Przed nami pierwsze z czterech zaplanowanych na październik spotkań prezydenta Baracka Obamy z kandydatem Partii Republikańskiej – Mittem Romneyem. Podczas dzisiejszej debaty w Denver Romney będzie próbował ratować swoją kampanię, która znalazła się w krytycznym punkcie.
Jeszcze cztery tygodnie temu, a wiec po zakończeniu konwencji wyborczej Republikanów, sytuacja wyglądała dla Romneya dość zachęcająco. Wprawdzie nie odnotował on skoku w sondażach po tej imprezie partyjnej, ale jednak dzielący go od Obamy dystans był wystarczająco niewielki, aby myśleć o dogonieniu go w sondażach. Jednak dwa następujące po sobie wydarzenia odmieniły stan rywalizacji. Pierwszym z nich była reakcja sztabu kandydata na wydarzenia w Afryce Północnej, gdy w rocznicę zamachów z 11 września, przed placówkami dyplomatycznymi Stanów Zjednoczonych miały miejsce antyamerykańskie protesty. W oświadczeniu wydanym tuż po opublikowaniu przez Departament Stanu informacji, że w konsulacie USA w libijskim Benghazi zginął Amerykanin (jednak bez podania szczegółów) Romney potępił administrację Obamy za sympatyzowanie z tymi, którzy przeprowadzili ataki na amerykańskie misje w Egipcie i Libii. Choć owo kontrowersyjne oświadczenie wydano głównie z powodu słów, opublikowanych przez personel ambasady USA w Kairze na jej profilu na Twitterze, w której to wiadomości potępiono tych, którzy naruszają prawo do wolności wypowiedzi, aby ranić uczucia religijne (chodziło o pojawienie się filmu „Niewinność muzułmanów”, co było główną przyczyną zamieszek). Od tego oświadczenia, jako nieodzwierciedlających jego poglądów, natychmiast odciął się Departament Stanu,. Dopiero później potwierdzono informację o tym, że w wyniku ataku na konsulat w Benghazi zginęło czterech Amerykanów, w tym ambasador w Libii – Christopher Stevens, pierwszy od ponad 30 lat reprezentant Stanów Zjednoczonych, który poniósł śmierć będąc szefem ambasady. Ta nieszczęsna dla byłego gubernatora Massachusetts koincydencja czasowa połączona ze zbyt szybką reakcją na wydarzenia, co wymusił 24-godzinny cykl medialny, stała się powodem krytyki Romneya, o czym nie omieszkał wspomnieć sam prezydent Obama mówiąc, ze jego rywal ma tendencję do tego, aby najpierw strzelać, a dopiero potem celować. Jak wskazują zwolennicy poglądu o wypaczeniu na korzyść Demokratów przekazu w mediach głównego nurtu, skupienie środków przekazu w tej sytuacji na reakcji Romneyu było niezrozumiałe. Jak wykazano konsulatu w Libii nie chronili Marines, a ludzie prezydenta wcześniej potępili oświadczenie Romneya niż ataki na dyplomatów. Przy tej okazji wyszło również na jaw, że Obama opuścił ok. 60% przeznaczonych dla niego briefingów wywiadowczych, podczas gdy jego poprzednikowi to się nie zdarzało.
Tegoroczna kampania jest wyjątkowa pod tym względem, że istnieje silnie przekonanie, iż to właśnie kandydat Demokratów jest lepiej przygotowany do piastowania stanowiska zwierzchnikiem sił zbrojnych, a tym samym lepiej sprawować pieczę nad sprawami bezpieczeństwa narodowego USA. Romney nie pomógł w walce z tym poglądem nie zająknąwszy się ani słowem, w swoim przemówieniu na konwencji o Afganistanie. Nie oddał również wtedy hołdu służącymi poza granicami kraju żołnierzom.
O wiele większe spustoszenie dla starań Romneya o prezydenturę wywołało opublikowanie 17 września przez serwis Mother Jones materiału filmowego z zamkniętego spotkania w Boca Raton na Florydzie, na którym kandydat zbierał fundusze na kampanię. Na tym nagraniu Romney stwierdził, że 47% Amerykanów zagłosuje na Obamę bez względu na okoliczności. Według niego ci ludzie są uzależnieni od pomocy rządu, uważają się za ofiary, a on sam (tj. Romney) nigdy nie przekona ich, żeby wzięli odpowiedzialność za swoje życie. Liczba takich ludzi miała pokrywać się z procentem osób, które nie płacą podatku dochodowego. Choć kandydat przy wskazaniu tej ostatniej danej niewiele się pomylił (wg raportu Tax Policy Center z lipca 2011 r. wynosi ona 46,4%) to jednak pomieszał przy tej okazji kilka grup, atakując wielu swoich wyborców. Dochód wielu osób, który przypisał do tej kategorii jest zbyt niski, żeby kwalifikowały się one do uiszczania podatku. Poza tym wielu z nich płaci inne daniny, m. in. od wynagrodzeń .Jeden z ostatnich sondaży Gallupa wskazuje, że 37% wyborców, którzy zarabiają mniej niż 36 tys. dolarów rocznie, chce głosować na Romneya, a jak wskazuje mapa, najwięcej osób niepłacących zamieszkuje głównie stany, w których zwycięstwo najpewniej przypadnie Romneyowi – południowy pas od Teksasu do Karoliny Południowej, choć warto przy tym zwrócić uwagę, że różnice procentowe pomiędzy tą grupą a pozostałymi stanami są stosunkowo niewielkie). Co gorsza dla Romney ugodził w ten sposób w osoby, na których głosach zależy mu najbardziej (istotna część elektoratu zamieszkująca kilka kluczowych dla tegorocznej elekcji stanów obrotowych, m.in. Florydę).
