Minister Szumowski uważa, że Wielkanoc przy wspólnym stole może być niebezpieczna. Minister Szumowski raczej na pewno nie wie, ilu Polaków jest zarażonych i ile z tych osób przechorowało wirusa praktycznie bezobjawowo i ma już w sobie przeciwciała.
W związku z tym Minister Szumowski nie ma wiedzy na temat faktycznej skali epidemii w Polsce, jej „groźności” i śmiertelności, i w związku z tym straszenie obywateli, cytat „niebezpieczeństwami” wydaje się nie mieć podstaw merytorycznych i powinno być uznane co najwyżej za prywatną opinię. Bo nikt nie możne wykluczyć, ze wirus niezauważalnie rozprzestrzenił się w zdrowej populacji i np. zarażonych jest już np. 20% społeczeństwa, jego „groźność” i śmiertelność jest niska i w związku z tym walka w obecnej formie z rozprzestrzenianiem jest bezcelowa, zarówno pod względem wydawania na nią gigantycznych środków,(gdyż to wprost narusza podstawową zasadę praktycznie wszystkich służb zdrowia na świecie balansowania kosztów w zależności od zagrożenia i skutków dla społeczeństwa) oraz ponieważ opanował już tak znaczny procent społeczeństwa, że powstrzymanie jego rozprzestrzeniania jest praktycznie niemożliwe.
Aby tę wiedzę posiąść i poznać rzeczywistą skalę zagrożenia minister Szumowski powinien zarządzić przeprowadzenie na reprezentacyjnej próbie zdrowego społeczeństwa testów w odpowiedniej ilości (na wzór badania exit-poll wczasie wyborów). Na obecną chwilę żaden kraj na świecie nie zdecydował się na takie badanie ( prawdopodobnie pierwsi zdecydują się przeprowadzić je Niemcy), co wśród ekspertów wywołuje coraz większe zdumienie i niedowierzanie, gdyż wygląda to tak, jakby rządy państw nie były zainteresowane wejściem w posiadanie wiedzy o faktycznej skali zagrożenia, która to wiedza prawdopodobnie mogłaby uchronić przed gigantycznym marnotrawstwem środków publicznych na walkę z epidemią, oraz przed spowolnieniem, gospodarczym, bezrobociem, biedą i obniżeniem standardów życia społeczeństw.
Na drugim końcu skali „wiedza-brak wiedzy” jest Premier Morawiecki, który doskonale musi się orientować, jakie katastrofalne skutki dla gospodarki niosą za sobą restrykcje dla obywateli w poruszaniu i zamykanie biznesów. Jeśli nawet GUS jeszcze nie dostarczył Premierowi Morawieckiemu aktualnych danych, to inne kraje publikują takie dane i wiadomo co tam się dzieje po wprowadzeniu restrykcji dla obywateli i wymuszenia zamknięcia biznesów.
I tak w Finlandii, która jest uważana za „państwo dobrobytu nr 1 na świecie”, w której mieszka 5,5 mln ludzi w ciągu kilku tygodni, jak obowiązuje kwarantanna i restrykcje dla obywateli przybyło 400 tys. bezrobotnych.
W USA wielka się detaliczna „Macy’s” ogłosiła właśnie, że zwalnia „większość” ze swoich 123 000 pracowników.
W stanie Ohio w tydzień po zamknięciu barów, restauracji liczba wniosków o zasiłki wzrosła o 592%, z 6500 na 45 000.
Według sondażu Marist poll 18% dorosłych Amerykanów spodziewa się albo zwolnień, albo ograniczenia czasu pracy.
Opublikowany przez Federalną Rezerwę w Dallas wynik badania sektora usług i detalu w Teksasie pokazuje katastrofalne spadki obrotów i powoli zaczynają w USA narastać nastroje bliskie panicznym. I to wszystko się dzieje w kraju, który ma gigantyczne złoża ropy, gazu, najlepszy przemysł zbrojeniowy, najbardziej rozwiniętą naukę na świecie, który przoduje w nauce w praktycznie wszystkich dziedzinach i który w sumie może wydrukować dowolną ilość dolarów, gdyż jest to waluta rezerwowa świata i dopóki „petrodollar” pozostanie w mocy raczej to się nie zmieni.
A mimo to że państwo jest tak silne i pewnie jako jedne z pierwszych pokona epidemię, to obawa krachem gospodarczym jest tak duża, że są stany, które szukają innej drogi niż restrykcje wobec obywateli i „zamrażanie” gospodarki.
Na obecną chwilę aż 9 stanów (Arkansas, Iowa, Nebraska, N. Dakota,Oklahoma, S. Carolina, S. Dakota, Utah i Wyoming) bojąc się katastrofalnych skutków dla swoich gospodarek nie nałożyło na obywateli restrykcji i nie zaleciło im pozostać w domach.
