Stefan Sękowski Stefan Sękowski
160
BLOG

Końskie zaloty

Stefan Sękowski Stefan Sękowski Polityka Obserwuj notkę 7

Ania Shirley roztrzaskała na głowie Gilberta tabliczkę za nazwanie jej „Marchewką”. Po wielu latach i licznych perypetiach oboje połączyło głębokie uczucie, które doprowadziło do ślubu.

Gdyby jednak Gilbert zamiast wyśmiewać się z koloru włosów koleżanki jął za nią gonić po klasie, ściągać sukienkę i przykładać głowę do narządów płciowych, sprawa skończyłaby się zupełnie inaczej. Chłopak zostałby zapewne wygnany z miasta, a spuszczenia mu porządnego łomotu nie odmówiłby sobie nawet powściągliwy zazwyczaj Mateusz. O miłości między dwojgiem nie mogłoby być w przyszłości mowy.

Piszę to, aby uświadomić czytelnikom subtelną różnicę między końskimi zalotami, a molestowaniem. Z resztą mało kto prócz rodziców gdańskich chłopców, którzy tak niedawno skrzywdzili inną Anię, uważa iż była to tylko niewinna zabawa. „Pierwsi więźniowie polityczni IV RP”, jak niektórzy rodziciele nazwali swoje pociechy, wobec koleżanki nie żywili głębokich uczuć, których nie potrafili w dojrzały sposób ukazać. Przeciwnie, ich motywacja nie różniła się od tej najbardziej zwyrodniałych przestępców seksualnych  – kierowali się chęcią zaspokojenia własnego popędu i upodlenia drugiego człowieka. Anię potraktowali jak przedmiot, z którym można zrobić, co się chce.

Zaprzeczaniem tym faktom swoim dzieciom nie pomogą. Prostacka w swej formie chęć uchronienia ich przed poprawczakiem, a przede wszystkich przyznaniem się do winy wręcz im zaszkodzi – ba, już im szkodzi. Chłopcy do tej pory nie wyrazili skruchy i wedle słów psychologów z ośrodków wychowawczych, w których przebywają, uważają że jest wszystko w porządku. Wypowiedzi rodziców, że były to tylko końskie zaloty, a Ania swoim samobójstwem „przesadziła” tylko utwierdzają ich w przekonaniu.

Być może za dziesięć lat któraś z „ofiar nagonki mediów” znowu stanie przed sądem. „Bo tego chciała. Bo mnie prowokowała – przecież nie musiała nakładać tej mini.” Ale wtedy nie będzie tatusia, który wytłumaczy, że nic się nie stało i że to wszystko wina hien dziennikarskich i Giertycha, a konsekwencje wobec sprawcy będą jeszcze cięższe, niż w przypadku skrzywdzenia Ani z Gdańska.


Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (7)

Inne tematy w dziale Polityka