Feralne nagranie odnowiło falę krytyki Romneya za to, że jest zadufanym elitarystą, nie potrafiącym znaleźć wspólnego języka ze zwykłymi Amerykanami. Zdaniem publicysty Davida Brooksa komentarz świadczy o kandydacie bardzo negatywnie, gdyż pokazuje jak niewiele wie on o swoim kraju. Od poglądu polityka odcięło się wielu kandydatów Republikanów w tegorocznych wyborach (m.in. Senatu - Scott Brown w Massachusetts i Linda McMahon w Connecticut). Od wycieku nagrania notowania Romneya zaczęły błyskawicznie pikować. Obecnie w zależności od sondażu Obama ma przewagę od 2 do nawet 9 punktów procentowych. Choć jak wskazują zwolennicy GOP wynika to z nadreprezentacji wyborców Demokratów wśród badanych osób. Widać także różnicę w reakcji na podobnie sensacyjne nagranie, które wyciekło 4,5 roku temu podczas kampanii prawyborczej w obozie Demokratów. Na zamkniętym spotkaniu Obama mówił wtedy o „przywiązanych do broni i religii, niechętnych obcym, mieszkańców regionu Środkowego Zachodu”. Choć wypowiedź ta kosztowała urzędującego prezydenta pewne straty w prawyborach, to jednak miała miejsce niemal pół roku przed wyborami powszechnymi, przez co były one wtedy mniejsze.
Dzisiejsza debata w Denver będzie dla Romneya szansą na odwrócenie negatywnego trendu. Na razie obydwa stronnictwa zaniżają oczekiwania wobec konfrontacji (wyłamał się z tego jeden z czołowych surogatów Romneya – gubernator New Jersey Chris Christie, który zapowiedział dobry występ byłego gubernatora Massachusetts). Od Republikanina oczekuje się zingerów, poczucia humoru i wypowiedzenia sentencji na miarę tej z 1980 r. kiedy Ronald Reagan zapytał Amerykanów, w czasie debaty z prezydentem Jimmy’m Carterem, czy jest im lepiej niż cztery lata wcześniej. Tym razem pytanie powinni jednak brzmieć raczej: czy uważają, że z danym prezydentem będzie im lepiej za cztery lata. Z kolei Obama ostatni raz w debacie uczestniczył cztery lata temu, a ja wskazuje sztab prezydent, a Romney od tego czasu wystąpił w ponad 20 takich spotkaniach. Ponieważ nominat GOP zdecydował się nie atakować Obamę zbyt intensywnie, gdyż to mogłoby odstręczyć od niego wyborców niezależnych, interesujące będzie czy to właśnie obecny prezydent nie zaatakuje silniej. Barack i Michelle Obamowie obchodzą dzisiaj 20. rocznicę ślubu (udzielonego im przez kontrowersyjnego pastora Jeremiaha Wrighta). Niedługo przekonamy się jak będą wspominać inny ważny dla nich 3 października.
Słynne debaty z przeszłości:
1960 – telewizyjne starcie Johna F. Kennedy’ego z Richardem Nixonem wygrywa ten pierwszy, choć zdaniem osób słuchających tej konfrontacji w radiu tryumfatorem był Republikanin. 1976 – prezydent Gerald Ford, jedyny nie wybrany w głosowaniu przez Amerykanów, zapewnia słuchaczy, że w Europie Wschodniej nie ma sowieckiej dominacji.
1980 – Ronald Regan vs. Jimmy Carter, słowa powtórzone cztery lata później. 1984 – po pierwszym nieprzekonującym występie pojawiły się pytania czy 73-letni Reagan będzie w stanie udźwignąć wysiłek kolejnej czteroletniej kadencji. Krytykom Gipper odpowiedział, że nie będzie czynił z młodego wieku i niedoświadczenia rywala przedmiotu kampanii. Jego rywal – Walter Mondale – miał wtedy 56 lat, a wcześniej był wiceprezydentem u boku Cartera i wieloletnim senatorem z Minnesoty. 1992 – George H. W. Bush spogląda na zegarek podczas debaty z Billem Clintonem i Rossem Perotem. 2000 – zachowanie Al’a Gore’a podczas debaty z George’m W. Bushem. 2004 – garnitur prezydenta George’a W. Busha w starciu z Johnem Kerrym oraz „You forgot Poland”.
PS Zapraszam na stronę blogu na Facebooku.
Inne tematy w dziale Polityka