Pewnie poprawniej byłoby napisać, że jutro będzie poniedziałek. Albo że poniedziałek będzie jutro. Trudno, jest jak jest i inaczej nie będzie. Ostatecznie zawsze można powiedzieć, że jutro będzie futro a pojutrze po futrze („pofutrze”?).
Jak by nie patrzeć, jutro pan Prezydent Andrzej Duda przedstawi projekty dwóch ustaw brakujących do kompletu wymyślonego w Ministerstwie Sprawiedliwości. Tak, mimo że projekty były „poselskie”, chyba nikt nie ma wątpliwości, że to nie posłowie byli autorami. Zapowiada się gorący dzień: albo emocje po stronie prawicowych komentatorów opadną i opozycja zawyje głosem donośnym, albo PAD zostanie mianowany „zdrajcą” po wsze czasy a opozycja zakwili z radości. Nie, nie dlatego, że PAD wysłucha ich apeli ale dlatego, że walnął ustawami po łapkach ministra Ziobro i jego młodzieżowego zaciągu.
Parę dni temu, w TVP Info gościem był zastępca szefa Kancelarii PAD. Jedno z pierwszych pytań brzmiało mniej więcej tak:
Czy w trakcie przygotowywania ustaw były prowadzone konsultacje z Ministerstwem Sprawiedliwości?
Odpowiedź nie jest ciekawa i nie ma nic do rzeczy. Ważne jest samo pytanie.
Ciekawe jest to, że w momencie składania owych ustaw do Sejmu nikt nie pytał projektodawców, czy projekty były konsultowane z Kancelarią Prezydenta Dudy. Nie pytał bo i po co. Przecież Duda nie jest członkiem rządu, gdzie wykuwają się projekty „dobrej zmiany”. Ale szkoda, że wówczas takie pytanie nie padło.
Pan Ziobro zapomniał, a pani premier Szydło nie zdążyła mu przypomnieć, że Andrzej Duda mimo iż nie jest politykiem należącym formalnie do którego z ugrupowań tworzących Zjednoczoną (czy aby na pewno?) Prawicę to powinien być traktowany jako jeden z kluczowych elementów owej „dobrej zmiany”. Co stało na przeszkodzie, aby przedstawić PAD projektu ustaw i uzgodnić z nim przynajmniej kluczowe założenia? Że co, opóźniło by to wprowadzenie ustaw? A czy brak tych konsultacji przyspieszył ich przyjęcie?
Ambicje spowodowały, że mleko się wylało. Nikt nie miał na tyle rozsądku, żeby pilnować gazu. I teraz trzeba szorować garnki… A publika się patrzy i wnerwia.
Mam wrażenie, że część polityków prawicy cały czas jest pod wrażeniem prezydentury Bronisława Komorowskiego i na Andrzeja Dudę przeniosła swoje projekcje. Myśleli, że skoro to prawica dała zwycięstwo Dudzie, to byłoby pożądane, aby PAD nie próbował wybijać się ponad myślenie stadne. A tu surprise…
Proszę sobie przypomnieć, że nawet PJK mówił w wywiadach, że (przynajmniej na początku kampanii) nie sądził, iż Andrzej Duda wygra te wybory. Oczywiście, PAD miał wsparcie struktur PIS, pomoc ze strony pani Szydło, ale to PAD wygrał wybory prezydenckie a nie PIS jako taki. To aktywność Dudy miała decydujący wpływ na wynik wyborów. Żadne plany i strategie by nie pomogły, gdyby nie wysiłek Andrzeja Dudy i jego osobowość. Ludzie głosowali na niego! Gdyby zamiast AD startował … np. pan Sasin, wygrałby? I trzeba o tym pamiętać.
A tak przy okazji, gdyby wybory wygrał Komorowski, to PIS przepchnął by te ustawy ot tak, at fingertips? Niech o tym pamiętają ci, którzy wieszają psy na PAD. I niech o tym pamiętają również posłowie PIS a także ministrowie i ich zastępcy. Nie da się bez Dudy przeprowadzić zmian. Choćby dlatego, że Andrzej Duda nie jest Andrzejem Dudą ale Prezydentem RP, który to urząd ma swoje miejsce w Konstytucji. I nie ma znaczenia, że nie jest to miejsce precyzyjnie określone. Ba, nawet dobrze, że nie jest: PAD może zachowywać się bardziej elastycznie.
Nie wiem co jutro będzie: oprócz tego, że będzie poniedziałek. Dobrze by było, że wszystkie strony (włącznie z rzecznikami) zapamiętały lekcje jakich sobie wzajemnie udzieliły i wyciągnęły z tego wnioski. Tym bardziej, że ludzie patrzą i – mam wrażenie – sporo zyskali na świadomości politycznej w ostatnich latach. Czasy baranów idących na rzeź już się skończyły a zasługi nie mają już takiego znaczenia jak kiedyś.
See you on monday ...
Tekst pierwotnie opublikowany w Muzeum Tortur Intelektualnych
Komentarze