Bolesław Głowacki Bolesław Głowacki
42
BLOG

Dzień Kobiet czyli

Bolesław Głowacki Bolesław Głowacki Społeczeństwo Obserwuj notkę 0

Mogli już Państwo zapomnieli o bulwersującym filmie "Dzień Kobiet", w którym portretowano sposób działania znanej sieci supermarketów "Motylek". Ja go obejrzałem 2 tygodnie temu. Czy coś się zmieniło w ciągu tej dekady w "Motylku"? Jeśli chodzi o szeregowych pracowników sklepów, to trzeba przyswoić sobie język ukraiński. Jeśli chodzi o pracowników centrali "Motylka", to przypomnę, że zostali sfilmowani jako korporacyjne sucze. Po dekadzie mogę napisać, że pod tym względem nic się nie zmieniło.

W poniedziałek zgubiłem parasol; czy w "Motylku", to miało się dopiero okazać. Zakupy robiłem w tzw. flagowym sklepie "Motylka" w ścisłym centrum Warszawy. Na stronie internetowej "Motylka" jest lista sklepów, ale podano do nich bezpośredniego kontaktu. Najpierw naiwnie powisiałem na callcenter. Zrezygnowany napisałem mail. Odpowiedź otrzymałem w zasadzie błyskawicznie, tyle że zdawkową. Gdy domagałem się konkretu, poproszono o dokładny adres. Podałem dokładny adres. Dowiedziałem się, że takiego sklepu "Motylek" nie ma. Wszedłem ponownie na stronę odszukałem z trudem, wyszukiwarka działa słabo, rwie się, sklep właśnie z tym podanym adresem i przesyłam link. Poddali się tzn. napisali, że parasola tam nie ma. Nie wierzę w to, poszli po najmniejszej linii oporu, żeby tylko spławić. To nie jest skandynawska kultura biznesu, tylko "manana".

Zapytałem o kłamstwo pracowników obsługi anonimowych pracowników w Centrum Prasowym. Uprzedziłem, że o wymianie maili opublikuję. W ramach kłamstwa prasowego dowiedziałem się, że niedoświadczony pracownik nie znalazł tego flagowego sklepu, bo w spisie jest pod innym adresem. To kłamstwo, ja mam zdjęcie z mojego wyniku wyszukiwania.

Ostatnio obserwuję remont sklepu pod drogerię "Motylka". Pracownicy mają na plecach nazwę niemieckiej firmy budowlanej.

"Motylek" jest sklepem, który wzrósł dzięki polskim emerytom. W macierzystym kraju "Motylka" bieda i bezrobocie. W tutejszych sklepach zatrudnia Ukraińców, niemieckie firmy remontowe, ochroniarze "Motylka" wyglądają jak Czeczeni, w centrali siedzą Portugalczycy. Czy my jesteśmy tylko do płacenia?


Podzielę się refleksjami ze spacerów po Warszawie

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Społeczeństwo