużą się, jakby z trudem rozpoznawały kolory i kształty.Zadaniem Włóczykija jest odmalować, odświeżyć. A potem jest wzruszająca rozmowa, "bo kto by się spodziewał, że to jeszcze kogoś zainteresuje".

Włóczykij wydeptał już swoje ścieżki wśród szarych willi. Wie, gdzie mieszkają ludzie, z którymi nikt nie rozmawia. Albo tacy, którzy twierdzą, że nie mają nic do opowiedzenia. Wchodzi tam nieśmiało z notesem i dyktafonem. A potem siedzi w drewnianym fotelu, rozglądając się po pokoju, gdzie na ścianach wiszą zdjęcia w owalnych i kwadratowych ramkach. - O czym mówi ten pokój? - Bo wiadomo, że zanim zacznie mówić Mieszkaniec, najpierw rozpoczyna opowieść to miejsce..

Z tych pokoi Włóczykij wychodzi zawsze z dużym łupem. W domu nie je obiadu, rzuca w kąt wszystkie praktyczne zajęcia. Siedzi tylko do późna i wystukuje na komputerze każde słowo. Pilnie odnotowuje drżenie głosu, pauzę w szybkiej opowieści. Uśmiech.. Łzy.. I mu się zawsze wydaje, że to jest jak lepienie z gliny. Z masy słów, czasem powtarzających się, nagle zaczyna powstawać konkretny kształt. Czasem to jest krzyż. Czasem duże serce. Czasem drzewo (życia albo śmierci). Wspomnienia dotknięte ręką Włóczykija, jego małym pędzelkiem, trafiają z powrotem do rąk właścicieli.

I to jest jak triumfalny powrót z większym łupem.

Bo taka starsza osoba bierze do ręki kartkę z wydrukiem. Powoli przyzwyczaja się, że nie jest jakąś "sąsiadką", "babcią", tylko "świadkiem" i "bohaterem". Włóczykij pozwala jej marudzić, kreślić i nie kończyć opowieści. A potem przychodzi ten najlepszy moment, na przykład w południe, gdy Włóczykij puka do drzwi nawet w porze drzemki. - Śpi? To niech śpi. Proszę jej nie budzić. Tu jest ta gazeta.. - Rozmawiają więc dopiero wieczorem, przez telefon. I ona wtedy mówi, że się ucieszyła. I czy egzemplarz gazety to naprawdę dla niej?

A jeśli od razu spotkają sie osobiście, śmieją się już jak starzy kumple. - Dobra, poczytamy potem - teraz sie najpijemy herbaty! - Aż w końcu starszy człowiek uroczyście zakłada okulary i z lekkim wzruszeniem wodzi palcem linijka po linijce. Wtedy Włóczykij cichnie i oczekuje krytyki. Z nosem przy kartce notuje, co jeszcze może się przydać. Bo przecież opowieść jeszcze nieskończona..

Wczoraj właśnie Włóczykij wykonał taki telefon. - Bardzo mi miło, naprawdę - powiedział pan B. - Że to panią zainteresowało. - I jak się tu nie wzruszyć. Że warto pytać i szukać. A i "Gazeta Polska" pisze, że zachęca gorąco do współpracy. I po odmalowaniu kolejnego kawałka historii, kiedy już dzieło powisi w pokoju Włóczykija i farba zdąży wyschnąć,  Jan Nowak upomni się o prawo do pierwszej recenzji. I znowu jest komu pokazać łup. Łup kilku popołudni i lekko zarwanych nocy. I wtedy przestają się liczyć smutki i chowanie doktoratu pod biurkiem. Zostaje tylko Włóczykij, ze zdziwieniem patrzący, że to naprawdę jego. Duże. Kolorowe. Świeżo malowane..

Sosenka
O mnie Sosenka

Tu można kupić moją książkę z blogu: "Gdy świat jest domem": http://sklep.emmanuel.pl

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (13)

Inne tematy w dziale Kultura