Janusz40 Janusz40
1082
BLOG

Wszyscy powinni oddać państwu pieniądze za bezprawne przeloty

Janusz40 Janusz40 Rząd Obserwuj temat Obserwuj notkę 13


Nadzwyczaj "wnikliwie" ocenił sytuację Łukasz Warzecha na swoim blogu. Stwierdził, że wszyscy przedstawiciele władzy korzystali i korzystają z tzw. "fruktów" więc wszyscy są niewinni.

Szanowny Panie Łukaszu, z dużym (jak zwykle) publicystycznym talentem przedstawił Pan patologiczne zjawisko trwale zakorzenione wśród VIP-ów. Oczywiście - idzie o owe "frukty" władzy - wszyscy z nich korzystali i korzystają, więc właściwie nikogo nie powinno się za to karać.

Otóż - po pierwsze - nie wszyscy, a przynajmniej zróżnicowanie w tej mierze jest duże jak Olympus Mons. Np. Niejaki Tusk "wylatał"za setki milionów, a niejaki J. Kaczyński chyba za ZERO. Po drugie "zapomniał" Pan postawić ostrą cezurę oddzielająca podróże służbowe od prywatnych. Podróże prywatne opłaca osoba podróżująca, choćby to był premier. dał piękny przykład prezydent A. Duda opłacając przelot córki do US chociaż równolegle leciał tam "rządowym" samolotem.

Wydźwięk Pańskiego artykułu jest taki, że właściwie nie można nikogo karać za tego typu przestępstwa, ponieważ wszyscy to robili i robią. Nie zgadzam się z taką konkluzją. Powinno być tak, jak robi teraz opozycja w stosunku do marszałka Kuchcińskiego - wnikliwe śledztwo i pełne finansowe konsekwencje. Zacząć należy od "rekordzistów" - oczywiście - Tuska, Sikorskiego i in. Ten ostatni zdaję się - dzierży rekord w dziedzinie "kilometrówek" (80 tysięcy na przejazdy prywatnym autem) . Za wykryty jeden przypadek kilometrówki z PIS zostało usuniętych trzech posłów z partii i z klubu. Cóż - inne standardy...


Tak dla przypomnienia:

"Premier lata na Pomorze właściwie co weekend i bez skrępowania korzysta z rządowego transportu" - czytamy w najnowszym "Newsweeku".

 "Premier lata na Pomorze właściwie co weekend i bez skrępowania korzysta z rządowego transportu" - czytamy w najnowszym "Newsweeku". Foto: Onet

Donald Tusk, fot. PAP/Radek Pietruszka

‹ wróć

Dziennikarze tygodnika dotarli do listy takich wyjazdów, z których wynika, że w ciągu ostatnich 12 miesięcy, rządowy samolot 50 razy zawoził lub odbierał Tuska z Gdańska. Zdarzały się weekendy, podczas których premier wylatał równowartość nowego mercedesa klasy C.

Donald Tusk, jak pisze tygodnik, nie lubi przebywać w Warszawie. To miasto go męczy. Choć ma tam do dyspozycji kameralną willę, przeprowadzka na stałe nie wchodzi w grę. Jak odpoczynek, to tylko w Sopocie.

Dla premiera to nic trudnego, bo przecież ma służbowego embraera i traktuje go jak taksówkę. W "Newsweeku" możemy przeczytać wypowiedź jednego ze współpracowników premiera, który twierdzi, że premier "uważa, iż samolot mu się po prostu należy".

Dziennikarze "Newsweeka" dotarli do opisów podróży premiera, bo każdy przelot musi być zaksięgowany w dokumentach. Większość podróży Tuska, w tym wyjazd na mecz TVN, nosi adnotację: "wykonywanie zadań państwa".

Na trasie Warszawa-Gdańsk LOT oferuje połączenia od świtu do późnego wieczora. Mimo to premier jakoś nie może przekonać się do rejsowych połączeń.

Godzina lotu embraera 175 kosztuje około 35 tysięcy złotych. Oznacza to, że wypady premiera do Gdańska tylko w ostatnim roku kosztowały państwo co najmniej 1,3 mln zł.

Więcej w najnowszym wydaniu "Newsweeka".

("Newsweek"/JS)

Źródło: Media

Data utworzenia: 26 listopada 2012 12:34


Oczywiście - nie tylko niejaki Tusk powinien zwrócić państwu wszelkie koszty prywatnych przelotów, także premier Szydło - nie może być żadnych wyjątków...

Janusz40
O mnie Janusz40

Wbrew wymienionym papierom jestem humanistą. Piszę od kilkudziesięciu lat - przeważnie do szuflady. Kieruję się maksymą: Amicus Plato, sed magis amica veritas. Gotów jestem zawsze wysłuchać i odpowiedzieć na rzeczowe argumenty.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka