Znowu idę na rozbój! - podskoczył Włóczykij. Wyleciał na ulicę tylko w bluzie dresowej i bez czapki. Bo Stara Baba obiecała, że poszukają razem zdjęć do artykułu. A to oznaczało, że ona spojrzy raz na jedno zdjęcie. I.. rozpocznie opowieść o jednym domu, tajemniczym człowieku albo zagadce dziejowej. W każdym razie, Włóczykij, ktory szorował słoneczną ulicą, czuł się jak wędkarz zmierzający nad wodę.
- Proszę, proszę! - uśmiechała się Stara Baba. W pokoiku pachniało kurzem i słońcem. Włóczykij lubi ten zapach pory przedobiedniej. Spokój i cisza wśród drzemiących książek przypominają mu inne, ważne rozmowy. Czas przeglądania wycinków z gazet i naukę czytania na tytułach książek o antropologii.
A u Starej Baby na stoliku leżały już przygotowane dwa grube albumy. Chociaż przegadali już przedtem zimowe wieczory, jakoś nigdy Włóczykij nie oglądał jej zdjęć. Teraz dopiero, kiedy redakcja uprzejmie upomniała się o ilustracje do tekstu, z szacunkiem oglądał brązowe fotografie z Babowej kolekcji. Były tam dzieci z zespołów muzycznych, młody mężczyzna z gitarą, jego żona w stroju ludowym.. Okupacja w Zakopanem.. - Włóczykij miał oczy okrągłe ze zdumienia.
Kiedy już wędka, haczyk, chciwa ręka Włóczykija wytypowała zdjęcia do zeskanowania, Stara Baba wspomniała nieśmiało o Znanej Aktorce. Na stół przywędrowały książki, dokumenty i listy. - Ach, myśmy się przyjaźniły - stwierdziła beztrosko. A tutaj jej pamiętniki.. - Włóczykij siedział w promieniach ciepłego słońca i miał wrażenie, że czas cofnął się w miejscu. - Mam teraz kilka babć - pomyślał. - A czy TA pani może coś jeszcze opowiedzieć? - pokazał palcem na zdjęciu kolejną sąsiadkę. Żona Profesora, która kiedyś okrutnie zachwycała się malutkim Włóczykijem, który jej zdaniem, wyglądał jak aniołeczek. - O, na pewno - powiedziała Stara Baba. - Tylko że ona właściwie już nie widzi. Musi pani zadzwonić. - Aaa! - podskoczył Włóczykij. Świat i tak zalany słońcem, jeszcze bardziej pojaśniał. Tak, ta Żona Profesora zawsze mówiła niepytana. Teraz będzie można rozmawiać o wojennym Wilnie. Dobrze, że w plecaczku znajdował się notes. Bo teraz Włóczykij wpisał do niego dwa nowe telefony.
Było już południe, gdy Włóczykij znowu wyleciał na ulicę. Było też jeszcze cieplej. W głowie lekki chaos, a w dłoniach mrowienie. - Za co pierwsze się chwycić? - Włóczykij nie wiedział. Popatrzył, mrugnął okiem w kierunku Srebrnego. Ale odpowiedziało mu srebro z dwóch sąsiednich kątów. Stary Srebrny na kołach i srebrny dyktafon.
Tu można kupić moją książkę z blogu: "Gdy świat jest domem": http://sklep.emmanuel.pl
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Kultura