PO zaczyna się odcinać od Lech Wałęsy - swojego dotychczasowego politycznego mentora.
Stanisław Anioł, bohater serialu Alternatywy 4, mówił o tym, że nie warto się politycznie podczepiać pod jedną osobę. Dziś podobnego przeświadczenia zdają się nabierać działacze Platformy Obywatelskiej, którzy z coraz większym niesmakiem i zakłopotaniem przyglądają się zaangażowaniu Lecha Wałęsy w Libertasie.
Od kilku dni PO coraz bardziej odcina się i dystansuje od swojego politycznego mentora – Lecha Wałęsy. Premier Donald Tusk przyznał, że zaangażowanie Wałęsy w Libertasie jest krępujące, Grzegorz Schetyna powiedział, że „trudno się zgodzić” z aktywnością byłego prezydenta i trudno ją „przyjąć w sposób pozytywny”, minister Sikorski stwierdził zaś, że wizyty Wałęsy u Ganley’a są skutkiem złej ustawy o uposażeniu byłych prezydentów, a były prezydent jeździ na spotkania tej partii tylko dla pieniędzy. W końcu sam Wałęsa przyznał, że nie starcza mu na buty.
Najmocniejszą reakcją na ostatnie działania Wałęsy, były dzisiejsze słowa ministra sprawiedliwości. Andrzej Czuma stwierdził, że choć były prezydent był zapraszany na wszelkie uroczystości PO, a w akcję obrony jego „dobrego imienia” zaangażował się osobiście premier Donald Tusk, Wałęsa nigdy nie był mentorem Platformy. – Jeżeli pan Lech Wałęsa powie parę rozsądnych zdań, skleci i przedstawi, to on ja też będę bardzo uważnie słuchał – zaznaczył Czuma i dodał, że na razie z rozsądnymi zdaniami u Wałęsy „różnie bywa”.
Ostre reakcje polityków PO pokazują jak bardzo Wałęsa jest potrzebny Platformie Obywatelskiej. To on był współtwórcą jej sukcesu wyborczego, gdy włączył się w absurdalną walkę z rzekomo faszystowskim państwem Kaczyńskich. Obecnie z kolei były prezydent legitymizuje PO jako partię postsolidarnościową. Dla Platformy jego wsparcie jest bardzo ważne, gdyż ma ona coraz mniej wspólnego z ideami środowiska Solidarności, a coraz więcej z ideami środowiska komunistycznego. Zaangażowanie Wałęsy pozwala PO zachować ostatki wiarygodności, gdy zwraca się ona do elektoratu prawicowego.
Dzięki poparciu Wałęsy partia rządząca może także pokazywać go na swoich sztandarach, zbijać punkty na jego legendzie, mówiącej, że to jemu i tylko jemu Polska zawdzięcza wolność. W imię obrony tego mitycznego i nieprawdziwego obrazu PO postanowiła nawet poświęcić ideę wolności wypowiedzi, badań naukowych i twórczości, ostro atakując wszystkich, którzy ośmielają się prezentować inną wizję historii Polski niż Wałęsa lub piszą o Wałęsie nie tak, jak on sam chce. Teraz jednak PO czuje się zdradzona. Poczucie zdrady jest tym większe, że Wałęsa swoją obecnością wspiera partię, mówiącą w wielu kwestiach dokładnie co innego niż PO. Frustracja Platformy jest na tyle duża, że zawiesiła ona politykę miłości nawet w odniesieniu do tak wielkiego „męża stanu” jakim jest Wałęsa.
Zdzisław Krasnodębski powiedział w jednym z wywiadów, że PO staje się coraz większym zagrożeniem dla demokracji. Inni z komentatorów życia politycznego dodają, że partia Tuska chce monopolizować coraz więcej sfer życia. Tym monopolem zdaje się chciała objąć osobę Lecha Wałęsy, który w planach PO miał się zaprzedać tej partii na wyłączność. Jednak tym razem były prezydent zrobił psikusa swoim politycznym "przyjaciołom".
Jestem dziennikarzem i publicystą. Pracowałem m.in. w redakcji portalu Fronda.pl i Polskim Radiu. Byłem jednym z prowadzących audycję Frondy.pl w Radiu Warszawa (106,2). Publikowałem m.in. we "Frondzie", "Opcji na Prawo", "Idziemy", "Rzeczach Wspólnych" i "Gazecie Polskiej". KONTAKT: zaryn.blogi[at]gmail.com
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka