Bolesław Głowacki Bolesław Głowacki
411
BLOG

MONisiewicze płacą z publicznej kasy?

Bolesław Głowacki Bolesław Głowacki Rząd Obserwuj temat Obserwuj notkę 3

W związku z powołaniem Filipa Musiała do Narodowej Rady Rozwoju uznałem, że skład Komisji likwidacyjnej WSI nie jest już tajemnicą państwową. W drodze informacji publicznej poprosiłem o wyjaśnienia w tej sprawie Ministra Obrony Narodowej. Pracownicy resortu robili mi na wstępie problemy m.in. wpadli na pomysł, abym wniosek skierował do SKW. Z całym szacunkiem dla pomysłowości MONisiewiczów: nie ze mną te numery. Jednak po tygodniach oczekiwania musiałem sięgnąć po broń rakietową. a mianowicie złożyłem skargę do Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego. Działo się to w okolicach połowy sierpnia 2016 r., więc nietrudno było o wojskowy cud! Nagle okazało się, że można udzielić pełnej odpowiedzi, że nie będę pisał do SKW, że skład Komisji jest jawny i po co od razu Iskanderem?

Tu MONisiewicze zrobili drugi błąd sądząc, że otrzymując odpowiedź na wniosek sprzed ho, ho, sprawę uznam za zakończoną. Po prostu są cywilami tzn. nie mieli dotychczas do czynienia z biurokracją i nie zauważyli, że skargę do WSA trzeba do WSA przekazać. Po upewnieniu się, że rzeczywiście skarga do WSA nie trafiła, rozpocząłem etap trzeci i odpaliłem "Wniosek o ukaranie grzywną" za nieprzekazanie skargi do adresata. Jak się słusznie Państwo domyślają, WSA grzywnę orzekł. Nawiasem mówiąc czułem wstyd czytając odpowiedź na Wniosek. mam wątpliwości, czy pisał ją prawnik czy student nauk politycznych.

Po orzeczeniu WSA sprawa wydała mi się zakończona, ale trzeciego zaćmienia MONisiewiczów nie przewidziałem. Wpadli na pomysł, że w tak oczywistej sprawie, jak grzywna za nieprzekazanie skargi, która stoi jak byk w przepisach, odwołają się do NSA. Po prostu dali sobie kilka tygodni czasu na zgromadzenie pieniędzy na grzywnę. Słyszałem o całkiem dobrych zarobkach w MON, ale okazuje się, że zebranie 400 zł stanowi problem.

Po utrzymaniu orzeczenia WSA w mocy doczekałem się czwartej, bo należał mi się zwrot wpisowego. Ze zdumieniem przeczytałem na przekazie pocztowym, że to nie Minister ON zwraca mi pieniądze, tylko Departament Administracyjny MON. Czy to oznacza, że na błędy urzędników-MONisiewiczów zrzucamy się wszyscy? Dowiem się wkrótce w drodze ustawy o informacji publicznej.


Podzielę się refleksjami ze spacerów po Warszawie

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka