Śledztwo w sprawie katastrofy samolotu malezyjskich linii lotniczych w lipcu na Ukrainie utknęło w miejscu.
"Podczas lektury gazet powstaje wrażenie, że nie ma wątpliwości co do tego, co stało się z samolotem i kto jest winny. Aby postawić sprawcę bądź sprawców przed sądem, potrzebujemy jednak dowodów - czegoś więcej niż tylko nagranej rozmowy z internetu lub zdjęć z miejsca upadku maszyny" – powiedział holenderski prokurator Fred Westerbeke badający katastrofę MH17
Ach, te zachodnie standardy. Dowody im potrzebne. Mamy przeczucie, że to Putin odpowiada za zestrzelenie samolotu, więc trzeba go natychmiast postawić w stan oskarżenia. To on powinien przedstawić dowody swej niewinności, a nie na odwrót. Tak powinny działać organa sprawiedliwości w nowoczesnym państwie prawa, przynajmniej według naszego wiecznie przyszłego premiera. Trochę to dziwne, że cywilizowany kraj nadal stosuje przestarzałe praktyki, wedle których to prokurator musi udowadniać winę. W ten sposób bardzo trudno będzie im znaleźć sprawców śmierci swoich obywateli.
Wydaje się, że jedyną nadzieją na wyjaśnienie sprawy jest ZP Macierewicza. Muzykolog Anna Gruszczyńska powinna rzucić uchem na nagrania, a Cieszewski z Rońdą i Biniendą przeanalizować zdjęcia. Tylko błyskotliwe interpretacje faktów wykonane przez genialne umysły smoleńskich naukowców pozwolą na szybkie znalezienie dowodów winy Putina.
Holendrzy sami się do nich nie zwrócą o pomoc, więc to my musimy wystąpić z inicjatywą.
http://www.polskatimes.pl/artykul/3624958,holandia-prokurator-westerbeke-brak-wystarczajacych-dowodow-ws-katastrofy-mh17-na-ukrainie,id,t.html?cookie=1
Ograniczony umysł pozwala mi jedynie na pisanie idiotycznych wywodów o marnej jakości publicystycznej. Na szczęście nikt nie musi ich czytać.
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka