STARY WROCEK STARY WROCEK
2265
BLOG

Nie płakałem po Władku

STARY WROCEK STARY WROCEK Socjologia Obserwuj temat Obserwuj notkę 207

Nie płakałem, kiedy kilka tygodni temu umierał i umarł król Władysław Łokietek. Tym bardziej nie płakałem, kiedy kilka dni temu Policja obudziła pana Władka i zafundowała mu poranną przejażdżkę. Nie wiem, o której godzinie zwykł wstawać pan Władek ale jako businessman nie powinien mieć pretensji, gdyż w biznesie czasu zawsze jest za mało. Im wcześniejsza pobudka tym więcej można zrobić i zarobić.

Ale nie pan Władek jest bohaterem mojego zainteresowania. A przynajmniej nie tylko on.

Ci, którzy żyli w poprzednim systemie pamiętają, że kombinowanie to był społeczny przywilej, jeśli nie obowiązek. Niewielu było takich, którzy w pełni i potulnie poddali się ówczesnym rygorom i nie próbowali - nawet jadąc po bandzie - poprawić sobie byt. Prawo również wówczas było dziurawe i jak kto miał odwagę (większą lub mniejszą) próbował, czyli kombinował. A to handelek wiejsko-miejski, a to wyjazdy do DDR i Bułgarii z dodatkowym bagażem, a to bony i dolary. Nad ladą i spod lady. Wymiana barterowa towarów i usług miała się nadzwyczaj dobrze. Niektórzy myśleli, że poprawią sobie życie wstępując do PZPR, ZMS i czego tam jeszcze. Wielu z nich się na tym przewiozło ale wielu odniosło sukces. Materialny i społeczny. Weszło nam to kombinowanie w krew, z tym się wychowaliśmy.

Po zmianie ustroju wydawało mi się, że moje pokolenie (urodzone już po wojnie) musi wymrzeć, żeby Polska stała się normalnym krajem. Wydawało mi się, że nowe pokolenie wejdzie w życie już bez tego balastu kombinowania i że swoje kariery i dobrobyt będą budować wyłącznie na swoich talentach i pracy. Wydawało mi się, że nowe pokolenia nie będą już skażone przeszłością. Okazuje się, że byłem naiwny w takim postrzeganiu świata.

Niestety, czas po transformacji ustrojowej nie tylko nie wyprostował nam życia ale wprost przeciwnie - ujawnił nowe patologie, nieznane dotychczas pokłady ludzkiej pazerności i braku zwykłej przyzwoitości. Mam wrażenie, że kiedyś - mimo wszystko - mieliśmy więcej szacunku dla innych a to oznacza, że również mieliśmy więcej szacunku sami dla siebie i dla państwa jako takiego. Granice się otworzyły, pojawił się internet - zrobiła się wiocha. Co z tego, że globalna. Pisząc wiocha mam w pamięci skecz Kabaretu Moralnego Niepokoju, kiedy to rodzice ze wsi odwiedzili w Warszawie swojego synka - dorobkiewicza. Pisząc "wiocha", nie mam na myśli dobroduszności, pewnego rodzaju naiwności, poczciwości i dobrego serca ludzi onegdaj mieszkających na wsi i żyjących z pracy na roli. Pisząc "wiocha" mam na myśli odarcie z przyzwoitości wobec innych i wobec własnej Ojczyzny.

Tak sobie obserwuję to co się dzieje i myślę sobie, że wymarcie mojego pokolenia niestety nie załatwi sprawy. Obawiam się, że w Polsce nie będzie dobrze, jeżeli nie wymrą również te pokolenia, które wchodziły w dorosłe życie już po 1980 roku. Może dopiero wówczas uda się odbudować właściwie pojmowany patriotyzm, przyzwoitość społeczną oraz szacunek dla Ojczyzny, prawa i współobywateli. Do tego potrzebny jest odpowiedni klimat, którego dotychczas rządzący nie byli wstanie - albo nie chcieli - wytworzyć. Obawiam się, że rządy Zjednoczonej Prawicy również nie mają spektakularnych sukcesów w tej dziedzinie.

Miałem nie pisać o Władku, to jest o panu Władku. Ale nie mogę się powstrzymać słuchając jego samego i jego apologetów. Właśnie przeczytałem, że ktoś znany i popularny publicznie się zastanawia, czy doprowadzenie do prokuratury w kajdankach nie było przesadą. Zrozumiałbym to, gdyby ów zasłużony dla Warszawy (i Polski) polityk (działacz?) wcześniej publicznie zaapelował do Władka, żeby się nie wydurniał i ruszył 4 litery na spotkanie w Prokuraturze. Ale nie, dopiero jak mleko się rozlało...

Pan Władek powiada, że dzisiejsze czasy przypominają mu czasy Jaruzelskiego i Kiszczaka. Taki pamiętliwy jest. Ja też pamiętam tamte czasy i się zastanawiam, dlaczego zatem pan Władek - wzorem owych minionych lat - nie zaczął się po prostu ukrywać. Jak reżim to reżim, czyż nie?

Ale to całe zamieszanie z panem Władkiem to pół biedy, pan Władek jest dorosły i wie co robi, nawet jeżeli nie zdaje sobie sprawy z tego, co robi. Niestety, pan Władek uświadomił mi to, co napisałem powyżej: że nie wystarczy jak jego (i moje jednocześnie) pokolenie wymrze. Musimy poczekać, to znaczy Polska musi poczekać, aż odejdą te pokolenia, które się panem Władkiem i jego zachowaniem nadal zachwycają i stawiają go na piedestał wartości. Własnych i społecznych. Lekko optymistyczne jest to, że na wczorajszym, zapowiadanym, wrocławskim wiecu poparcia dla pana Władka stawiło się circa 100 osób. W tym dziennikarze. Tyle zostało z legendy wrocławskiej Solidarności ...

Cóż, trochę potrwa zanim Polska będzie Polską

Jestem świadomy, że nie wystarczy dużo wiedzieć, aby być mądrym człowiekiem . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . Tu bywam: https://twitter.com/starywrocek

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Społeczeństwo