Sówka55
Sówka55
Sówka55 Sówka55
467
BLOG

Pamiętnik Myszulka, 11

Sówka55 Sówka55 Rozmaitości Obserwuj notkę 18

 

Rozdział X

Barbarzyńce białe (czy czarny podpalany?)

Dlaczego dziennikarze są nieprecyzyjni?!

Czy historycy mogą się mylić i z czego to wynika

(z braku szacunku, jak mniemam!)

 

Zajrzałem do mojego ulubionego opowiadania Borgesa, chcąc przypomnieć sobie, co o historii "depozytariuszce czynów" pisze Pierre Menard, autor "Don Kichota", i już miałem, utrudzony myśleniem, zajrzeć do kuchni, gdy na moich książkach stanął Maksio ze swoim teutońskim wdziękiem, akurat na stronie, gdzie założoną miałem "Niemoc" Verlaine`a.

Notabene słowa:

"Wszystko wypite! Ty tam, nie śmiej się mych żali!

Wszystko, wszystko wypite! zjedzone – Cóż dalej?"

dedykuję przy okazji mojemu komentatorowi Bajbarsowi.

"Znowu, Myszulka, powtarzasz sobie Verlaine`a dla wzmocnienia apetytu", zaśmiała się Mama, która jak zwykle mnie nie docenia, uważając, że w poezji cenię tylko prezentyzm i praktycyzm.

Westchnąłem z rezygnacją, świadomy, że trudno być prorokiem we własnym kraju, a we własnym Domu szczególnie. Trudno zresztą uważać słowa poety wyłącznie za wysublimowane wizje, gdy od pełnego talerzyka starają się odsunąć mnie Montuś i Łaziczek ("barbarzyńce białe", quod erat demonstrandum, a właściwie co Oni sami codziennie swoim zachowaniem udowadniają).

I gdy na moich poetyckich tomikach złotą (podpalaną) łapkę (łapę!) stawia barbarzyńca (Maksio).

Nikt mnie nie docenia, nikt mnie nie rozumie! Nikt z moich Braci i Sóstr nie czyta poezji (Mopik czasami Rimbauda, ale nie wiem, czy to w Jego wieku i przy Jego kruchej emocjonalności przyniesie komukolwiek pożytek). Zaczynam się bać, czy w moim rozwoju duchowym nie jestem skazany na bycie samotnikiem. „Dźwigam na swoich barkach ogromny ciężar odpowiedzialności. I muszę dźwigać go sam. Nie mam nikogo do towarzystwa, nikt nie może mi w tym ulżyć. Muszę iść przez życie w samotności... aż do końca drogi”. To powiedział Lord Whitfield, kiedy odeszła od niego Narzeczona w mojej ulubionej powieści Agaty Christie „Morderstwo to nic trudnego” (jeszcze bardziej lubię „Dlaczego nie Evans?”).

Wcześniej lord Whitfield zacytował zresztą Rudyarda Kiplinga (jak twierdzi Montuś, autora książki "Brzemię Białego Kota", jakoś mnie dzisiaj wszędzie ten biały kolor prześladuje): „Ten podróżuje najszybciej – zaraz napiszę, tylko pacnę łapką Mopika, bo się ostatnio zupełnie rozzuchwalił, już! – kto podróżuje sam. Moja droga życiowa jest drogą samotnika”.

Ojej, ale ja nie chcę ani podróżować, ani być samotnikiem! Może powinienen więc trochę opóźnić mój rozwój duchowy i zaczekać na Rodzeństwo?! I Mamę?

Przemyślę to, jak będę siedział u Mamy na kolanach, bo bycie samotnikiem, mimo mojego intelektualnego arystokratyzmu, wcale mi się jednak nie uśmiecha.

Trochę zrozumienia znalazłem u Myszuni. Zeszła właśnie z czwartkowej "Rzeczpospolitej" , na której leżała (wszyscy lubimy zapach farby drukarskiej zmieszany z zapachem porannej kawy – pijemy ją razem, gdy już Mama i Maksio przyniosą codziennie rano gazety) i opowiedziała mi o dezinformacji, jaką z niesmakiem wykryła. Chodziło o Petera Mansfelda, tego dzielnego, okrutnie zamęczonego Chłopca, na którym w 59 roku dokonano egzekucji wyrokiem ówczesnego sądu – z niezwykłym nawet jak na te czasy sadyzmem (wiem, bo oglądaliśmy w Dunie film z angielskimi napisami o Jego życiu), jedenaście dni po osiemnastych urodzinach. Wyrok wydany był wcześniej, ale socjalistyczna praworządność wymagała, by skazaniec poddany karze śmierci był pełnoletni.

W Rzepie napisano, że tak jak Romek Strzałkowski w Poznaniu, Peter Mansfeld zginął w Budapeszcie w trakcie walk powstańczych w 56 roku – niby to to samo, ale jednak co innego!

Ja jestem Kotem dokładnym, rzetelność dziennikarza czy historyka wymaga moim zdaniem podawania informacji zgodnych z prawdą, szanowania faktów i szanowania odbiorców, a coraz częściej spotykam się w gazetach czy książkach z jakimiś wersjami uproszczonymi, niepełnymi, sporządzanymi chyba in usum Delphini,  bo dorosły i myślący czytelnik ma prawo być traktowany poważniej.

