Nie dziwię się. Absolutnie się nie dziwię.
Bo co niby miało być czynnikiem motywującym do pokonania Ukrainy?
Wyjazd do Brazylii? Racjonalnie rzecz ujmując, niewiele by tam zdziałali. A tu (tam) wysoka temperatura, wysiłek, oddzielenie od rodzin - trzeba się męczyć.
Przecież ten czas, który musieliby - w przypadku awansu - poświęcić na zgrupowania, będą mogli przeznaczyć na relaks, odpoczynek.
- Premie za awans? Żadna wartość dodana przy ich obecnych zarobkach.
- Wywiady? A czy to im do szczęścia potrzebne?
- Uściski dłoni Prezydenta i Premiera? To tym dwom bardziej by zależało!
- Uwielbienie kibiców? A czy z tego się żyje?
- Umowy reklamowe? Wyniki w klubach wystarczają, żeby przejechać się samochodem i 2 zdania wypowiedzieć.
A kontrakty (niezłe) przecież już mają. Ci, których menedżerowie zachodnich klubów mieli zauważyć, już dostrzegli.
Po co się męczyć, no po co?
A może...
A może do reprezentacji należy brać wyłącznie tych, którzy nie mają lukratywnych kontraktów - może im by się (bardziej?) chciało.
PS. Nie mogę się powstrzymać: mina pana Premiera - bezcenna!
Jestem świadomy, że nie wystarczy dużo wiedzieć, aby być mądrym człowiekiem . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . Tu bywam: https://twitter.com/starywrocek
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Rozmaitości