26 października odbędą się wybory prezesa Polskiego Zwiazku Piłki Nożnej. Od jakiegos czasu trwają też harce i przepychanki kandydatów na to stanowisko, chcacych wysadzić z siodła obecnego prezesa PZPN Zbigniewa Bońka. Prym wśród nich wiedzie Józef Wojciechowski, niegdysiejszy właściciel klubu piłkarskiego Polonia Warszawa (obecnie grającego bodajże w III, a może II lidze). Kilka dni temu popierający tę kandydaturę ekspiłkarze - Radosław Majdan i Cezary Kucharski odpalili - w ich mniemaniu - bombę wagi ciężkiej. Zarzucili Zbigniewowi Bońkowi, że ten nie może być prezesem PZPN bo nie mieszka w Polsce i nie płaci podatków nad Wisłą podatków. W grę wchodzi jeszcze współpraca z firmą bukmacherską, co w Polsce jest zabronione.
Wydawać by się mogło - ot przepychanki między piłkarskimi działaczami o stołek osoby numer jeden w polskiej piłce nie mający przełożenia na politykę.
Jednak nie do końca. Oto okazało się, że wymienieni panowie piłkarze nie poprzestali na medialnych atakach wobec Zbigniewa Bońka. Do akcji wciągnięty zostal pisowski minister sportu - Witold Bańka. Na ręce którego wymienieni panowie złożyli zawiadomienie, w którym zarzucają prezesowi PZPN łamanie prawa.
Zbigniew Boniek dostal 7 dni na złożenie wyjaśnien. Jak tłumaczy ministerstwo jest to standardowe postępowanie w przypadku takich zawiadomień.
Chciałbym wierzyć, że tak jest. Jednak mając w tyle głowy wiedzę, że chodzi o (chyba) najbogatszy polski związek sportowy mam uzasadnione watpliwości. Czyżby i na PZPN szykował się desant PiSiewiczów?
Inne tematy w dziale Sport