czyli o czym rozmawia się na dwudziestych piątych urodzinach w ścisłym gronie rodzinnym. Na wyraźne żądanie Komentatorów o ujawnienie taśm.
- Rano widziałam karawan pod domem. Jechał Melex z odkrytą platformą.
- Co?? Karawan - tutaj??
- Przecież cmentarz niedaleko.
- Jaki cmentarz? On jechał rano po towar do hurtowni.
- O, matko?! Przecież to hurtownia spożywcza!
- No, właśnie. Do chłodni jechał.
- To myślisz, że oni tam.. tak razem z brukselką??
- Wynajmują, a co? Widać, tak im się opłaca.
[Chwila ciszy].
- To ty uważaj, skoro masz karawany pod domem.
- A co?
- No, bo Ty bywasz często w domu stolarza.
- Ale on chyba nie robi trumien.
- A skąd wiesz?? Jego żona ostatnio tak nagle zniknęła.. Żebyś przypadkiem ty tak niedługo nie..
- E, tam. On nie robi trumien.
- A widziałaś, w czym oni chowają ubrania?
- Nie widziałam. No, i nie widziałam, w czym oni śpią!
- No, właśnie. Żeby cię nie pochowali. U nas na roku powiedzieli kiedyś, że kumpel nie żyje.
- I co? I co?
- Plotka.. My już nawet wieniec zamówiliśmy. A tu taka niespodzianka!
---
Od tłumacza
Zaczęło się od prezentów, nadmiaru dobra i sprzątania w pawlaczach.
Tu można kupić moją książkę z blogu: "Gdy świat jest domem": http://sklep.emmanuel.pl
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka