Atmosfera polityczna zrobiła się taka, jak w jednej ze scen "Wielkiego Żarcia". Nie idzie już wytrzymać a nikt nie chce się przyznać, że to on ... zjadł zbyt dużo niestrawnych potraw. Smród nie do wytrzymania ...
Dobrze, że zostało tylko 9 dni i nastąpi - mam nadzieję - wielkie przeczyszczenie. Ale też - przy okazji - dobrze się stało, że wybuchło parę burz politycznych, również o zabarwieniu kryminalno-obyczajowym. Dzięki temu, przekonamy się, jak odporna na tego typu zjawiska jest polityka rządu Prawa i Sprawiedliwości. Podkreślam, lepiej teraz niż przed jesiennymi wyborami. Wówczas będą się decydowały nasze losy.
Walka jest zażarta ale chyba bardziej w sferze wizerunku niż w perspektywie realnych sukcesów. Aktualnie, Koalicja Europejska może poszczycić się 28 mandatami (PO - 22 + przystawki). PIS ma 19. Gra idzie o to, czy i ile straci PO (KE) a czy i ile może zyskać PIS.
Nawet jeżeli zmiany nastąpią (a szczególnie, gdy będą to niewielkie korekty), to i tak każda ze stron uzna się za zwycięzcę. PO (KE) - nawet w przypadku utraty kilku mandatów - uzna, że i tak odniosła sukces, bo Polacy nie pozwolili PIS zawłaszczyć Europarlamentu. A w przypadku uzyskania większej liczby mandatów niż PIS tym bardziej dojdą do wniosku, że Polacy odrzucili Dobrą Zmianę. Że ją zmiażdżyli, zdetonowali i wyrzucili na śmietnik historii. No i że kroczą jedynie słuszną drogą, prowadzącą wprost do miażdżącego zwycięstwa jesienią.
Prawda jest bardziej prozaiczna: jedynie w sytuacji, gdyby PO lub PIS uzyskało co najmniej o 10 mandatów więcej niż przeciwnik można by mówić o jakimś zwycięstwie. I to wyłącznie wizerunkowym. Z punktu widzenia interesów Polski ważne jest nie tyle, czy wygra PIS (i z jaką przewagą) ale czy w skali ogólnej zmieni się struktura Europarlamentu. Jeżeli nadal lewizna będzie się szarogęsić w Brukseli i Strassbourgu to niewiele nam da odebranie nawet 10 mandatów Platformie.
Te wybory niewątpliwie dadzą odpowiedź REALNĄ na pytanie, jak Polacy w rzeczywistości odbierają rządy PIS. Sondaże, wygłupy (o charakterze antyreligijnym) ludzi głupich i jeszcze głupszych, lejąca się z mediów z siłą wodospadów prymitywna propaganda tak już zaciemniły obraz polskiej polityki, że czasami nie wiem, czy są jakieś granice?. Wybory niewątpliwie dadzą nam odpowiedź na to pytanie.
I to będzie chyba jedyna realna korzyść z tych wyborów.
Komentarze