I pamięć o tym biednym Chłopcu tej rzetelności wymaga.

Nie zastanawiam się tutaj nad uwarunkowaniami historycznymi, bo teraz już (chyba) o wszystkim wolno mówić, choć z czymś, co kiedyś nazywano "prawdę etapu" liczą się dalej i znów coraz częściej różni oportuniści (dla uczciwych Kotów prawda zawsze powinna być prawdą, miau!), bo to oddzielny temat. Chodzi mi tylko o szacunek dla czytelnika.

A jakoś go mało. Mama kupiła niedawno z myślą o nas, Dzieciach, potężny tom zawierający porterty sławnych postaci z dziejów Polski i świata, i tam też – tysiące informacji niby prawdziwych, ale nie całkiem dokładnych. Żółkiewski ginie w Mohylowie nad Dniestrem (w rzeczywistości zginął kilkanaście kilometrów od Mohylowa, niedaleko, ale nie po polskiej stronie, tylko po multańskiej, na błoniach wsi Bieriezowka, kilka kilometrów od brzegu Dniestru), Anders jest członkiem Korporacji Akademickiej Arkana (Arkonia, Arkonia, drodzy autorzy), Tamerlan umiera na skutek pijaństwa (zmarł na zapalenie płuc,  gdy mimo niewyleczonego przeziębienia zdecydował się wyruszyć na Chiny), a jego zwłoki zostają pochowane w przygotowanym specjalnie na ten cel mauzoleum (mauzoleum wybudował sam dla zmarłego nieoczekiwanie i ukochanego Wnuka). To tylko trzy przykłady z biogramów, do których pobieżnie zajrzałem – jak można ufać encyklopedii, w kórej po pięciu minutach przeglądania widzi się różne niedokładności i błędy, literówki i nieuważną korektę.

Skąd biorą się te błędy? Czy dalej pada na nas cień ponurych lat, gdy historię kształtowano według odgórnego zamówienia? Czy historycy boją się być odważni, czy znów myślą o tym tylko, by nie urazić delikatnych uczuć moralnych autorytetów lub serdecznych sąsiadów? Niestety bardzo często tak, ale te przykłady, które podałem, to co innego, coś, co ma inne przyczyny i inne podłoże, i z innego powodu, ale też jest groźne. To coraz powszechniejszy kult bylejakości, przekonania, że czytelnik jest głupszy od autora (albo, że powinien być), i że autor, redaktor, korektor, dziennikarz w gruncie rzeczy za nic nie odpowiadają.

O, biogram Bora-Komorowskiego: podpisał kapitulację Warszawy! Znowu – prawie, ale przecież wcale nie. Bo nie "kapitulację", tylko przerwanie działań wojennych, co dla honoru Powstańców miało wielkie znaczenie, nie "Bór", tylko za Jego wiedzą i zgodą "Heller" (Iranek-Osmecki) i "Zyndram" (Dobrowolski).

Prawie czyni różnicę!

Zaglądam, czytam, łapki opadają!  Ohe, iam satis est!

Ja, Myszulek Kot, gdy dorosnę i będę pisał poważniejsze dzieła, nie tylko mój obecny pamiętnik z okresu dojrzewania, nigdy na podobną dezynwolturę wobec moich czytelników sobie nie pozwolę.

W tym kontekście Pierre Menard, autor "Don Kichota", jawi mi się jako przykład nad wyraz pozytywny, w stosunku do Cervantesa żadnych przekłamań, opuszczeń i wygładzeń tam się nie znajdzie! I żadnych białych plam, dokładnie to samo co w oryginale.

A może ta dziennikarska i autorska pràksisto świadoma polityka?Aż się wzdragam na tę myśl! A może to nasze czasy są takie byle jakie?!

Miau! Poważne miau!

Ja, Kot, protestuję, bo kto milczy, consentire videtur!

Mama jest chyba w podobnym nastroju, bo słyszę, jak podśpiewuje sobie Kelusa! "Piosenkę o rzeczach białych": "Wisełka jest Biała, i Leszek był Biały, i białe są plamy na mapach i słonie..."

Swoją drogą prześladuje nas dziś ten biały kolor, pewnie przez ten sobotni śnieg na drzewach i trawie, łabędzi śpiew zimy. I ci koci biali barbarzyńcy odsuwający mnie od białego mięska (Indyka w sosie szparagowym), i białe plamy w książkach, i teraz ta biała piosenka.

Nie znoszę białego koloru! A tę piosenkę niech sobie śpiewają Montuś z Łaziczkiem.

"Chodź na kolana, Myszulku, mordka Ci się wydłuża od tych smutnych myśli", powiedziała Mama i dodała rozmarzona: "Widziałeś, śnieg stopniał i w trawie widać maleńkie łebki krokusów, nazywano je kiedyś szafranowymi różami Saronu..."

Koniec z tą paskudną bielą!

Wskoczyłem Mamie na kolana i przytuliłem się mocno. A więc myślimy o tym samym: "les beaux esprits se rencontrent".

 

Sówka55
O mnie Sówka55

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (18)

Inne tematy w dziale Rozmaitości