Lata temu - gdy jeszcze żył Kotan (wielu ma szczęście, że Marek już nie żyje*) - słuchałem audycji w radiowej Jedynce. Audycja coś koło pierwszej w nocy, a ja spać nie mogłem to słuchałem.
Audycja otwarta tzn. każdy z ulicy może zadzwonić i pogadać. Dyskusja dotyczyła leczenia narkomanów, detoxu, oddziałów szpitalnych, etc. Dzwonili głównie ludzie, którzy detox przeszli i opowiadali, że życie narkomana jest ciężkie. Jeszcze cięższe jest wychodzenie na prostą: przezwyciężenie fizycznego bólu, odbudowanie wyniszczonego narkotykami organizmu, wyleczenie wszelkich zaniedbanych chorób, które w czasie aktywnego brania narkotyków schodzą na dalszy plan, odnalezienie sensu życia (psychoterapia) i poddanie się regułom życia społecznego etc...
Po godzinie zadzwonił wzburzony facet, który powiedział mniej więcej, że każdy narkoman jest sobie winien i powinien pocałować misia w przedłużenie pleców. Wzburzenie wynikało z faktu, iż dyskusja dotyczyła opieki dla narkomanów: "wypasionych" oddziałów szpitalnych, drogich terapii służących nie tylko uratowaniu życia ale także "nabraniu ciała" ponarkotykowych zombies, zamkniętych ośrodków terapeutycznych, które nierzadko przypominają pensjonaty lub małe hotele. A wszystko to w momencie gdy matka wzburzonego faceta leży w szpitalu i umiera na chorobę, która normalnie jest leczona na Zachodzie. A wszystko przez to, że notorycznie "nie ma pieniędzy na służbę zdrowia". Umierająca kobieta była przez 40 lat nauczycielką i przysługiwało jej pełne ubezpieczenie zdrowotne z okresu prylu. Pobyt w szpitalu ograniczał się do podsuwania członkom rodziny recept, które nastepnie były wykupywane "na mieście", a sama opieka ograniczała się do pół chochli bieda-zupy oraz dwóch kromek chleba posmarowanych margaryną. Stąd zrozumiałem wzburzenie słuchacza...
Minęło lat naście i choć nie słuchałem już żadnej audycji dotyczącej narkomanów to sądzę, że narkomani są w prylu bis kastą uprzywilejowaną na takich samych zasadach jak uprzywilejowani są więźniowie. Albowiem koszty utrzymania więźnia zapewniają dużo większy wypas niż mają miliony ludzi przed murami zakładów, a którzy muszą opłacić czynsz, wyżywienie, leki, media i inne niezbędne do zycia opłaty. A płacą ponieważ codziennie wstają do roboty lub odmawiają sobie wszystkiego kwitując i listonosza odbiór głodowych rent i emerytur...
* Szczęście mają różne Szczuki, Sipowicze i inni lobbujący za legalizacją marichuany, że Kotan nie żyje bo zapewne w niejednym studiu doszłoby do rękoczynów. Zresztą dajmy Kotanowi pokój. Wystarczy popytać pierwszego-lepszego terapeuty od Monaru. Co taki terapeuta ma do powiedzenia na temat zdrowotności thc? Jakoś specjalistów od terapii uzależnień nikt przed kamerę nie zaprasza. Ekspertów zastępują sfiksowane feminazistki, hipisi na emeryturze i nastolatkowie w okolicach "Abrahama"...
Wracając do głownego nurtu dyskusji powinniśmy sobie odpowiedzieć czy legalizacja marychy (lub czegokolwiek innego) przyniesie jakiekolwiek skutki dla życia społecznego. Na razie Sipowicze i inne Szczuki twierdzą, że poprawią się głupie policyjne statystyki i przestanie być niszczone życie nastoletnich gówniarzy, którzy masowo dostają wyroki tylko dlatego, że policyjny pies znalazł coś w szkolnym plecaku...
Ja myslę, że upowszechnienie narkomanii spowoduje, że rozogoryczonych ludzi będzie dzwonić do stacji radiowych jeszcze więcej. Bo gówniarze sięgający po narkotyki to osoby (co do zasady) które w życiu nie zapłaciły jakiejkolwiek składki zdrowotnej, które nie zapłaciły grosza podatku. To na nasze garby spadną ogormne koszty leczenia w "wypasionych" oddziałach szpitalnych, koszty pobytu w ośrodkach terapeutycznych, etc. I to wszystko w czasie gdy z braku kasy zamyka się Centrum Zdrowia Dziecka, karetki jeżdżą od miasta do miasta bo SORy nie chcą przyjmować zawałowców, a Owsiak drugą dekadę żebrze na sprzęt, który powinien być zapewniony przez państwo.
Albo-albo. Albo penalizujemy narkomanię-dilerów i narkomanów wypalamy ogniem. Albo robimy palikotowe full-otwarcie i bierzemy na własny garb wszystkie skutki z tym związane. Bo nikt nie wierzy, że otwarcie kofiszopów ukruci czarny rynek, zmargianlizuje mafię i spowoduje to, że młodzież będzie palić tylko "zdrową" trawkę".
Do niedawna sklepy z dopalaczami były legalne. Witryny sklepów zapraszały kolorowymi neonami. Właściciele mieli wszystkie glejty od umów na dzierżawę lokalu po zgody sanepidu. Skarbówki dostawały podatki. Ale to w czasie legalnego działania tych sklepów media nas epatowały informacjami o lawinowym wzroście zatruć i lawinowym wzroście uzależnionych...
Niniejszy tekst dedykuję wszystkim Starym, którzy pieprzą jakieś głupoty o "prawicowych pryncypiach"...
"Góralska teoria poznania mówi, że są trzy prawdy: Święta prowda, Tyż prowda i Gówno prowda." ks. J.Tischner
A jo godom, że jest prowda, cało prowda i cało prowda całom dobem.
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka