Sądy w Polsce przejęły się chyba pozycją „Gazety Wyborczej” oraz mitem i estymą jaką cieszy się Adam Michnik wśród części Polaków oraz klasy politycznej. Po raz kolejny bowiem w procesie, jaki wytacza naczelny „GW” swoim krytykom, wydają kuriozalne wyroki na korzyść Michnika.
Tym razem Sąd Okręgowy w Warszawie pod przewodnictwem Sylwii Łuczak, przychylając się do pozwu Michnika, nie wziął pod uwagę naczelnej zasady polskiego wymiaru sprawiedliwości, mówiącej, że wszelkie wątpliwości tłumaczy się na korzyść oskarżonego – w tym przypadku Andrzeja Zybertowicza.
Przedmiotem rozprawy były słowa Zybertowicza, że pozwało go „dwóch agentów i ich zaciekły obrońca”. Michnik uznał, że odbiorcy tych słów nie wiedzą, czy ma on być agentem czy zaciekłym obrońcą agentów. Z jednym i drugim określeniem się nie zgadza.
Zgodnie z zasadą „in dubio pro reo” sprawę należało umorzyć, gdyż nie wiadomo było, która część wypowiedzi Zybertowicza odnosiła się do Michnika. Jeśli zaś nie było wiadomo, to sprawa dla naczelnego „Wyborczej” powinna być nie do wygrania.
Jednak sąd stwierdził, że w tym przypadku niektóre zasady nie są istotne. Sam zdecydował, która część wypowiedzi Zybertowicza dotyczyła naczelnego „Wyborczej”, co więcej sam zinterpretował, którego okresu działalności Michnika wypowiedź ta dotyczy. Sędzina Łuczak przyznała bowiem, że dziś wypowiedzi Michnika w całej sprawie są łagodniejsze, ale wcześniej "można było mieć wątpliwości, czy jest obrońcą agentów".
W ostatnich latach Adam Michnik rozpoczął nową erę działalności mediów. Zamiast walczyć ze swoimi krytykami i ocenami, z którymi się nie zgadza, na łamach „Gazety Wyborczej” coraz więcej debat i wymiany ciosów przenosi do sądu. Wytacza procesy kolejnym osobom, czepiając się wyrwanych z kontekstu zdań i żąda od pozwanych, by udowodnili publicystyczne oceny jego działalności. Sądy z kolei pokazują mizerię polskiego wymiaru sprawiedliwości oraz słabość wolnej wymiany poglądów i ocen w Polsce, przychylając się do kuriozalnych pozwów naczelnego „Wyborczej”. Adam Michnik pozwami próbuje z kolei zastraszyć swoich krytyków i tamuje umocnienie swobody wypowiedzi i ocen, jaka powinna istnieć w normalnym demokratycznym państwie i społeczeństwie. Mówiąc lub pisząc cokolwiek o naczelnym „Wyborczej” każdy będzie się zastanawiał, czy swoje oceny będzie umiał obronić przed sądem. Może to prowadzić do sytuacji, w której o Michniku będzie można mówić tylko to, co Michnik powiedziałby sam o sobie.
Jestem dziennikarzem i publicystą. Pracowałem m.in. w redakcji portalu Fronda.pl i Polskim Radiu. Byłem jednym z prowadzących audycję Frondy.pl w Radiu Warszawa (106,2). Publikowałem m.in. we "Frondzie", "Opcji na Prawo", "Idziemy", "Rzeczach Wspólnych" i "Gazecie Polskiej". KONTAKT: zaryn.blogi[at]gmail.com
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka