Stan Swingujący2012 Stan Swingujący2012
347
BLOG

Odliczanie do 270

Stan Swingujący2012 Stan Swingujący2012 Polityka Obserwuj notkę 1

 

Cztery lata temu Barack Obama wygrywając wybory prezydenckie zwyciężył w 28 stanach i w mieście Waszyngton, zdobywając przy tym 365 głosów elektorskich. W tegorocznym głosowaniu taki wynik wydaje się być niemożliwy do powtórzenia, ale perspektywy urzędującego prezydenta wciąż wyglądają lepiej niż jego rywala – Mitta Romneya.

Przed każdym głosowaniem w wyborach prezydenckich w Stanach Zjednoczonych mapa USA dzielona jest na kilka kategorii: stanów w których zwycięstwo danego kandydata jest „bezpieczne” lub wyborcy w nim skłaniają się raczej ku głosowania na niego w większej liczbie niż na bezpośredniego przeciwnika. Jednak najważniejszą grupą pozostają stany zaliczające się do tzw. toss-up states, gdzie rywalizacja pomiędzy konkurentami do Białego Domu jest najbardziej wyrównana. Przed tegorocznymi wyborami ów podział według serwisu RealClearPolitics prezentuje się następująco:

- prezydent Barack Obama dysponuje „na wejściu” 247 głosami elektorskimi, na co składają się 142 głosy ze stanów, w których wyborcy niemal na pewno zagłosują w większości na niego (Delaware, Hawaje, Illinois, Kalifornia, Maryland, Massachusetts, Nowy Jork, Rhode Island, Vermont, miasto Waszyngton) oraz 105 głosami, spośród których 37 pochodzi ze stanów, gdzie jego zwycięstwo jest niezwykle prawdopodobne (Connecticut, Maine, New Jersey, Washington), a 68 z tych, które skłaniają do poparcia prezydenta (Michigan, Minnesota, New Jersey, Nowy Meksyk, Pensylwania, Wisconsin).

- sytuacja Mitta Romneya w tym względzie jest mniej wygodna, ponieważ  „zaczyna” on ze 191 głosami. Spośród nich zaledwie 76 to głosy, które może uważać za niemal pewne (Alabama, Alaska, Arkansas, Idaho, Kansas, Kentucky, Luizjana, Mississippi, Nebraska, Oklahoma, Utah, Wirginia Zachodnia, Wyoming). 115 pozostałych można podzielić na te, które nominat Partii Republikańskiej uzyska prawdopodobnie (55 – Dakota Północna, Dakota Południowa, Tennessee, Teksas) oraz te gdzie większość wyborców zwraca się ku niemu (60 – Arizona, Georgia, Indiana, Karolina Północna, Missouri, Montana).

W tym miejscu widać już, że Romney nie powiększył znacząco terytorium Johna McCain’a, który w 2008 r. jako kandydat Republikanów wygrał w 22 stanach, zdobywając przy tym 173 głosy. Do tej listy Romney na razie „dodaje” tylko Indianę (11 głosów elektorskich). Gdzie podziały się pozostałe 6 głosów? Na skutek przeprowadzanego w r. 2010 spisu powszechnego, w zależności od zmian w liczbie ludności w poszczególnych stanach, przypisano do każdego ze stanów określoną liczbę kongresmenów, która będzie stamtąd wybierana do r. 2020 (gdy odbędzie się kolejny cenzus). Dzięki wzrostowi liczby mieszkańców w stanach, w których zwyciężał ostatnio Republikanin, w tej prognozie Romney otrzymuje dodatkowych pięć głosów. Brakujący głos wynika z założenia, że były gubernator Massachusetts zwycięży w każdym z dystryktów w Nebrasce. Przepisy obowiązujące w tym stanie przyznają kandydatowi który zdobywa najwięcej głosów w całej Nebrasce dwa spośród 5 głosów elektorskich, pozostałe 3 zaś są przyznawane tryumfatorom elekcji w poszczególnych dystryktach kongresowych, a cztery lata temu w jednym z nich zwyciężył Barack Obama. Podobne zasady obowiązują jeszcze w Maine, gdzie dwa głosy otrzymuje zwycięzca w skali całego stanu, a dwa pozostałe otrzymuje tryumfator każdego z poszczególnych okręgów kongresowych.

