Sterowiec niesterowalny Sterowiec niesterowalny
1333
BLOG

Dlaczego nie warto iść na te wybory

Sterowiec niesterowalny Sterowiec niesterowalny Polityka Obserwuj notkę 4

 

Ta notka to nie agitacja za kimś czy przeciwko komuś. To wyłącznie osobista sugestia odnośnie tego cyrku zwanego wyborami. Bo to nie są wybory, gdyż nam wyboru nie dano.

 

  1. Mieszkam w Warszawie, na Bielanach. To nie jest dżungla nie do przejścia, ani rozległa pustynia. Ale od lat nie widziałem żadnego kandydata z żadnej partii. Żaden nie pofatygował się nawet przy okazji wyborów samorządowych (sic!) żeby się spotkać ze swoimi wyborcami. Mówiąc wprost: ja nawet nie wiem, czy ci kandydaci żyją i wcale nie żartuję – dla mnie są to wyłącznie byty wirtualne. Powiedzcie szczerze, ilu kandydatów do parlamentu mieliście okazję spotkać osobiście? A jeśli moi „wybrańcy” mają mnie w głębokim poważaniu to vice versa.

  2. Chciałbym wybrać (to znaczy zagłosować) kogoś, kto będzie rządził Polską. Ale jak ten ktoś będzie rządził skoro nie ma żadnej wizji (słowo „strategia” jest chyba zbyt skomplikowane) dalszego rozwoju kraju? Nawet przy najgłupszej rozmowie o pracę pada zazwyczaj sakramentalne pytanie „jak wyobrażasz siebie za np. 10 lat?”. Panowie i panie, a jak wy wyobrażacie sobie Polskę za 10 czy 20 lat? W jakim kierunku i jak chcecie prowadzić państwo? Ach, zaraz uslyszymy, że może będzie kryzys a może go nie będzie, może to czy tamto, a w ogóle to nic nie wiadomo... Zaraz, a kto powiedział że będzie łatwo?! Jeżeli nie wiecie dokąd, nie wiecie jak, nie potraficie przewidywać możliwych scenariuszy rozwoju sytuacji i zawczasu opracowywać strategii wyjścia z tarapatów – to się nie pchajcie do rządzenia bo tylko zaszkodzicie! Powiem wprost – 99% kandydatów na posłów czy, o zgrozo, ministrów nie nadaje się nawet do zarządzania osiedlowym zieleniakiem, a Polska, moi drodzy, to 40-milionowy kraj w środku Europy!

  3. Dość uważnie oglądałem rozmaite tzw. debaty wyborcze, czytam gazety... I każdy z kandydatów (zaznaczę, że wirtualnych gdyż mam poważny problem z odnalezieniem ich w rzeczywistości innej niż medialna) przekonuje mnie... nie, nie do tego, że on jest fajny, tylko do tego, że to tamten jest beznadziejny. Z kolei tamten drugi przekonuje mnie, że to ten pierwszy jest tragiczny. Dobra, panowie, przekonaliście mnie, tak, przekonaliście – jesteście naprawdę do bani. Wniosek – dajcie już nam spokój, zróbcie miejsce tym lepszym. Mam dość wyboru „mniejszego zła” gdyż jest to z założenia wybór zły! W całej rozciągłości zgadzam się ze Zbigniewem Hołdysem – nie warto głosować na jakiegoś kretyna tylko dlatego, że ktoś powiedział, że ten kretyn będzie nieco mniej szkodliwy od innego. Mniej szkodliwy oznacza jedno – że też jest szkodliwy. A ja nie chcę szkodzić Polsce głosując na jakiegoś szkodliwego kretyna.

  4. Chyba po raz pierwszy jesteśmy świadkami sytuacji kiedy de facto nie mamy wyborów. Chodzi mi to, że wyniki tego konkretnego głosowania mogą (i moim zdaniem, powinny) być unieważnione. Mam na myśli casus Korwina – w stylu iście łukaszenkowskim do wyborów nie dopuszczono jednej z partii. Nieprecyzyjne prawo? Co za bzdura... Ale mamy sytuację taką, że teraz wynik głosowania będzie już nie w rękach wyborców tylko jakichś urzędników, którzy na podstawie tylko sobie znanych przesłanek będą mogli orzec o ważności głosowania. Dziękuję za zaproszenie do udziału w tej parodii, ale nie skorzystam.

