Zawsze w Polsce jest tak, że czegoś jej brak. Mieliśmy wysokie bezrobocie, teraz podobno z kolei brak rąk do pracy. W miastach wojewódzkich brakuje mieszkań, za to w powiatach masa pustostanów. Na prowincji brakuje młodych kobiet dla młodych mężczyzn, za to w dużych miastach choć faceci są, to dla kobiet nieodpowiedni. Mieliśmy podobno te 30 lat temu słabo wykształcone społeczeństwo, a teraz w czasach gdy połowa 20-30 latków ma skończone studia podobno one już nic nie znaczą. Za czasów rządów Tuska zarabiało się minimalnie nawet 5 złotych na godzinę i można za to było kupić dwa bochenki chleba. Teraz zarabia się minimalnie 20 złotych na godzinę i nadal są kupi się za to dwa bochenki chleba. To samo ceny mieszkań rosną szybciej niż zarobki, a jak ktoś chciałby zbudować to ceny materiałów budowlanych rosły w ostatnich latach jeszcze szybciej. Inflacja zeżarła nasze oszczędności i na nic odkładanie na własną nieruchomość bo nie dorobimy się niczego bez kredytu. Była bieda więc dzieci się nie rodziły, teraz niby dobrobyt i socjal to dzieci dalej się nie rodzą. Było niebezpiecznie w latach 90' to nasza rodzima patologia sama się eksportowała na Zachód po wejściu do UE. Teraz jak zrobiło się spokojnie to sami zaczęliśmy importować patologię z zagranicy. Rozwarstwienie społeczne jeszcze większe niż w latach 90'. Korupcja, nepotyzm i kolesiostwo jeszcze większe niż poprzednio. Pozycja Polski na arenie międzynarodowej dalej słaba. Chyba nigdy nie będzie w tej naszej Polsce dostatnio. Zawsze musi być coś skopane. Nie łudźmy się, że dla większości Polaków emigracja to jedyna szansa na poprawę swojego poziomu życia.
Inne tematy w dziale Gospodarka