- ponieważ w tej sytuacji żaden z kandydatów, bazując tylko na stanach w których rywalizacja jest już raczej rozstrzygnięta, nie uzyskuje 270 głosów potrzebnych do zwycięstwa w liczącym 538 członków Kolegium Elektorskim, języczek u wagi stanowi grupa ośmiu stanów wahających się (w każdym z nich różnica punktowa w sondażach między kandydatami jest stosunkowo niewielka), w których pula do zdobycia wynosi 100 głosów. Te stany to: Iowa, Floryda, Karolina Północna, Kolorado, Nevada, New Hampshire, Ohio i Wirginia. Obecnie, jak wynika z ostatnich badań w każdym z nich, w siedmiu prowadzi Brack Obama, natomiast jedynie  w Karolinie Płn. lepsze notowania na Romney. Taki przebieg głosowania w dniu wyborów - 6 listopada - urzędującemu prezydentowi zwycięstwo 332:206.

Jak powinna więc wyglądać ścieżka, która powiodłaby Romneya do zwycięstwa? Zakładając, że zwyciężyłby on w każdym ze stanów, w których cztery lata temu tryumfował McCain, a także dodał to tego zwycięstwa w Indianie i Karolinie Północnej, to wówczas wciąż brakuje mu 64 głosów. Wziąwszy pod uwagę średnią z ostatnich sondaży w pięciu stanach przewaga Obamy wynosi maksymalnie 3 pkt. proc. (najniższa w Iowa – 1,3 i na Florydzie - niemal 2 pkt. proc.). Te stany mogą dać Romneyowi 51 głosów, czyli wciąż za mało, aby myśleć o prezydenturze. Sytuacja zmienia się jeśli do grona stanów wahających się doda się Wisconsin (z 10 głosami elektorskimi), który to stan, po zwycięstwie republikańskiego gubernatora Scotta Walkera podczas tegorocznej próby odwołania go z urzędu, jest częściej wymieniany w gronie stanów w których pozycja prezydenta jest zagrożona. Wisconsin wraz z innymi stanami regionu Midwestu (Iowa, Michigan) w których dotąd pewnie wygrywali kandydaci Partii Demokratycznej ma teraz kluczowe znaczenie przy wyborze gospodarza Białego Domu. Do tego dochodzi Ohio (18 głosów elektorskich) - jak dotąd żaden z Republikanów nie zapewnił sobie zwycięstwa w skali całego kraju bez tryumfu  w Buckeye State. Pod kątem dodatkowych głosów, które można zdobyć, Romney może wybrać kandydata na urząd wiceprezydenta. Rob Portman (senator z Ohio) pomógłby mu w kampanii na Środkowym Zachodzie, zaś Marco Rubio (senator z Florydy) uczyniłby go bardziej konkurencyjnym w walce o względy wśród latynoskiego elektoratu w stanach gdzie jego populacja istotnie się zwiększa (Floryda, Kolorado, Nevada).

Lepszą pozycję wciąż jednak utrzymuje prezydent Obama. O ile Romney musi szukać łańcucha 5-7 dodatkowych stanów, o tyle nominat Demokratów może sobie pozwolić np. na porażkę w Wirginii, o ile wygra na zachodzie i doda do tego np. Michigan i Ohio, w ten sposób zapewniając sobie kolejne cztery lata w Gabinecie Owalnym. Wygląda na to, że nie sprawdzą się natomiast plany jego sztabu, aby nękać Romneya w Arizonie, która właśnie w związku ze wzrastają udziałem mniejszości w strukturze ludności tego stanu miała pełnić większą rolę w wyborach.

Coraz częściej mówi się także o możliwości remisu (269:269) w Kolegium Elektorskim, przy założeniu, że każdy z jego członków głosowałby na zwycięzcę wyborów swoim stanie. Stałoby się tak np. jeśli Romney wygrałby w Ohio, na Florydzie i w Michigan. Gdyby to nastąpiło wówczas o wyborze prezydenta zdecydowałby nowowybrany Kongres.

http://www.270towin.com/ -  możliwość zaprojektowania własnej mapy wyników.

http://www.politico.com/2012-election/swing-state/

http://www.realclearpolitics.com/epolls/2012/president/2012_elections_electoral_college_map.html

http://fivethirtyeight.blogs.nytimes.com


PS Zapraszam na stronę blogu na Facebooku.

Blog poświęcony wyborom w Stanach Zjednoczonych w r. 2012.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka