Jest takie święto kultywowane przez polskich "starszych braci w wierze". Święto kultywowane od sześciu dekad. Co prawda mniejszości seksualne jawnie tego święta nie obchodziły ( a nawet ukrywały się jak - nie przymierzając - chrześcijanie za Nerona), a chrześcijanie - zgodnie z wyznawaną wtedy doktryną - nie mieli czego tam szukać. Niemniej jednak młodzież była wielce kolorowa jak chce tow. Blumsztajn. Jedność tak kolorowej młodzieży podkreślały tylko jednokolorowe chusty. Kwoaty można było nieść. Czasami nawet rzucić.
Na tym święcie możesz propagować swoje głupoty o równości, braterstwie i miłości między narodami. Możesz dalej nieść swoje transparenty o postępach postępu.
1 maja - towarzyszu Blumsztajn - możecie wszystko. Póki co od naszego święta wara!