Członkowie Platformy Obywatelskiej po raz kolejny udowodnili, że nie traktują programu swojej partii poważnie. Z inicjatywy ugrupowania, odwołującego się do demokratycznych wolności i swobód obywatelskich parlament uchwalił niedemokratyczną zmianę konstytucji.
Zakazanie wszystkim osobom skazanym za przestępstwa ścigane z urzędu godzi w reguły demokratycznego reżimu. W imię zasad demokracji każdy pełnoletni obywatel mający pełnie praw publicznych ma prawo głosować w wyborach, a po uzyskaniu odpowiedniego wieku również kandydować. I nie ważne, co robił w przeszłości. W regułach demokracji liczy się poparcie, jakiego suweren, czyli wyborcy, udzielają kandydatowi. Jeśli będą oni chcieli, by w parlamencie reprezentował ich złodziej, czy morderca, to ich demokratycznym prawem jest głosowanie na człowieka o przestępczej przeszłości. Tak samo jak demokratycznym prawem wyborców jest udzielanie poparcia komunistycznym aparatczykom, czy osobom, które w przeszłości „wyrywały paznokcie” opozycji lub w inny sposób wspierały reżim komunistyczny.
W demokracji, do której tak często odwołują się działacze PO, zakazać komukolwiek udziału w wyborach może sąd. I tylko on. Tymczasem działacze PO oraz wszyscy głosujący za uchwaloną dziś nowelizacją konstytucji uznali, że mają prawo sami zdecydować, kto w demokracji ma prawo brać udział, a kto nie.
Nowela ustawy zasadniczej może być niebezpiecznym precedensem. Jeśli elita zasiadająca dziś w parlamencie dojdzie wspólnie do wniosku, że w głosowaniu nie powinni brać udział jeszcze inni obywatele może uchwalić kolejne nowelizacje konstytucji, które znów ograniczą bierne prawo wyborcze i uniemożliwią kolejnych grupom społecznym wzięcie udziału w „święcie demokracji”, jakim są demokratyczne wybory - wybory, których częściowe zaistnienie w Polsce w 1989 roku stało się dla PO największym tegorocznym świętem.
Procedura uchwalania nowelizacji również budzi wątpliwości dotyczące standardów demokratycznego życia. Bowiem pomysł ten powstał za czasów kadencji Sejmu, w której silną pozycję miała Samoobrona – partia o najwyższym wskaźniku skazanych w historii III RP. Zakaz kandydowania skazańców do Sejmu i Senatu jest więc typowym pisaniem prawa pod konkretną partię, mimo iż dziś nie znaczy ona nic.
Zakaz zasiadania w parlamencie może podobać się i zapewne podoba osobom, które nie zachwycają się reżimem demokratycznym, uważają, że istnieją lepsze systemy – np. zbliżone do arystokratycznego. Te osoby zapewne są zwolennikami podnoszenia wymogów wobec posłów i senatorów, zakazywania kandydowania osobom bez wyższego wykształcenia, mającym w przeszłości problemy z prawem, czy cieszące się powszechnym szacunkiem i mające doświadczenie i autorytet. W ich przypadku popieranie uchwalonego zakazu jest czymś normalnym i logicznym. Czego innego jednak należało się spodziewać od ugrupowania odwołującego się do idei państwa obywatelskiego, od partii głoszącej, że wolność jest najważniejsza, a system demokratyczny to kwintesencja cywilizacji zachodnioeuropejskiej.
Jednak po ponad półtorocznych rządzach Platformy Obywatelskiej dziwić się nie można. Wszak to nie po raz pierwszy działacze PO pokazali, że ich słowa mają się nijak do czynów.
Jestem dziennikarzem i publicystą. Pracowałem m.in. w redakcji portalu Fronda.pl i Polskim Radiu. Byłem jednym z prowadzących audycję Frondy.pl w Radiu Warszawa (106,2). Publikowałem m.in. we "Frondzie", "Opcji na Prawo", "Idziemy", "Rzeczach Wspólnych" i "Gazecie Polskiej". KONTAKT: zaryn.blogi[at]gmail.com
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka