Sterowiec niesterowalny Sterowiec niesterowalny
622
BLOG

Dlaczego nie zagłosuje na PiS? Bo ta partia nie istnieje.

Sterowiec niesterowalny Sterowiec niesterowalny Polityka Obserwuj notkę 11

Ten tytuł to nie żart. Prawo i Sprawiedliwość jest tylko formalnie partią, faktycznie zaś to wielki sztab wyborczy jednego człowieka i jego współpracowników.

Czym jest partia? Oddolnie zorganizowaną grupą zwolenników jakiejś strategii rozwoju kraju. Ci zwolennicy organizują się, wciągają swoich znajomych, opracowują różne wizje, tworzą coś... Ale także wyłaniają spośród siebie liderów, liderzy wyłanią swego rodzaju "superwizorów", ci zaś wyłanią przywódcę. Przywódca w tego typu partii jest kimś w rodzaju menedżera, wybranego na zasadzie "najlepszy z najlepszych", któremu się powierza konkretne zadanie do wykonania - zdobyć serca jak najszerszej publiczności, wygrać wybory i uzyskać czynny wpływ na politykę państwa. Jeżeli taki przywódca przegrywa wybory to, zgodnie ze swoim "kontraktem menedżerskim", odchodzi ze stanowiska. Na jego miejsce przychodzi następca i to jemu teraz przypada zaszczytne zadanie poprowadzić partię do zwycięstwa.

W przypadku PiS mamy sytuację niestety odwrotną ze wszystkimi tego konsekwencjami.

1) PiS zostało powołane właściwie odgórnie. Na zgliszczach nieszczęsnej AWS bracia Kaczyńscy (mówiąc szczerze, ich upór naprawdę jest godzien pochwały!) zaczęli budować coś nowego. To nowe to było prawe skrzydło AWS (czyli popłuczyny po ZChN, PC itp.) połączone z resztkami ROP. A tak naprawdę to najpierw byli liderzy (Kaczyńscy), ich współpracownicy, a dopiero potem zaczęto formować szersze kręgi. W tego typu partii (podobnie w Polsce powstawały Samoobrona, PO etc.) zmiana przywódcy jest praktycznie niemożliwa, bo to nie partia wyłania spośród swoich szeregów lidera, tylko lider stwarza swoje zaplecze. Konsekwencja - organizacji nie ma, jest lider. Kryzys przywódstwa powoduje kryzys partii. Błędne koło.

2) Po przegraniu wyborów parlamentarnych w 2007, prezydenckich w 2010 i samorządowych w 2010 (przepraszam, ale w realnej polityce nie ma miejsca na "moralne zwycięstwa") można sobie zadać zasadnicze pytanie - a czego właściwie chce Kaczyński? Czy on w ogóle chce wygrać? W każdej NORMALNEJ partii facet by był zatrudniony najwyżej na stanowisku doradcy ds. trzeciorzędnych, bowiem w NORMALNEJ partii lider jest wyłącznie po to by zwyciężać. Lider, który przegrywa, czyli nie wykonuje swojego podstawowego zadania, przestaje być liderem gdyż po prostu się nie nadaje. No ale w PiS najwyraźniej lider ma inne zadanie. Nie dziwne - gdyż to nie jemu zadania powierza partia, tylko on partii (patrz pkt. 1). A głosować na kogoś, kto z założenia nie chce wygrać jest nonsensem.

3) Kryzys lidera (lider, który się nadaje, ale innego nie ma i być nie może) powoduje kryzys partii. Bardzo bym chciał wiedzieć czego tak naprawdę PiS chce dla Polski i Polaków, ale nie jestem w stanie tego zrozumieć ani z wypowiedzi przedstawicieli partii, ani z jej dokumentów. Nie, spoko, zasługujemy na więcej... A jeszcze chciałbym być młodym, zdrowym i bogatym... Powiedzcie mi, państwo, co, jak, za ile i na kiedy - a pójdę za wami jak w dym, jeszcze się zapiszę do partii. Niestety, nie wiem - wiem tylko, że mam pamiętać o Smoleńsku. Dobrze, pamiętam, ale co dalej? Jak mam żyć, za co, gdzie, z kim? Tiaaaa, ja rozumiem, że "taka jest logika kampanii wyborczej" - rozumiem i to, z przeproszeniem, pier...lę. Bo nie zaliczam się do tych ponoć 70% co nie rozumieją prognozy pogody. Ale liderzy PiS najwyraźniej nie rozumieją, że istnieją też te 30% co prognozę rozumieją. Szkoda. Głosować na partię, która nie wiadomo co mi oferuje, nie zamierzam.

Mógłbym dodać jeszcze ze 3 albo i więcej pomniejsze powody. Ale powyższe są najważniejsze dla mnie. I tyle.

 

PS. Chcących napisać coś w stylu "A PO to....." uprzedzam - PO różni się od PiS wyłącznie w pkt. 2, bo 3 razy z rzędu wybory wygrała i prawdopodobnie wygra znów. Czyli w PO lider jest liderem, efektywnie rządzi swoją partią i przynajmniej jako taki skuteczny menedżer na jakiś respekt zasługuje. Co, oczywiście, nie oznacza, że zamierzam na nich głosować, bo to trochę za mało.

Kiedyś w przestworzach cicho i dostojnie leciały sterowce - duże, może niezgrabne, ale mające swoje piękno. Podróżowały nimi panowie we frakach i panie w eleganckich sukniach. Dziś mamy tysiące mniejszych hałaśliwych samolotów. Są szybsze, pojemniejsze, bardziej zwrotne więc wyparły olbrzymów. Podobnie w polityce. Jeszcze niedawno była ona domeną panów w cylindrach, doskonale wykształconych i z dobrych rodzin. Dziś opanowały ją dziwni ludzie albo wymachujący gumowymi penisami, albo pozujące pół nago, a przede wszystkim kłamiący w żywe oczy. Powołanie Polityka i Dziennikarza (przez duże P i D) to dziś taki sam archaizm jak sterowiec. Liczy się spryt, cwaniactwo, ilość a nie jakość. Chyba coś myśmy stracili, a nawet tracimy nadal. PS. Nie jestem fanem PiS, PO, SLD i in. W ten sposób pewnie narażę się wszystkim nie zdobywając sympatii z żadnej ze stron. Ale wolę być indywidualistą z własnym zdaniem niż bezbarwnym rzecznikiem jakiejś partii, która przecież już ma rzecznika!

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka