Stary Stary
512
BLOG

Dylemat

Stary Stary Sądownictwo Obserwuj temat Obserwuj notkę 95

Zazwyczaj tak bywa, że gdzie więzi są bardzo mocne, tam jest również szczelina na bunt” [Olga Tokarczuk].

W mediach trwają dyskusje, którego z kandydatów na pierwszego prezesa Sądu Najwyższego wybierze prezydent. Ponad połowę głosów zgromadzenia dostał sędzia Włodzimierz Wróbel, posiadający ogromny autorytet, znakomity prawnik i dlatego krytycznie postrzegający traktowanie Konstytucji przez rząd. Jego konkurentka, sędzia Małgorzata Manowska ma o połowę mniej głosów, ale jest dawną współpracownicą ministra Ziobry. Nie tylko z tego powodu uchodzi za zwolenniczkę pojmowania prawa przez speców dobrej zmiany. Nie uznaje też uchwały odmawiającej prawa do orzekania Izbie Dyscyplinarnej SN.

Jeżeli wybór padnie na pierwszego z kandydatów, będzie on zgodny z wolą większości sędziów Sądu Najwyższego. Jeżeli wybrana będzie druga osoba, zostanie to uznane za wybór polityczny.

Głównym argumentem przeciwników Andrzeja Dudy jest jego uległość wobec oczekiwań PiS-u. Próbował się z tego niedawno wyłamać strasząc, że jeżeli Jacek Kurski pozostanie prezesem TVP, nie podpisze ustawy przyznającej telewizji publicznej  dwa miliardy złotych. Jarosław Kaczyński ustąpił, ale ostatnio przywraca prezesurę odwołanemu poprzednio politykowi. W dodatku wyznacza mu zadanie odwrócenia spadkowych tendencji poparcia dla reelekcji prezydenta.

Powstaje więc kolejny moment, w którym Andrzej Duda zostaje upokorzony. Bardziej jednak bolesny. Nie tylko się bowiem okazuje, że ostatecznie jego postulat nie został uwzględniony, ale zdaniem Prezesa stał się on powodem utraty szansy na reelekcję.

Jest jeszcze gorzej, kiedy się przywoła konstatację Olgi Tokarczuk. Jeżeli prezydent się przychyli do politycznych powodów wyboru pierwszego prezesa Sądu Najwyższego, zdradzi swą słabą więź emocjonalną z dobrą zmianą. Wybierając kryteria merytoryczne, dla dobra faworyzowanej formacji dopuści się buntu wobec niej.

"To, co najbardziej mnie smuci, to nawet nie ta biała flaga nad Pałacem Prezydenckim, ale fakt, że nawet zaplecze obecnego Prezydenta nie darzy go szacunkiem, tym samym niszczy autorytet urzędu Prezydenta, nad czym ubolewam" — pisze Rafał Trzaskowski.

Buntu zatem zdaniem kontrkandydata do prezydentury nie będzie. A jest bardzo dobrze zorientowany. Rzeczywiste więc więzi Andrzeja Dudy z dobrą zmianą wypadają słabo.

Wobec upokorzeń, jakich doznawał nie widać jednak raczej powodu do zdziwienia.


Stary
O mnie Stary

Nie chce mi się zmyślać, nic więc nie napiszę, bo w rzeczywistości jestem antypatycznym typem.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Społeczeństwo