Nie jestem przekonany o słuszności zakupu szczepionki na grypę A/H1N1 przez Polskę. W sporze o jej skuteczność między Ewą Kopacz a Komisją Europejską oraz Światową Organizacją Zdrowia każda ze stron wydaje mi się niewiarygodna.
Kontrola opinii publicznej nad KE i WHO w praktyce nie istnieje, a ich podatność na lobbing firm farmaceutycznych w związku z tym jest dużo większa niż każdego państwa. Panika wokół nowej grypy oraz zachęcanie do jak najszybszego zaszczepienia obywateli wygląda na sztucznie rozdmuchiwaną przez producentów leków za cichym pozwoleniem międzynarodowych organizacji. Świadczy za tym zarówno fakt, iż grypa A/H1N1 jest dużo mniej śmiercionośna niż zwykła grypa sezonowa, a uprawdopodabnia podobna histeria w dobie straszącej cały świat ptasiej grypy, która przestała być problemem tak szybko jak zaczęła. Po masowych szczepieniach i zakupach szczepionek w wielu krajach świata.
Ministerstwo Zdrowia traci z kolei na wiarygodności powtarzając jak mantrę, że szczepionka może być groźna i że to firmy powinny wziąć za swój produkt odpowiedzialność sprzedając ją do aptek. Tłumaczenie resortu jest nie przekonujące, po pierwsze dlatego że jego urzędnicy nie przedstawiają żadnych dowodów na prawdziwość podejrzeń o niebezpieczeństwie szczepionek, po drugie odpowiedzialność za szczepionkę i tak spoczywa na jej producencie bez względu, kto ten lek rozprowadza. Niechęć do wprowadzenia szczepionki do aptek może wynikać tylko i wyłącznie z chęci zwiększenia swojego zysku, co nie powinno wydawać się podejrzane. Jeśli więc resort ma jakieś podejrzenie powinien przedstawić dowody, a nie rzucać hipotezy.
Kolejnych problemów związanych ze szczepionkami dostarczył wiceminister zdrowia Marek Twardowski swoją wypowiedzią dla TVN24. Przyznał on, że resort prowadzi negocjacje z producentami szczepionki przeciwko grypie, ale nie tymi, których produkt jest rekomendowany przez Komisję Europejską. Zapowiedział, że testy alternatywnych szczepionek kończą się w listopadzie oraz grudniu i, że są bardzo obiecujące. Wyjaśnił, że prowadzenie negocjacji z większą liczbą producentów poprawia nasze możliwości negocjacyjne w kontaktach z koncernami farmaceutycznymi.
Wypowiedź wiceministra Twardowskiego poddaje w wątpliwość słowa jego szefowej. Dlaczego bowiem rząd nie widzi problemu w zakupie szczepionki, której testowanie dopiero się kończy, a widzi problemy w zakupie medykamentu, który wszystkie testy już przeszedł i zyskał akceptację. Skoro najważniejszym problemem z zakupem polecanej przez KE szczepionki jest bezpieczeństwo pacjentów to dlaczego jednym z głównych plusów prowadzenia negocjacji z producentami jest polepszenie pozycji negocjacyjnej Polski w kontaktach z producentami, czyli mówiąc konkretami szansa na obniżenie cen zakupu szczepionek.
Abstrachując od braku zaufania do Komisji Europejskiej, nie sposób uniknąć wrażenia, że Ministerstwo Zdrowia targuje się ryzykując zdrowie Polaków. Być może Ewa Kopacz postanowiła pójść śladem Jana Rostowskiego i iść pod prąd Europy, mając nadzieję, że epidemia szybko się skończy i będzie mogła powiedzieć, że zaoszczędziła, bo nie kupiła, albo kupiła taniej. Szkoda tylko, że tym razem zastawem tego zakładu stają się nie finanse państwa, ale życie obywateli.
Jestem dziennikarzem i publicystą. Pracowałem m.in. w redakcji portalu Fronda.pl i Polskim Radiu. Byłem jednym z prowadzących audycję Frondy.pl w Radiu Warszawa (106,2). Publikowałem m.in. we "Frondzie", "Opcji na Prawo", "Idziemy", "Rzeczach Wspólnych" i "Gazecie Polskiej". KONTAKT: zaryn.blogi[at]gmail.com
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka