Włóczykij tkwi przy telefonie, bo właśnie ma uderzyć do Starego Dziadka. Dziadek jest zacnym i kulturalnym panem po osiemdziesiątce. Pamięta Akcję Wisła. A jego rodzice żyli w zaborze rosyjskim. To jedyny znajomy pochodzący z tamtych terenów. I w dodatku żołnierz.
Starego Dziadka pamięta z bardzo dawnych czasów. W domu tym cyklicznie były organizowane imieniny, urodziny i różne rocznice. Dorośli siedzieli przy swoim stole, pijąc okropną, zdaniem Włóczykija, ciemną herbatę bez cukru. Wiedli też nie mniej nudne rozmowy na temat, kto gdzie pracuje i kto akurat umarł. - Ale nam się udało! - patrzył Włóczykij znad małego stolika dla dzieci, gdzie wszystkie smakołyki były zgromadzone na dużo mniejszej powierzchnii. Tam był lepszy zasięg. Więc dzieci jadły, co i ile chciały. A dorośli, kiedy już przeanalizowali oferty pracy i nekrologi, nagle milkli i odwracali się do dziecięcego kąta. - A cóż nam nasza młłodzież dzisiaj powie? - Młodzież nie była jeszcze młodzieżą, tylko smarkaterią. - Może jakiś wiersz zarecytuje? - Młodzież miała ochotę wejść pod stół. W szkole właściwie nie uczyliśmy się wierszy. - Jak to?! - grzmiał Stary Dziadek. - To czego oni was dzisiaj uczą?? - I było wiadomo, że wstanie któryś z Emerytów i powie fragment Mickiewicza. Recytował z przejęciem, szczególnie fragmenty militarne. Można się było lekko wystraszyć. A kiedy podczas recytacji "Pana Tadeusza" przychodził fragment o zegarze, Dorośli włączali magnetofon. Tam był nagrany hymn państwowy. Jak u Mickiewicza: melodia pozytywki. Wtedy wszyscy wstawali, słuchali stojąco. A nawet śpiewali.
- Przedpotopy! - szeptał cicho Włóczykij. A oni właściwie nie byli tacy starzy. Ale byli z innego pokolenia. Stare Baby i Dziadkowie nie mogli pojąć różnic programowych między swoją szkołą a naszą. W pewnej chwili nastąpiła bardzo poważna wpadka, bo nie znaliśmy znaku rodła. Takie rzeczy były dopiero w liceum. A z tego, co opowiadał wtedy Stary Dziadek, Włóczykij zapamiętał tylko jedno zdanie. - Mama chodziła do rosyjskiego gimnazjum i nie mogła się uczyć po polsku. I mnie zawsze powtarzała: "Ty się ucz, bo ja nie mogłam". - To zdanie przypomniało się nagle po x latach. Włóczykij myśli teraz, że to prawie jak rozmawiać z Marią Dąbrowską. I choć Stary Dziadek upiera się, że on właśnie opowie o zabytkach sztuki, to Włóczykij będzie go męczył o zabór i wojsko. Stary Dziadek, gdy się zdenerwuje, ciska pioruny i wcale nie słucha. Już raz odmówił opowiadania. Bo on wie lepiej. - A jeśli teraz nie będzie miał humoru?? - Włóczykij użył starego podstępu. I ustrzelił tłustą zwierzynę!
Tu można kupić moją książkę z blogu: "Gdy świat jest domem": http://sklep.emmanuel.pl
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Kultura