Spokojnie, to tylko ONET

Wszyscy wszystko wiedzą ale nie wszyscy wszystko rozumieją.

Awantura wybuchła i ma ciąg dalszy. I jeszcze przez jakiś czas będzie wałkowana na portalach, forach, konferencjach i blogach. Normalne. Tak że spoko. Co mam na myśli? Tak zwane amerykańskie "sankcje" dotyczące Polski, a ściślej: prezydenta i premiera.

Najciekawsze w tym całym zamieszaniu jest to, że wszystkie Strony tego zamieszania mają racje. ONET też. Przy czym, określenie "racje" nie oznacza, że mają rację.  Chociaż - z punktu widzenia interesów własnych Stron - też jestem w stanie przyznać im rację. Zresztą, problem nie dotyczy treści tego, co ujawnił ONET a tego, jak to wszystko interpretować.

ONET zachowuje się jak powinien (w mniemaniu ONETu) a wraz z nim inne portale. Departamentu Stanu USA (i rzeczniczka) też zachowują się tak, jak powinni - w ich ocenie (interesie). Podobnie rząd Polski robi swoje, chociaż niektórzy politycy (ze wszystkich partii!) nie powinni mówić o tej sprawie nic.

Tak że, spoko. Minie trochę czasu i "nieporozumienia zostaną wyjaśnione". Dopiero wówczas dowiemy się, o co komu chodziło. Nie ma potrzeby politycznego podgrzewania atmosfery. ONETowi też to się nie przysłuży.

Notka jest króciutka i ma wyłącznie charakter "zajawki". Jutro (późnym wieczorem) lub pojutrze (raczej!) opublikuję pełną wersję mojego postrzegania tego konfliktu - o ile nic nie stanie na przeszkodzie. Postaram się rozebrać na "czynniki pierwsze" doniesienia ONETu (i innych portali) i zadać kilka istotnych pytań, które - jak sądzę - ostudzą nieco emocje. Przynajmniej mam taką nadzieję.

Ach, zapomniałbym. Ten tekst nie ukaże się na S24 z jednego prozaicznego powodu: o ile wiem, nie mogę tutaj wyłączyć komentarzy a spodziewam się emocji. Niepotrzebnych. Niemniej powiadomię PT Czytelników o publikacji - w Muzeum Tortur Intelektualnych.

Na razie to tyle.

Aha, Muzeum będzie przez jakiś czas w "intelektualnej konserwacji".