  5. Mogą mnie za to nawet pozwać do sądu – chętnie się stawię. Ale powiem otwartym tekstem – zdecydowana większość tzw. „kandydatów” to zawodowi oszuści. Tak, oszuści według definicji z Kodeksu Karnego. Ci ludzie próbują od nas wyłudzić konkretne korzyści materialne (czyli stanowiska, pensje, środki na biura dla swoich kolegów, na podróże dla siebie itp.) składając obietnice oszukańcze, czyli bez pokrycia. Jeśli ja przyjdę do któregoś z was i powiem, że jeśli mi dasz np. 10 tys. miesięcznie a ja Ci za to zrobię to i tamto, po czym wezme kasę i... nic nie zrobię, to będę klasycznym oszustem, nieprawdaż? Nawet jeśli w sądzie zacznę się tłumaczyć jakimś kryzysem, wojną w Afganistanie czy czymś jeszcze – i tak zostanę skazany za oszustwo. Ci zaś ludzie kłamią nam w żywe oczy i... tłumaczy się to tym, że jacyś „wyborcy” ich jakoś tam „rozliczą”. Hej, a może mi jednak dacie 10 kafli miesięcznie przez 5 lat a potem pogadamy o jakimś „rozliczeniu”? Szukaj głupiego – zapewne odpowiecie. A czy wy nie jesteście głupi gdy głosujecie na oszustów?

I co z tym zrobić? Khm, nie mam dobrej odpowiedzi jak to zmienić. Jestem natomiast całkowicie pewny, że przykładanie ręki do dalszego rozwoju tej degrengolady to droga do nikąd. I tak w tym cyrku nie bierze udziału co najmniej połowa wyborców. Pokażmy więc, że jest nas znacznie więcej, że ta władza nie ma spolecznego mandatu do rządzenia, że wybory bez wyboru to nie jest demokracja, bo lud nie chce z tym mieć nic wspólnego. Nie głosujmy na „mniejsze zło” bo ono jest złem! Nie głosujmy na nieznanych nam kandydatów. Nie głosujmy na oszustów. Jeżeli idziemy na wybory to wyłącznie po to by zagłosować na kogoś, kogo się nie będziemy w najmniejszym stopniu wstydzić. Dokonujmy wyborów w pełni świadomie, racjonalnie, niech to będzie jedna z najbardziej przemyślanych decyzji w naszym życiu. Głosując mamy wybierać ludzi w pełni odpowiedzialnych za cały nasz kraj, za wszystkich nas. I niech to będzie wybór wyłącznie dobry, najlepszy z najlepszych! A jeśli nam tego nie dano to lepiej pójdźmy na spacer, do kina... i przynajmniej tak powiedzmy oszustom, że mamy ich dość.

Kiedyś w przestworzach cicho i dostojnie leciały sterowce - duże, może niezgrabne, ale mające swoje piękno. Podróżowały nimi panowie we frakach i panie w eleganckich sukniach. Dziś mamy tysiące mniejszych hałaśliwych samolotów. Są szybsze, pojemniejsze, bardziej zwrotne więc wyparły olbrzymów. Podobnie w polityce. Jeszcze niedawno była ona domeną panów w cylindrach, doskonale wykształconych i z dobrych rodzin. Dziś opanowały ją dziwni ludzie albo wymachujący gumowymi penisami, albo pozujące pół nago, a przede wszystkim kłamiący w żywe oczy. Powołanie Polityka i Dziennikarza (przez duże P i D) to dziś taki sam archaizm jak sterowiec. Liczy się spryt, cwaniactwo, ilość a nie jakość. Chyba coś myśmy stracili, a nawet tracimy nadal. PS. Nie jestem fanem PiS, PO, SLD i in. W ten sposób pewnie narażę się wszystkim nie zdobywając sympatii z żadnej ze stron. Ale wolę być indywidualistą z własnym zdaniem niż bezbarwnym rzecznikiem jakiejś partii, która przecież już ma rzecznika!

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka