Pamiętają Państwo film z Luisem de Funés w roli głównej? Znakomitą komedię przedstawiającą urzędasa pazernego na majątek i zaszczyty - coś jak polskiego Czerepacha? To co się dzieje w Polsce, nie tylko z powodu dzisiejszego pogrzebu ale i w innych sytuacjach, zaczyna przypominać mi ową walkę o zaszczyty - tytułową manię wielkości.
Zgadzam się w pełni z ks. Isakiewiczem-Zaleskim, który w odpowiedzi na pytanie dziennikarza:
Wyczuwam w księdza wypowiedzi sugestię, że gen. Jaruzelski nie zadbał o to, aby mieć cichy i spokojny pogrzeb.
stwierdził:
Częściowo tak. I jego rodzina też o to nie zadbała. Powinna sobie przecież zdawać sprawę z tego, jakie emocje ten pogrzeb wywoła. Skoro co rok w rocznicę wprowadzenia stanu wojennego pod jego domem odbywały się demonstracje, to każdy z członków rodziny świetnie się orientował, jak będzie przyjęty taki pogrzeb - państwowy, z wojskowymi honorami i na Powązkach.
Ma rację ks. Isakiewicz, Jaruzelski i jego bliscy doskonale wiedzieli, jakie mogą być konsekwencje społeczne pochowania go w tym miejscu. A mimo to, zdecydowali się narazić powagę pogrzebu na zakłócenia. Dlaczego? Ano właśnie z powodu owej manii wielkości.
Wszystkie argumenty, którymi posługiwał się sam Jaruzelski i jego apologeci można sprowadzić do jednego mianownika: "gdyby nie ja.." to znaczy, "gdyby nie Jaruzelski...". Nie zamierzam pastwić się nad nieboszczykiem, ale chcę zwrócić uwagę, że to nie jedyny przypadek, w którym ego i wyjątkowa samoocena biorą górę nad przyzwoitością, rozsądkiem i pokorą: cudzą i własną.
Zarzucamy wielu notablom (politykom, celebrytom, osobom "znanym") pazerność na pieniądze, napychanie własnej kabzy kosztem innych, łapówkarstwo, korupcję, nepotyzm itp. I słusznie. Ale nie mniej groźna wydaje mi się tendecja do "kreowania własnej wielkości'. "Bohaterowie" nie chcą już i tylko pieniędzy i majątku. Daleko ważniejsze są stanowiska, zaszczyty i splendor - będą o nich pisać, mówić i pokazywać w TV. Będą znani i sławni. Ważne jest to, aby pochowali ich w prestiżowym miejscu, znaczącym dla dla społeczeństwa. Ważne staje się, aby nadać nazwom ulic (lub obiektów) ich imiona i nazwiska. Nawet już za życia. Celem stają się zagraniczne nagrody i odznaczenia. Oczywiście, w podręcznikach szkolnych obowiązkowo powinny znaleźć się zapisy (chwalby ku czci) wypełniające wymóg "nie wszystek umrę..". No, a po śmierci pomnik lub tablica. W dobrym miejscu...
Bo bez tego wszystkiego będą nikim i niczym. Skromność? A po co?
Tak im się wydaje,do tego dążą i za nic mają pokorę wobec Boga, siebie i innych ludzi. Również tych, których skrzywdzili - bo ego mają rozdęte do granic kosmosu.
Nie muszę wymieniać nazwisk, wszyscy wiedzą o kogo chodzi. Mam tylko nadzieję, że nauczeni doświadczeniami choćby dzisiejszymi, owi "bohaterowie" znajdą w sobie siłę, by zachować minimum skromności i że zadbają, by nie stali się powodem niepotrzebnych zdarzeń w przyszłości.
Jestem świadomy, że nie wystarczy dużo wiedzieć, aby być mądrym człowiekiem . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . Tu bywam: https://twitter.com/starywrocek
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka